Wyjątkowo organizacja tego koncertu spotkała się z przeciwnościami losu. Nie wracajmy jednak do tych perypetii. Najważniejsze, że się koncert odbył i to właśnie w tym miejscu, w klubie OSKARD.
Frekwencja dopisała wyjątkowo, gdyż fani Konińskiej Sceny Rocka Progresywnego, znali już gwiazdę wieczoru. Zauroczeni już wcześniej twórczością muzyków ze śląskiej formacji FIGURESMILE, którym przyszło tego wieczoru promować najnowszą płytkę „In Between”. Dla takich momentów warto organizować koncerty. Mimo, ze wiadomo iż w branży jest obecnie ciężko i są miejsca na mapie koncertowej kraju, gdzie tego typu muza nie jest specjalnie rozpieszczana i zdarzają się kuriozalne sytuacje, że na koncercie pojawia się … dwóch widzów!
Czas oczekiwania na rozpoczęcie tego koncertu (wyjątkowo 22:15) pozwolił mi na rozmowę z Krzyśkiem Borkiem – liderem zespołu. Interesowało mnie szczególnie co będą mieli do zaproponowania tego wieczoru ? Bo trzeba zauważyć, że koncert ten odbywał się bez najważniejszego widza – Roberta Roszaka , z którym zespół był blisko związany.
Stąd, pytanie do Krzyśka;
Powiedz mi, jak będzie się przedstawiała lista zagranych dzisiejszego wieczoru utworów i właśnie dlaczego te, skąd taka kolejność ? Czy była specjalnie na ten wieczór celebrowana ?
Oj, długo by opowiadać, ale niech tak będzie. Zaczniemy koncert od;
„Only Reason” , jak zwykliśmy mówić – singiel z „Towards The Light” i mój faworyt na płycie i to nie tylko ze względu na tekst, który wprost jest wyznaniem Miłości do mojej żony, z którą jestem już 17 lat i ciągle wiem, że jest dla mnie „Jedynym Powodem”, dla którego robię wszystko co robię. Poza tym uwielbiam końcowy riff numeru. Jest takim miłym kopniakiem i uwielbiam wtedy krzyczeć, że „I`m not ready”. Myślę, że fajnie otwiera koncerty.
Następny utwór … WIADOMO, „Code Of Death”, utwór dedykowany RO – RO. To dla Niego po wsze czasy i dlatego emocje sięgają zenitu ZAWSZE.
No fakt, ten utwór robi wrażenie , w tym kodzie jest dokładna data i godzina śmierci RO – RO
Kolejny to „Lets Rush Out”, ulubiona piosenka Roberta z In Between, którego wydania nie doczekał. Mówił o nim, że gitara taka jak Anathema, że go powala i jest najbardziej zajebistym numerem z płyty. A tekst mówi o tym, że należy starzeć się z godnością i wyrzucić zabawki, którymi już nie wypada się bawić. Pospieszmy się z tych miejsc, do których już nie należymy.
Tak, pamiętamy jak Robertowi zawsze doskonałe wykonania gitarzystów przypadały szczególnie do gustu.
W następnym „Marks Of Sin”, w utworze, który na zmianę z „Only Reason” otwiera nasze koncerty oraz otwiera „In Between”. Ważny numer. Jeden z pierwszych, po nagraniu którego wiedzieliśmy, że JEST potencjał na nowy album. Tekstowo równie ważnie choć mało odkrywczo. Dla mnie bardzo ważny tekst bo trochę tych grzeszków nazbierałem niestety. Ale od tego jest muzyka by pomagała więc wyrzucam z siebie tutaj dużo zła.
Muzyka, niejako łagodzi obyczaje…
Kolejny utwór, to koncertowy nasz szlagier „One Of Them”, jeden z najlepszych numerów na „Towards The Light”. Miejsce na trochę improwizacji w jego środkowej części daje pole do popisu Wojtkowi Kościelnemu i trochę mnie bo wplatamy tutaj zawsze motyw „Another Trick In The Wall”. Chyba wszyscy bardzo lubimy go grać i to czuje się podczas koncertów.
Widzę więc, że przygotowaliście różnorodne „kawałki” na ten wieczór, bo spodziewałem się, ze grac będziecie tylko najnowsze z krążka „In Between” ?
W następnej właśnie kolejności ulubiony kawałek z „In Between” ze względu na wszystko, a mianowicie „All Nights Mother”, po prostu uwielbiam go choć na żywo wypada różnie, bo… często się w nim mylę. To pewnie spowodowane jest emocjami jakie we mnie wzbudza. Świetny numer na wyciszenie po dość hałaśliwym „One Of Them”.
Mamy też hicior !
O ciekawe ?
„Under My Eyelids”, no po prostu hit. Piosenka trochę z innej bajki bo zdecydowanie najbardziej komercyjny utwór na płycie, ale ma siłę jak sądzę. Tekst mówi o tym, że często nie dostrzegamy piękna wokół nas i nie potrafimy się nim cieszyć. Oczywiście banał i frazes ale… komercja rządzi się swoimi prawami ;).
A kolejny utwór, to nasz pewnik „Worms”. Gramy go na każdym koncercie. Zawsze się sprawdza i trudno mi dociec jego siły. Dużo się w nim dzieje a tekstowo blisko mu do Marks Of Sin i All Nights Mother. To ta sama bajka – odpędzanie demonów. Robaków, które musimy spryskać bo same nie odejdą.
No to rzeczywiście będzie tego sporo !
Ale to nie wszystko, kolejny utwór bardzo się wielu osobom po prostu podoba „Some Part Of Sou”, utwór o KIMŚ. O kimś, bez kogo nie byłoby także tekstu do “You Are And You Are Not”. A muzycznie za nim nie przepadam bo jest chyba naszym najbardziej progresywnym numerem.
Rzeczywiście jest wiele waszych kompozycji przypadających do gustu odbiorcom z klubu „Oskard”.
Tytulowy „In Between”, miałem wrażenie, że ludzie najbardziej w klubie „Oskard” na niego czekają i dobrze, bo ja też będąc na koncercie Figuresmile bym na niego czekał. Nie chciałbym brzmieć pretensjonalnie ale po prostu to się czuje, że numer jest dobry i nie wstydzę się tego powiedzieć tylko dlatego, że go napisałem. Wypadł świetnie i przyjęcie jego było cudowne. Dzięki. Tekstowo jest oczywiście „w pomiędzy” i to miejsce doskonale odpowiada mojemu obecnemu nastrojowi. Ale zamierzam zmierzać „Towards The Light” i mam dobrego sternika na pokładzie.
Krzysiek, jak znam fanów z „Oskardu”, to tak łatwo Wam nie pozwolą zejść ze sceny i bisy macie jak „ w banku” !
Skoro tak uważasz, to na pierwszy bis pójdzie „Post War Dream”, wiadomo Pink Floyd i ich moja ukochana płyta „The Final Cut”. Jej początek. Kocham i postanowiłem grać okazjonalnie sam z gitarą, a konińska publika zdaje się dzielić mój pogląd, że to cudowny numer. Mam nadzieję, że nie kaleczę tej genialnej piosenki. Kolejny bis, to tylko specjalnie dla Konina „Lavender”. Zrobiliśmy go dla Roberta i grać będziemy tylko dla Niego i tylko w Jego rodzinnym mieście.
I to koniec.
Oj, chyba nie tak łatwo Wam pójdzie i spodziewajcie się kolejnych bisów!
Skoro tak mówisz, to pierwszy utwór na drugi bisowy set „Will I Die”, zawsze chwyta. Nie wiem czemu ale to jest piosenka, którą najbardziej lubię grać (a właściwie śpiewać bo nie gram w niej na gitarze) na żywo i to chyba ludzie widzą dlatego właśnie chwyta. Trzeci numer który gramy z „Towards The Light” na koncertach. Tekstowo to taka próba odpowiedzi sobie na pytanie „co by było gdybym przegrał”. Wszystko……. A ostatnia piosenka wieczoru „Door” , to jest nasz najważniejszy numer. Naładowany emocjami po brzegi i lubię je wyzwalać w sobie podczas grania na żywo.
A gdyby jednak publiczność konińska była nieustępliwa i nadal gromkimi brawami dopingowała do dalszego grania, to co ?
Ostatnimi piosenkami wieczoru będą „Sun G’ i „Stone Rules”, ale pewnie tak późna pora koncertu nie pozwoli na wybrzmienie ? No to jest nasz najważniejszy numer.
Dziękuję Krzysztofie za rozmowę i czekamy na występ.
I tak jak zapowiadał Krzysztof, tak właśnie cudownie było tego wieczoru. Zagrane zostało prawie wszystko, poza ostatnimi piosenkami, gdyż faktycznie pora była późna. A i tak występ kończył się po 2 godzinach i 20 minutach! Ale to nie koniec, w dalszym ciągu przy małym „jasnym” było co opowiadać nt. dopiero co zakończonego koncertu. Opuszczaliśmy gościnne progi „Oskard”, gdy na zegarze wybiła godzina 3-cia.
I na koniec, Krzysztof stwierdził;
– Reasumując, był to jeden z najpiękniejszych koncertów jakie zagraliśmy.
KONIN FOREVER !!!!!!
Tekst: Ryszard Bazarnik
Foto: Mariusz Jaworski