Kolejne informacje o trasie koncertowej ze wspólnym występem BELIEVE i MR GIL, podgrzewały atmosferę należycie. A fakt, że jestem również zwolennikiem formacji ACUTE MIND potęgował tylko niecierpliwość z jaką wyczekiwałem piekarskiego koncertu.
Kiedy pojawiliśmy się ze znajomymi w Andaluzji, wprawdzie nie napotkaliśmy tam tłumów, ale publiczność napływała powoli, niektórzy ewidentnie nastawiając się na występ gwiazdy. Zadziwiło nas nieco umiejscowienie stoiska z płytami i gadżetami – ale to pierwsza wizyta ekipy Electrum w Piekarach… i na pewno od stałych bywalców ośrodka otrzymali kilka sugestii.
Dość punktualnie rozpoczął się pierwszy z trzech aktów tego muzycznego wydarzenia. Na scenie zasiedli członkowie formacji MR GIL, Konrad Wantrych (klawisze), Paulina Druch (wiolonczela) i Mirek Gil (gitara). Oczywiście nieco wysunięty do przodu – wokalista Karol Wróblewski.
Jako że nie czytałem wcześniej relacji z tej trasy już fakt iż MR GIL otwierał koncert był dla mnie zaskoczeniem. Ale w trakcie koncertu przyznać musiałem, że rozwiązanie to było salomonowe.
MR GIL z krótkim akustycznym setem wprowadził nas w świat ciepłych artrockowych dźwięków i należycie podgrzał atmosferę.
Kolejnym zaskoczeniem było fenomenalne nagłośnienie. Zaskoczony byłem, że każdy instrument, oraz oczywiście wokal brzmiały tak czysto i klarownie. Publiczność komplementowała zespół brawami podczas tego nieco ponad półgodzinnego występu, a udało się nam również wymusić bis w postaci powtórzonego King of Gold.
Kolejne i nie ostatnie pozytywne zaskoczenie tego wieczoru, to fakt, że przerwy między zespołami trwały zaledwie dziesięć minut. Bardzo sprawnie na scenie zainstalowała się ekipa z ACUTE MIND. W moim odczuciu utwory z debiutanckiej płyty, nabrały na żywo drapieżności. Wydaje mi się również, że nawet w porównaniu do poprzedniego koncertu zespołu, który miałem przyjemność oglądać w zeszłym roku zmieniły się nieco aranżacje. Jednak dla mnie oprócz moich ulubionych kawałków z płyty prawdziwą gratką w secie lublinian, były trzy nowe kompozycje, które pozwalają być spokojnym zarówno o kondycję zespołu, jak i kierunek, który obierze na przyszłość.
Wokalista zespołu, nawiązał kontakt z publicznością już od początku koncertu, a jego konferansjerka nie ograniczała się jedynie do zapowiedzi utworów. Mieliśmy okazję poznać każdego z muzyków, wysłuchać kilku anegdot związanych z utworami czy teledyskiem. Nie zabrakło oczywiście także żartów podtrzymujących ciepłą atmosferę i dobry humor.
ACUTE MIND zagrali około półtoragodzinny set, bawiłem się na nim tak dobrze, że nie skontrolowałem zegarka po jego zakończeniu.
Przerwa miedzy ACUTE MIND a gwiazdą wieczoru – BELIEVE trwała również w okolicach dziesięciu minut, zatem kiedy wracałem na salę z zakupioną w przerwie wodą mineralną minąłem się w drzwiach z Karolem Wróblewskim, który występ rozpoczął od wejścia pomiędzy publiczność z megafonem.
I skoro już jestem przy wokaliście BELIEVE, muszę przyznać, że poczynił on niesamowite postępy od czasów poprzedniej trasy. Kiedy widziałem go za mikrofonem po raz pierwszy, był nieco zestresowany i widać było, że skupiał się na śpiewie. Niespełna półtora roku później – to już rasowy rockowy frontman – wulkan energii na scenie. Do tego staje się to osoba bardzo charakterystyczna. Występy BELIEVE zyskują wiele dzięki jego kontakcie z publicznością, a publiczność z kolei może czerpać pozytywną energie z jego sposobu bycia na scenie.
BELIEVE jako zespół z największym dorobkiem płytowym wśród występujących tego wieczoru mógł wybierać wśród swojego materiału… i przypuszczać można było, że po macoszemu mogą być potratowane utwory z dwóch pierwszych płyt, kiedy to Karola nie było jeszcze w zespole. Nic z tych rzeczy. Zespół zaprezentował wprawdzie set promujący najnowsze wydawnictwo – World is Round, ale było to set na tyle przekrojowy, że nie zabrakło utworów również z debiutanckiej płyty, które przez publiczność były przyjmowane bardzo ciepło.
Zespół BELIEVE zagrał set zarówno z energetycznymi utworami, jak i kawałkami refleksyjnymi, niemal każdy z nich poparty był wstępem, czy też wytłumaczone były kulisy jego powstania lub tematyka, co jeszcze bardziej pozwalało się wczuć widowni w utwory.
Po znakomitym koncercie, członkowie zespołu nie stronili od podpisywania płyt i rozmów z fanami, co było miłym zwieńczeniem tego progresywno-rockowego wieczoru.
Piotr Spyra