Jesień = „pomarańczowa” trasa Kultu po Polsce (a ostatnio zahaczająca
również o Wyspy Brytyjskie). Stałym przystankiem na niej jest katowicki
„Spodek”, tak było również w tym razem. Koncert w stolicy Górnego Śląska
– podobnie jak cztery lata temu – wieńczył całe tournee. Na tamten
finałowy występ lepiej spuścić zasłonę milczenia (z powodu
„niedyspozycji” Kazika Staszewskiego, za którą później wielokrotnie
przepraszał na łamach mediów), teraz też nie obyło się bez problemów
(jakieś fatum?), chociaż innej natury.
Zespół zagrał na swoim normalnym (czytaj: wysokim poziomie). Zafundował
publiczności prawdziwy maraton złożony z 38 (sic!) utworów. Z tym, że
publika bawiła się aż za dobrze. Tłum na płycie tak napierał na barierki
pod sceną, że już po otwierającym koncert „Niejeden” Kazik zmuszony był
zarządzić przerwę. „Bezpieczeństwo uber alles” – stwierdził. Jednak
jego apele i prośby o cofnięcie się parę kroków oraz desperackie próby
ochroniarzy, by wzmocnić barierki nie na wiele się zdały. Ale jak tu
ustać w miejscu przy takich killerach, jak: „Baranek”, „Passenger” z
repertuaru Iggy’ego Popa, czy „Brooklyńska Rada Żydów”. Po ósmym kawałku
w rozpisce („Berlin”), Kazik po raz drugi przerwał występ. Tym razem na
dobry kwadrans. Na szczęście ochrona zespołu uporała się jakoś z
zabezpieczeniem sceny i po przerwie koncert przebiegał już bez zakłóceń.
Kult zaproponował trochę nowości z płyty „Hurra!”, często wracał do
klasycznego albumu „Spokojnie”, silną reprezentację miał również „Tata
Kazika”. Zresztą „spodkowa” setlista dość mocno różniła się od tej,
którą zespół zaproponował dzień wcześniej w Krakowie. Ze stałych
elementów „pomarańczowej trasy” było natomiast odczytywanie na scenie
korespondencji od fanów, Kazik dawał też pośpiewać swoim ochroniarzom…
Na zakończenie podstawowego setu zagrali piękny „Komu bije dzwon”, ale
„oczywistą, oczywistością” było, że na tym się nie skończy. „Polska,
Polska, Polska” – skandował tłum w „Spodku”. Ale najpierw zabrzmiał
cover The Clash „Bank Robber”… Poza tym na bis polecieli zestawem
obowiązkowym: wspomniana wyżej „Polska”, Konsument”, „Wolność”, „Krew
Boga”.
– Właściwie to wszystko, co przygotowaliśmy na wieczór dzisiejszy, ale czeka Was jeszcze niespodzianka: wielki finał
– zapowiedział Kazik. „Totalną stabilizację” do spółki zaśpiewali
Janusz Grudziński i jeden z ochroniarzy grupy, zaś lider zasiadł za…
instrumentami klawiszowymi. To jednak również nie był koniec. Po
tradycyjnych pokłonach dla publiczności, Kazik zaintonował „Sowietów”…
Przed Kultem zaprezentowały się dwa supporty. Lepsze wrażenie zrobił Le Moor, to ich rockowo podane reggae mogło się podobać.
Szkoda, że kolejny „pomarańczowy” objazd Polski dopiero za rok…
Robert Dłucik