Wybierając się na ten koncert obawiałem się dwóch rzeczy: formy wokalnej
Gillana oraz czegoś, co pozwolę sobie określić mianem –
przewidywalności repertuarowej. Co do pierwszej kwestii – było ok. Może
nie na miarę popisów z pamiętnej trasy z orkiestrą symfoniczną, ale
naprawdę w porządku. A dobór kawałków do setlisty? Też udało im się
zaskoczyć, chociaż nie zawsze in plus… O tym jednak później.
Otwarcie w postaci „Hard Lovin’ Man” – rewelacja. Czterdzieści lat
liczy już sobie ten kawałek z pomnikowej płyty „In Rock”, ale wciąż
brzmi świeżo. Zaraz po nim – przeskok w XXI wiek i „Things I Never
Said”, czyli japoński bonus ostatniego jak dotąd studyjnego albumu grupy
– „Rapture of The Deep”. I znów powrót do lat siedemdziesiątych, pora
na pierwszy fragment „Machine Head” – „Maybe I’m A Leo”. Za chwilę
kolejny klasyk z najwyższej Purpurowej półki: „Strange Kind Of Woman”,
po którym Gillan przywitał się z publicznością. Wracamy na „Rapture of
The Deep” – tym razem w katowickiej hali zabrzmiał tytułowy kawałek,
chyba najlepsza rzecz jaką Purple stworzyli w ostatniej dekadzie.
W tym miejscu wyłamię się z chronologicznego opisywania koncertu na
rzecz paru uwag ogólnych. Podczas sobotniego wieczoru w „Spodku” –
wypełnionym od bramek pod sceną aż po ostatnie miejsca pod dachem na
tzw. „niebieskich” sektorach – można było odnieść wrażenie, że Deep
Purple działali w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych, następnie
zostali poddani hibernacji, po czym reaktywowali się gdzieś tak dopiero w
2003 roku… Przyznam szczerze, że nie rozumiem tego pomijania płyt z
lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Chętnie posłuchałbym (znów,
wreszcie – niepotrzebne skreślić przy danej kompozycji) „na żywo” takich
kawałków, jak „Bad Attitude”, „Call of The Wild”, „Under The Gun”,
„Knockin’ At Your Back Door”, „The Battle Rages On”, „Anya”, „Sometimes I
Feel Like Screaming”, czy „The Aviator”. Zwłaszcza podczas koncertu w
ramach tournee, które nie promuje żadnej nowej płyty, nie trzeba więc
prezentować obowiązkowego zestawu promocyjnego… Tymczasem lata
dziewięćdziesiąte reprezentował w Katowiach jedynie „Almost Human”
(rzeczywiście „klasyk”…) z wymęczonego krążka „Abandon”, zaś
wcześniejszą dekadę – tylko sztandarowy „Perfect Strangers”, poprzedzony
rzecz jasna solówką Dona Airey’a z wplecionym „Mazurkiem
Dąbrowskiego”… Niestety, był to najsłabszy punkt tego dobrego w sumie
koncertu. Tak zamulonej wersji tej kompozycji („Perfect Strangers” nie
hymnu Najjaśniejszej RP) nie słyszałem nigdy wcześniej w ich wykonaniu.
Airey pomylił chyba kapele, bo grał klawiszowe pasaże a la Keith
Emerson, a Steve Morse też chyba zapomniał, że swoje solowe gitarowe
„pięć minut” miał już wcześniej. Do kompletu jeszcze Gillan, śpiewający
jakieś dziwne linie wokalne. Zero magii płytowego oryginału, totalny
niewypał…
Na szczęście była to tylko chwilowa niedyspozycja weteranów (może
spowodowana przez jakieś złe moce? Wszak Halloween było blisko…).
Purpurowa maszyna wróciła bowiem na właściwe tory wraz ze „Space
Truckin’”, by doprowadzić „Spodek” do wrzenia przy nieśmiertelnym „Smoke
On The Water”, podczas którego na dwóch telebimach przelatywały
archiwalne obrazki z Montreux, gdzie ów kawałek się narodził.
Po „Smoke On The Water” zeszli ze sceny. Powrócili na bis z przebojowym
„Hush”, pierwszym singlem jaki nagrali i wydali w swojej długiej
karierze. A potem było jeszcze „Black Night” na głos, gitarę, bas,
klawisze, perkusję i 9 tysięcy gardeł… „Jesteście wspaniali. Coś
niewiarygodnego” – Gillan komplementował publiczność w swoim stylu. To
był już definitywny koniec koncertu…
Jako gość specjalny podczas trzech występów Deep Purple w Polsce
zagrała rodzima legenda – SBB. Mocny, pompatyczny „Etiuda Trance” na
dobry początek, potem zestaw klasyków: „Memento z banalnym tryptykiem”,
„Freedom”, „Odlot” ze świetną, rozimprowizowaną końcówką oraz ballada
„Pamięci czas” z nowej płyty na koniec. Szkoda, że nie mogli zagrać
dłuższego setu, bo tymi pięcioma utworami zrobili apetytu na więcej…
Setlista Deep Purple
Hard Lovin’ Man
Things I Never Said
Maybe I’m a Leo
Strange Kind of Woman
Rapture of the Deep
Fireball
Silver Tongue
Contact Lost
When a Blind Man Cries
The Well Dressed Guitar
Almost Human
Lazy
No One Came
Perfect Strangers
Space Truckin’
Smoke on the Water
——————————————
Hush
Black Night
Robert Dłucik