Cóż to był za wspaniały wieczór! 12 maja w poznańskim klubie Eskulap sceną zawładnął wszechpotężnie BLUES! Słowa uznania należą się Stowarzyszeniu In Art z Konina i Agencji Koncertowej Tangerine za zorganizowanie trzech koncertów w Polsce. Nie wiem, jak było z frekwencją w warszawskiej Stodole i kinie Jantar w Ostrołęce, w Eskulapie była znakomita. Przeważała raczej „dorosła” publiczność, jako że muzycy to legendy lat 60 – 70-tych, a sam Ray Manzarek był współtwórcą legendarnych The Doors.
Jako suport zagrali duet Werbińska – Pawlina. Ten swoisty collage wokalno – instrumentalny był mieszanką różnych standardów bluesowych i znakomicie rozgrzał publiczność.
Podczas technicznej przerwy, redaktor muzyczny radiowej 3-ki Jan Chojnacki, który był gospodarzem tego koncertu zapowiedział barwnie muzyków Roy Rogers Band z Rayem Manzarkiem. Prezentowana była ich plyta „Translution Blues”. Dowiedzieliśmy się też, ze dla Manzarka podróż do Polski to podróż sentymentalna, tutaj żyli obaj dziadkowie; jeden w Warszawie, drugi w Białymstoku, którzy na przełomie wieków wyemigrowali jeden do Stanów, drugi do Brazylii. Sam Manzarek też mówił, że z pewnością żyją jeszcze członkowie rodu Manzarków w Polsce!
Obaj Panowie zaprezentowali swoistą mieszankę; Ray psychodelii przełomu lat 60 i 70-tych, Roy fenomenalną grę gitarzysty bluesowego grającego techniką slide będącego spadkobiercą Johna Lee Hookera i Duanea Allmana. Zdawałoby się że to dwa różne światy, ale nic bardziej mylnego. W przypadku muzyki, w której emocje dwóch tak znakomitych artystów wzajemnie się uzupełniają.
Manzarka i Roy Rogers Band poznańska publiczność powitała tworząc specjalny szpaler. Gdy tylko Panowie Ray i Roy wraz z Steve Evansem – na basie i bębniarzem Kelvinem Hayes zjawili się na scenie szybko przekonaliśmy się, że współtwórcy The Doors bliska jest muzyka klasyczna. Tak było już w otwierającym wieczór napisanym do tekstu poety Jamesa Dennisa Carrolla utworze „Hurricane”. Był to grany z dużym luzem dobry stary rock and roll zdradzający jak daleko sięgają korzenie The Doors. Podobały się też standardy „Holdin’ On The Wind”, a także „I Don’t Feel Tired”.
W napisanym ze Stevem Gordonem rockowym utworze „A River Of Madness” Manzarek zabrzmiał trochę jak niejeden z dawnych wokalistów z lat 70 -tych. Doskonale zabrzmiała solówka na gitarze Roy’a Rogers’a. Kolejna bluesowo-rockowa kompozycja „Game of Skill” przypominała boogie wykonywane przez ZZ TOP.
Piosenka „New Dodge City Blues” była kolejnym utworem wskazującym jak bardzo The Doors czerpali z tradycji bluesa. Gdy po jej wykonaniu rozległo się z widowni wołanie „Riders On The Storm” Ray Manzarek odparł ;
– Nie teraz. Dzisiaj gramy utwory „Manzarek-Rogers Band” z płyty „Translution Blues” I dalej kontynuując dialog z publicznością poprosił, aby ręce podnieśli ci, którzy palili marihuanę, brali LSD. Wszystko dlatego, że kolejny utwór „The Kick” napisany został do tekstu pochodzącego z pokolenia beatników Malcolma Mc Clure. Manzarek śpiewając go przypominał nieco popularnego przez laty Matta Johnsona.
Wśród propozycji pochodzących z krążka „Translution Blues” nie brakowało też utworów instrumentalnych, jak zagrana solo przez Manzarka ballada „As You Leave Me” . Był to kolejny dowód, jaki wpływ na niego miała i ma klasyka.
Były i bisy, a na sam koniec został zagrany oczekiwany standard The Doors „Riders On The Storm”. Publiczność oszalała ze szczęścia!
Sobotnie spotkanie było lekcją bluesa i rock and rolla w najlepszym wydaniu. Niestety ci fani, którzy po koncercie ustawili się pod garderobą z nadzieją, że po koncercie artyści wyjdą do nich i otrzymają autografy nie doczekali się tego. Szkoda też że nie było w sprzedaży płyt. Jak się okazało Panowie nie spodziewali się, że tą drogą sprzedawane są płyty w naszym kraju.
Tekst: Ryszard Bazarnik
Foto: Mariusz Jaworski