Pierwszy występ podczas trasy Progressive Tour 3D odbył się w Krakowie.
Ciężko powiedzieć, czy z mojej perspektywy było to budujące rozwiązanie.
Z jednej strony zespoły są świeże, pełne sił i zapału, z drugiej zaś
może nieco brakować przetarcia i doświadczenia, które pozwala
doszlifować występy podczas kolejnych dni trasy. Dla mnie termin
koncertu wyznaczony na piątek był jak najbardziej odpowiedni, gdyż nie
było problemu z porannym wstawaniem na uczelnię następnego dnia.
Nieskromnie muszę przyznać, ze na krakowskich koncertach muzyki
progresywnej jestem stałym bywalcem, tym niemniej zespół Division By
Zero dane mi było oglądać pierwszy raz. To właśnie ten zespół, co
naturalne był dla mnie głównym celem, ale bardzo byłem ciekaw również
występów dwóch pozostałych D.
Koncert ku mojemu zdziwieniu nie odbył się na górnej sali, gdzie do tej
pory uczestniczyłem w koncertach, lecz w dużo mniejszej na dole.
Zdziwienie nie wypływało może z faktu, że uważałem, iż duża sala będzie
bardziej odpowiednia, ale raczej z racji tego, iż o istnieniu mniejszej
Sali w ogóle nie wiedziałem.
Show rozpoczął, z około godzinnym opóźnieniem zespół Dianoya. Nie
zdążyłem się zapoznać z całym ich nowym dziełem, ale to, co było mi
znane zapowiadało dobry występ. Repertuar zespołu nie jest może bardzo
odkrywczy, ale fani tej stylistyki na pewno z przyjemnością posłuchają
ich na żywo. Mankamenty dźwiękowe było słychać. Na początku gitary były
ledwie słyszalne, ale z czasem zostało to skorygowane. Chłopaki bawili
się znakomicie i bez wątpienia zarazili tym publiczność. Umiejętności
muzyków są bardzo wysokie i mają spore szanse zaistnieć na rynku muzyki
progresywnej w jeszcze większym stopniu. Naturalnie na inne rynki szans
przy takim graniu nie ma, ale to już brzemię tego specyficznego, ale
jakże pięknego stylu muzycznego.
Kolejny zespół to Disperse, który zasłynął jako suport zespołu
Riverside podczas ich ostatniej trasy. Ja miałem okazję uczestniczyć w
jednym takim show i wtedy Disperse mnie nie powalił. Był to naturalnie
niezły koncert, ale spodziewałem się chyba czegoś więcej. Zresztą wtedy
bardzo czekałem na Riverside. Może zespół był też nieco przerażony skalą
przedsięwzięcia. Od tego czasu trochę minęło i śmiało mogę powiedzieć
że zrobili spory postęp w grze na żywo. Masa emocji, świetna różnorodna
muzyka i rewelacyjny repertuar to najmocniejsze strony tego koncertu.
Prezentowali nieco mniej zadziorną muzykę niż Dianoya, nie wspominając
już o gwieździe wieczoru. Muzycy świetnie się rozumieli. O ile u jednego
z gitarzystów zespołu Dianoya widziałem Hard Rockowe zacięcie, to gra
gitarzysty Disperse momentami mocno zahacza o post rock. Brzmienie było
lepsze niż w przypadku ich poprzedników, ale nadal nie było idealne.
Najwięcej zastrzeżeń można mieć do nieco schowanego wokalu. Na szczęście
w przypadku ostatniego koncertu brzmienie było najlepsze.
Po dwóch naprawdę świetnych koncertach suportowych przyszedł czas na
ostatnie D tego wieczoru. Division By Zero prezentuje najcięższe granie
spośród swoich towarzyszy podczas trasy. Jest to też najbardziej
doświadczony zespół i moim zdaniem zdecydowanie najlepszy. Ich dwie
płyty to czołowe dokonania na polskiej scenie progresywnej. Zawsze
fascynowało mnie takie przechodzenie od śpiewu do growlu, jakie
prezentował Mike Akerfeld w zespole Opeth. Bardzo cieszę się, że takie
coś zaistniało również na polskiej scenie. Division By Zero oprócz tego
ma jeszcze znakomite kompozycje i niezwykły klimat, a to tylko
najważniejsze z ich zalet. Koncert rozpoczął się nad wyraz szybko po
zakończeniu występu Disperse. Przyznam się nawet do
kilkunastosekundowego spóźnienia i gdyby nie potrzeba skorzystania z
toalety to pewnie było by ono dłuższe. Panowie zaczęli od tytułowego
numeru z nowej płyty Independent Harmony. Od razu słychać było na prawdę
niezłe nagłośnienie. DBZ na scenie czuje się naprawdę wyśmienicie, co
potwierdziły kolejne numery: Glass Face i True Peak. Po tych mocnych
utworach (szczególnie True Peak, który pochodzi z cięższego albumu
debiutanckiego) przyszła kolej na oddech w postaci pięknej ballady Not
For Play. Kolejnym utworem był Trying To Understand z EPki zatytułowanej
Out Of Body Experience. Przyznam się bez bicia, iż płytka ta nie była
mi znana wcześniej. Słychać, iż numer ten różni się od reszty
zaprezentowanej podczas tego występu. Zespół przez lata swojej kariery
przeszedł nieznaczne, ale jednak, przemiany co można było zaobserwować
zestawiając Trying To Understand choćby z utworami z nowego albumu. Mnie
się ten numer bardzo spodobał i zachęcił do zapoznania się z całym Out
Of Body Experience. W dalszej części koncertu usłyszeliśmy Don’t Ask Me
i Wake Me Up, które osobiście uważam za najlepsze utwory grupy. Na
koniec jeszcze drugi reprezentant debiutanckiego albumu w postaci Your
Salvation i zespół zszedł ze sceny. Oczywiście został jeszcze bis. Był
to niezwykle żywiołowy Intruder poprzedzony zabawną historyjką
(uczestnicy koncertów z tej trasy wiedzą pewnie o co chodzi). Na sam
koniec usłyszeliśmy humorystyczny Taxi i niestety pierwszy koncert
podczas tegorocznej trasy progressive 3D Tour przeszedł do historii.
Po koncercie udało mi się porozmawiać z organizatorem 3D tour Piotrem
Kozieradzkim, którego z tego miejsca chciałem serdecznie pozdrowić. Ta
trasa to świetny pomysł. Wszystkie trzy zespoły zaprezentowały się z jak
najlepszej strony, a Division By Zero całkowicie mnie oczarował.
Zaryzykuje stwierdzenie. że Dianoyę i Disperse czeka świetlana
przyszłość i wiele sukcesów. Division By Zero już jest w ścisłej
polskiej czołówce jeśli chodzi o rock progresywny, a mają wszelkie
podstawy, żeby zasłynąć na szeroką skalę za granicą czego im z całego
serca życzę.
Piotr Bargieł