17 maja br. poznański klub Blue Note odwiedził ponownie (całkiem niedawno występowali tu z zespołami Forma i Thesis) Tides From Nebula. Tym razem jako support wystąpił zespół Butterfly Trajectory. Na moje nieszczęście koncert rozpoczął się wyjątkowo punktualnie a ja mimo tego, że wyjechałem z domu ze sporym zapasem, przez rozpoczynające się w poznaniu Juwenalia i coroczny przemarsz studentów (a jak na złość startują w okolicach klubu) wpakowałem się w potężny korek i spóźniłem się na koncert prawie 20 minut. Gdy przybyłem do klubu Butterfly Trajectory praktycznie kończył swój set. Udało mi się wysłuchać zaledwie dwóch ostatnich utworów. Szkoda bo grali świetnie i widać było po publiczności, że mają swoją grupę fanów a i pozostałych przybyłych nieźle podkręcili swoją muzą. Muzą ciężką, post – metalową, przede wszystkim mocno gitarową podpartą doskonałą sekcją rytmiczną. Zespół pochodzi z Poznania, tworzy go czwórka młodych ale bardzo zdolnych muzyków : Piotr Żurawski – gitara i wokal, Tymon Urbańczyk – Gitara, Konrad Maik – gitara basowa i Piotr Jechura – perkusja i wokal. Inspirują ich zespoły takie jak Opeth, Issis, Emperor, Cult of Luna, Tool, Bad Religion czy też Massive Attack z grubsza możecie się więc domyśleć jak czadowo zagrali. Było jednak coś co poza świetnym zgraniem muzyków zrobiło na mnie szczególne wrażenie. Mam tu na myśli wokal Piotra. W spokojniejszych fragmentach utworów bardzo melodyjny i czysty po chwili potrafił przeistoczyć się w growl z piekła rodem. Przyznam, że patrzyłem na niego i zastanawiałem się jak udaje mu się wydobyć z siebie tak przerażające dźwięki. Aż ciarki przechodziły za plecach. Po koncercie udało mi się zamienić z nim kilka słów, dowiedziałem się, że wydali własnym sumptem EP-ke i myślę że warto byłoby się nimi bliżej zainteresować, gdyż drzemie w nich naprawdę ogromny potencjał i zbierają coraz więcej pozytywnych recenzji.
Set Lista Butterfly Trajectory (część tytułów robocza):
1. Shift in Allegiance
2. Three
3. Defibrylacja
4. An Act of Name Giving
5. Satanistyczny
Po krótkim występie Butterfly Trajectory na scenie zrobiło się gęsto. Jeden zespół zwijał swój sprzęt, kolejny się instalował jednym słowem Wielka Kołomyja Elementarna. Ale widać było, że tak naprawdę wszystko było pod kontrolą i już po paru minutach rozpoczęła się druga część widowiska. Tides From Nebula to zespół, który potrafi już zapełniać kluby dużo większe niż Blue Note tak więc zrobiło się pod sceną naprawdę tłoczno. Adam Waleszyński – gitara, Maciej Karbowski – gitara i klawisze, Przemek Węgłowski – gitara basowa i Tomasz Stołowski – perkusja. Nie zamierzam się rozpisywać o tym jak zagrali jeżeli chodzi o ich warsztat bo tak naprawdę dzięki swojej wirtuozerii i przy użyciu ogromu przystawek stworzyli prawdziwe muzyczne widowisko. I to trzeba zobaczyć na własne oczy. Perfekcjoniści w każdym calu. Tak jest na każdym ich koncercie. Mimo minimalistycznego składu udaje im się wykreować przepiękne muzyczne pejzaże i wypełnić dźwiękami każdy zakątek naszych zmysłów. Tym razem jednak było coś co różniło koncert od poprzedniego który niedawno widziałem. Zespół dorobił się własnego oświetlenia i występ stał się bardziej widowiskowy. Zwłaszcza w tych momentach gdy gra świateł idealnie synchronizowała się z grą muzyków. Raj dla oczu i uszu. I dlatego też po każdym utworze nie było innej możliwości jak tylko nagradzać ich rzęsistymi brawami. A za to Adam po każdych takich owacjach powtarzał, że lubi przyjeżdżać do Poznania bo tu widownia nie daje mu dojść do głosu. I naprawdę tak było. Musiał nas uciszać za każdym razem by coś powiedzieć.
Ale jak tu nie nagradzać ich za tak fantastyczne wykonanie na żywo muzyki, która na pewno do łatwej nie należy a do tego jeszcze tak ekspresyjnie ją przeżywać i nie zgubić przy tym ani jednej nutki. A że mało im było sceny w pewnym momencie obaj gitarzyści zeskoczyli z niej i dołączyli do stojących przed nią fanów i tam odegrali dość spory fragment utworu.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy tak więc i ich występ przeminął bardzo szybko. Zaprezentowali nam przekrojowo materiał z obu swoich płyt a także w nagrodę za nasze ich przyjęcie uchylili rąbka tajemnicy i zagrali jeden nowy utwór. Na razie jeszcze bez nazwy. I przyznam, że kawałek ten wróży kolejny dobry album Po secie podstawowym udało nam się naciągnąć ich na bis. To mało ale zawsze coś. Nie mogliśmy liczyć na więcej, bo o godz. 22 w klubie miała się zacząć impreza dla „słuchających inaczej” tak więc o 21.30 rozpoczęło się wielkie sprzątanie.
W kwestii technicznej nie można się niczego przyczepić. Wręcz przeciwnie. Nagłośnienie świetne, zarówno przy występie Butterfly Trajectory jak i też Tides From Nebula wszystko brzmiało bardzo czysto, dynamicznie a przede wszystkim bardzo selektywnie. Nie było problemu z wychwyceniem poszczególnych instrumentów z kawalkady decybeli podanych przez głośniki. Dla zainteresowanych zespoły przygotowały stoisko z płytami i różnymi gadżetami tak więc można było uzupełnić swoją kolekcję płyt tudzież zakupić pamiątkową koszulkę. Tym razem nic nie można było też zarzucić też frekwencji. Klub był pełen. Chciałbym, żeby tak było na każdym koncercie w tym klubie. I mam cichą nadzieje że Tides From Nebula znowu tu zawita. A i Butterfly Trajectory chętnie obejrzałbym sobie jako gwiazdę wieczoru a nie support.
Set lista Tides From Nebula:
1.Shall We
2.Sleepmonster
3.Higgs Boson
4.Nowy numer
5.Purr
6.It Takes More Than One Kind Of Telescope To See The Light
7.When There Were No Connections
8.These Days, Glory Days
9.The Fall Of Leviathan
10.Siberia
Bis
11.Apricot
12.Tragedy Of Joseph Merrick
P.S. Muszę jeszcze o czymś napisać. Po zakończeniu koncertu wydarzyło się coś co mocno poruszyło pewnie niejednego z przybyłych. Otóż Adam Waleszyński, gitarzysta Tidesów poinformował a właściwie poprosił wszystkich przybyłych o wsparcie pewnego sympatycznego pana, który stał przy wejściu do klubu i zbierał datki na rehabilitację swojego syna. „Wrzućcie mu ile możecie” padło ze sceny. I reakcja była natychmiastowa. Każdy kto mógł otworzył serce i portfelik. To była taka chwila, gdy koncert nabiera szczególnego wymiaru. Bardzo ludzkiego. Adam, nisko chylę czoło za to co zrobiłeś.
Irek Dudziński