Nieco inne miejsce niż ostatnio, chociaż oddalone od siebie niezbyt daleko. Nieco inna muzyka, choć mieszcząca się w szerokiej konwencji dająca określić wyrażeniem „prog”. Cel jednak ten sam: uczczenie drugiej rocznicy istnienia „zjawiska” noszącego nazwę Rock Area.
„Ojcowie” tego portalu wytyczyli sobie ambitne plany aby w drugą rocznice zorganizować dwa koncerty, mimo początkowych problemów dopięli swego, co jest niezbitym dowodem na to że marzenia się spełniają, chociaż szczęściu trzeba niekiedy dopomóc. Drugi koncert urodzinowy RA stał się jednak faktem! Założenia programowe były takie aby oba koncerty różniły się miedzy sobą w kwestii muzycznej. Tak też się stało. Repertuar jaki mogliśmy usłyszeć, różnił się zdecydowanie od tego który zabrzmiał w Cogitaturze. W Kultowej zagościły bowiem dwa zespoły preferujące zakorzenione w metalu, zdecydowanie ostrzejsze brzmienie: Newbreed oraz Division By Zero.
Pub noszący nazwę „Kultowa” swoim klimatem bez dwóch zdań związany jest właśnie z tym kultowym polskim zespołem. Ceglane ściany zdobią liczne zdjęcia zespołu Kult, okładkowe reprodukcje oraz różnorakie gadżety kojarzące się z grupą. Tak więc klimat do organizowania rockowych koncertów w tym właśnie miejscu był odpowiedni.
U wejścia do największej z sal Pub-u „Kultowa” stanęły znowu nie wiedzieć skąd mi znane twarze „bramkarzy”. Choć jak na bramkarski fach sylwetki raczej mizerne. Jakie sylwetki takie zresztą i wejściówki. W pierwszym momencie myślałem że rozdają bilety WPK na szczęśliwy powrót do domu. Nic bardziej mylnego, to po prostu „karnety” na tą zacną imprezę, jak się okazuje tym bardziej cenne że posiadały swój numer który podobnie jak w grze bingo mógł okazać się niezwykle ważny! O tym jednak nieco później.
Podobnie jak w przypadku pierwszego urodzinowego koncertu który odbył się w Cogitaturze również i tutaj nie rozpoczął się punktualnie. Zebranej publice chyba zbytnio to nie przeszkadzało. Bynajmniej fakt ten nie przeszkadzał również barmanowi który dzięki temu zdecydowanie poprawił dzienne zyski Pub-u „Kultowa”.
Wreszcie nadszedł moment kiedy końcowa część sali pełniąca rolę sceny zadymiła się. Zamiast odgłosu syren alarmujących o pożarze rąbnęła gitarowa ściana dźwięku! Przeżyłem wiec dylemat czy zostawić niedopitą szklankę wybornego „Lecha”, jednak ruszyłem niczym „Strażak Sam” w najbardziej zadymioną część sali. Sztuczna mgła miała pewne właściwości halucynogenne (może jednak nie sama mgła była przyczyną?), wydawało mi się bowiem że za mikrofonem z gitarą w ręku stoi sam Dave Mustaine. Dave Mustaine w koszulce Rock Area? Wątpliwości rozwiały pierwsze dźwięki, nie zabrzmiało bowiem dźwięki z płyty: „So Far So Good…So What!” lecz utwór „…So Far away From Here” a więc kompozycja z ostatniej studyjnej płyty grupy Newbreed: „Child of The Sun”. Ta powstała w 1999r (kosmos), pochodząca z Bielska grupa ma już na swoim koncie kilka krążków ale właśnie ten, wydany w 2007r. dla wytwórni Insanity Records wyprowadził zespół na „szersze muzyczne wody”. Nie dziwił więc fakt że w tym dniu zabrzmiał w większości materiał z tej niezwykle ciekawej a zarazem zadziornej płyty. Obok wspomnianego pierwszego utworu mogliśmy usłyszeć równie mocne: „By the Sea”, „Green Hill Top”, „Horizon” oraz „Red”. Nie zabrakło jednak tego wieczoru i starszych akcentów, chociażby: „Cloudy-Coloured Window” i „Dancing Trees” z wcześniejszej, „If I Were the Rain”(2005) oraz zamykający ten muzyczny show najstarszy rodzynek: „Shelter” z płyty „Lost” (2003). Dzięki temu ostatniemu akcentowi można było stwierdzić jaką ewolucję muzyczna przeżył ten bielski zespół.
Świecką tradycją stało się już, że na urodzinowych koncertach rozdaje się urodzinowe prezenty. W przerwie między koncertami rozlosowana została jak zwykle spora dawka dobrej muzyki, którą można się nacieszyć w domowym zaciszu popijając kawę w wygranym kubku (mogło tak się zdarzyć) z logiem serwisu. Jak już wspominałem zespół na potrzeby swego występu stworzył taką zaprawę dymną, że „angielska mgła” utrzymywała się przez dłuższy okres, tak więc nie bardzo było widać jakie tytuły wyłaniają się z magicznej torby jednego z naczelnych RA (mężczyzna pracujący,”żadnej pracy się nie boi”, przed chwilą widziałem go w roli bramkarza). Błysk w oku Piotrka Michalskiego świadczył jednak o tym, że były to pozycje bardzo cenne.
Kiedy mgła rozpierzchła się na dobre, miejsce pełniące rolę sceny zajęła kolejna atrakcja tego wieczoru: Division By Zero. Energia jaka spłynęła dzięki ich muzyce, „rozlała” się wręcz na publikę, wprawiając ją w prawdziwą muzyczną ekstazę. Było wszystko co być powinno na udanych metalowych koncertach a więc i „młyny” i „trzepanie piórami” (mimo iż nie wszyscy je posiadali). No właśnie. Gdyby Sławek Wierny – wokalista zespołu nie ściął włosów, pewnie zaplatałby się z którymś z szalejących fanów, między zespołem a publiką nie było bowiem żadnej bariery. Bliskość przekazu oszałamiająca. Jeden z fanów wręcz chciał pomóc basiście w grze, przymierzając się do palcówek po gryfie. Maciej Foryta był skłonny przekazać mu nawet swoje „wiosło”. W tym dniu, za sprawą nowej kolekcji firmowych koszulek Rock Area (ADHD-style) na sali dominowała czerwień. Taką koszulkę w pewnym momencie przywdział również Maciej Foryta.
Jeżeli chodzi o repertuar jaki mogliśmy tego wieczoru usłyszeć, składał się zarówno z rzeczy starych tzn. z wydanej dwa lata temu płyty „Tyranny of Therapy” jak i nowych z przygotowywanej do wydania płyty: „Independent Harmony”. Okładkę już znałem teraz mogłem usłyszeć obszerną dawkę ich nowej muzyki. Wiem jedno, pozycja obowiązkowa! Pod względem muzyczny zespól pozostał „wierny” swojemu stylowi i nie jest to oczywiście jedynie zasługa Sławka. Na bis zabrzmiał utwór pt. „Taxi” i muzyczne „szaleństwo” dobiegło końca.
Po koncercie nie mogło obyć się bez wspólnych urodzinowych fotografii. Na kolejne przyjdzie nam niestety poczekać kolejny rok…
Tekst: Marek Toma
Zdjęcia: Natalia Kubacka, Piotr Spyra, Marek Toma