2010.04.21 – Terminal – Poznań

Na swój kolejny koncert grupa Terminal kazał poczekać swoim fanom blisko rok. W międzyczasie doczekaliśmy się w końcu debiutanckiego albumu „Tree Of Lie”, który moim zdaniem jest świetny. Ale co tam płyta. Kawałek plastiku pokryty jakimś sreberkiem. Prawdziwe oblicze muzyków grupy zobaczyli ci, którzy 21 kwietnia przybyli do poznańskiego klubu Blue Note. Myślę, że energia która została tam wyzwolona obsłużyłaby kilka terminali albo oświetliłaby średniej wielkości miasteczko. Ale po kolei.

Gdy pojawiłem się w klubie muzycy kończyli się instalować na scenie. Przeraziła mnie ilość miejsca jaką mają do dyspozycji. Nagłośnienie musiało wylądować na podłodze bo nie było innego wyjścia, Daniel Grupa musiał schować się ze swoimi klawiszami za lewym zestawem kolumn, obok niego zainstalował się gitarzysta Jacek Rychły, tuż za nim za wielkim parawanem z pleksi ulokował się Grzegorz Dziamka ze swoim zestawem perkusyjnym, do którego musiał dostawać się z antresoli po drabince, przed nim pozostawiono trochę miejsca dla wokalisty Daniela Moszczyńskiego a po prawej stronie zajmując tyle miejsca ile przypada statystycznie na dwóch pasażerów autobusu miejskiego w godzinach szczytu ulokowali się basista Bartek Pietsch i drugi gitarzysta Patryk Żukowski. Pomyślałem sobie, że będą musieli mocno zsynchronizować swoje ruchy, żeby nie poranić się wzajemnie gryfami swoich gitar. Ale dali radę. Najbardziej jednak obawiałem się o zdrowie wokalisty. Znam trochę Daniela, widziałem już go w akcji na koncertach i wiem, że nie ma takiej siły, która utrzymała by go w jednym miejscu na scenie podczas śpiewania. A tu miał do dyspozycji prostokąt dwa metry długości i metr szerokości.. Stanowczo za mało jak na energię, która w nim drzemie. Ale od czego jest miejsce przed sceną. Wystarczy tylko jeden skok przed odsłuchy i hulaj dusza piekła nie ma. I tak też to właśnie wyglądało. Gdy rozpierała go energia wewnętrzna chwila moment i mieliśmy go między sobą w tłumie przed sceną. Co do samej muzyki to jak przystało na koncert promujący album usłyszeliśmy wszystkie utwory z albumu „Tree Of Lie” oraz dwa utwory, które powstały wcześniej. Przyznam wam szczerze, że brzmiały dużo lepiej niż z krążka. Muzycy co rusz pozwalali sobie na drobne odstępstwa od oryginałów i wychodziło im to na bardzo duży plus. Rewelacyjnie wypadło solo Daniela na klawiszach, Bartek też miał chwilę na zaprezentowanie swoich umiejętności gry na basie krótką solówką. Jednak zdecydowanie największe wrażenia zrobiła na przybyłych wersja „live” utworu „Deep Inside” do wykonania którego Daniel Moszczyński zaprosił na scenę Marcina Kajpera. Parę słów o nim. Marcin jest profesjonalnym muzykiem, swoją karierę rozpoczynał w orkiestrze Zbigniewa Górnego, współpracował z wybitnymi polskimi muzykami jazzowymi, w 2006 roku zdobył wyróżnienie solistyczne na festiwalu Big Bandów w Nowym Tomyślu, w 2008 roku z zespołem Switch On Quintet zdobył Grand Prix na festiwalu jazzowym w Siofók (Węgry), z tym samym zespołem znalazł się w czołówce na festiwalu jazzowym w Usti nad Tebą (Czechy) a jako solista zdobył pierwsze miejsce 7 edycji Zmagań Jazzowych oraz 2 miejsce wraz z Quintetem Macieja Fortuny na festiwalu Jazz Juniors w Krakowie w 2008 roku. Marcin przepięknie ubarwił ten koncert swoim występem i upiększył swoją improwizacją utwór „Deep Inside” co spotkało się ze zrozumiałym aplauzem widowni. Jeżeli chodzi o umiejętności pozostałych muzyków grupy to obsłużyli nas niczym w hotelu pięciogwiazdkowym. Mimo niewielkich problemów z odsłuchami na początku świetnie wybrnęli z wszystkich problemów pokazując tym swój profesjonalizm. Po prostu skopali nas energią i siłą jaka biła ze sceny. Daniel Moszczyński jest osobą bardzo dobrze przygotowaną do występów na żywo, łapie od razu kontakt z publicznością a ta z kolei bardzo chętnie włącza się do zabawy. Między utworami zawszę znalazł chwilę aby podziękować ludziom, którzy pomogli zespołowi w nagraniu płyty, nakręceniu teledysku do „Deep Inside” czy też przybliżyć publiczności krótkie przesłanie jakie niosą ze sobą wykonywane utwory. Dodatkowo wrażeń podkręcało świetne oświetlenie sceny i delikatnie puszczany dymek. Wspaniałe widowisko. Pod każdym względem. Co prawda dostaliśmy tylko jeden bis ale sam set podstawowy dostarczył tyle pozytywnych doznań, że odpuściliśmy chłopakom. Widać było po nich ile sił i energii włożyli w ten występ. Myślę ,że doceniła to też zgromadzona widownia. A co do frekwencji to na koncercie pojawiło się grubo ponad 200 osób. Taka liczba to rzadkość na koncertach tego typu muzyki w tym klubie i świadczy to doskonale o pozycji zespołu na naszym rynku muzycznym. Nawet sam właściciel klubu był zaskoczony pełną salą. Właśnie dzięki takim koncertom kluby zaczynają przekonywać się do muzyki daleko odbiegającej od sieczki jaką słyszymy w radiu i telewizji. Dodam jeszcze, że w trakcie trwania koncertu zespół sprzedał wszystkie posiadane płyty co też jest swoistym ewenementem.. Wiem, że nie było ich wcale tak mało.
Terminal planuje na jesień kolejną trasę koncertową. Mam nadzieje, że ponownie odwiedzą Poznań

Setlista

1. The Beginning
2. After Life
3. Brand New Sin
4. Behind The Mask
5. Together Apart
6. Deep Inside
7. Tree Of Lie Part I
8. Mind Destruction
9. The Maze
10.Evil Machine
11.Dreamland
12.Tree Of Lie Part II
13.Condemned
14.Game Of War

Bis:
Mind Destruction

Irek Dudziński

Dodaj komentarz