2012.03.31 – Julia Marcell – Poznań

31 marca ponownie zawitała do Poznania Julia Marcell promująca cały czas swój album „June”. Fantastycznie było znowu zobaczyć ją na żywo. Tym razem wybór organizatora padł na klub Eskulap, który w tej chwili przechodzi swoistą metamorfozę jeżeli chodzi o wystrój wnętrza.
Z uwagi na panujący tam remont kapitalny klub nabrał iście industrialnego klimatu. Cegły, beton itp. itd. Na szczęście część koncertowa nadaję się do użytku.

Jak to zwykle bywa koncert rozpoczął się z obsuwą co powoli staję się standardem ale dzięki temu grono spóźnialskich, którzy z powodu masakry komunikacyjnej i chaosu panującego w Poznaniu przed Euro 2012 nie wyrobili się czasowo, mogli obejrzeć koncert w całości. Około godziny 19.30 przygasły wszystkie światła i w zupełnej ciemności na scenie pojawiły się najpierw Julia Marcell i Anna Prokopczuk, które same wykonały dwa pierwsze utwory. Sekcja rytmiczna w osobach basisty Thomsena Merkela i perkusisty Jacoba Kierscha dołączyła do nich w trzecim utworze. Cały koncert to cudowna wędrówka przez utwory wydane przez Julię na obu płytach oraz także te, które znalazły się na EP-ce „Storm”. Abstrahując, wszystkie trzy płyty można było nabyć przed i po koncercie za całkiem przyzwoite pieniążki przy wejściu do klubu. Miałem niewątpliwą przyjemność widzieć Julię Marcell i to całkiem niedawno w klubie Blue Note i myślałem, że niczym nowym już mnie nie zaskoczy bo doznania z tamtego koncertu były megacudowne. Jednak się pomyliłem. Było inaczej. Ten koncert był inny. I nie mam na myśli tego, że w przeciwieństwie do klubu Blue Note gdzie mieliśmy artystkę dosłownie na wyciągnięcie ręki a tu od sceny i od muzyków oddzielały nas stojące niczym patrol ZOMO barierki (które tak naprawdę nie były w stanie przeszkodzić Julii w tym, by co jakiś czas zbiec do nas) i tego, że jednak Blue Note jest bardziej kameralny. Chodzi o samą muzykę. Poprzedni koncert był muzycznie bardziej zbliżony do wersji utworów które znalazły się na płytach. Tymczasem w Eskulapie Julia pozwoliła sobie na poeksperymentowanie. Tu pojawił się jakiś zmieniony aranż, tu dłuższy wstęp, tu przedłużyły się sample, gdzie niegdzie muzycy towarzyszący popuścili wodze fantazji dając pokaz swoich umiejętności (zwłaszcza perkusista ). Generalnie cały koncert nie miał żadnych założeń, nie było gotowej setlisty. Dla Julii inspiracją stał się nawet odgłos jaki wydał stojak do mikrofonu, dzięki któremu mogliśmy wysłuchać jak wokalistka daje sobie także radę z rapem. Kapitalnie to wypadło. Było parę momentów które chwytały za serducho. Dla mnie takie momenty to wykonany przez Julię „I Wanna Get On Fire”, który zawsze wyzwala niesamowite pokłady emocji a tu wzmocniono je jeszcze oświetleniem artystki i całej sceny krwistoczerwonym światłem. Także odśpiewany wspólnie z zespołem polskojęzyczny fragment utworu „Echo” za który to my otrzymaliśmy brawa, niejednemu z nas podgrzał wnętrze. Po zakończeniu koncertu Julia pozostawiła zespół na scenie a sama zbiegła do nas by przytulić stojących w pierwszych rzędach tylu fanów ilu się tylko dało.

Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Szkoda, bo oglądanie Julii Marcel wraz z towarzyszącymi jej muzykami to wspaniała uczta dla duszy i ciała. Fanom udało się wymusić cztery bisy. Ale to i tak mało. Pozostał niedosyt. Mam nadzieję, że wkrótce ponownie zawita do Poznania. I wiem, że na pewno tam będę.

Czas cudownie upłynął nam słuchając:
1.Accordion Player (fragment)
2.Outer Space
3.June
4.Sixteen, Ten Years Later
5.Side Effects Of Growing Up
6.Shhh
7.I Wanna Get On Fire
8.Twin Heart
9.Dancer plus Julia Marcell Rap
10.Billy Elliot
11.Gamelan
12.Crows
13.Matrioszka
14.CTRL
15.Echo
16.Aye Aye
17.Night Of The Living Dead

Irek Dudziński

Dodaj komentarz