2009.10.15 – Archive – Kraków

Archive, zespół znany głównie za sprawą niesamowitego utworu Again, potwierdził swoją znakomitą formę na nowej płycie zatytułowanej Controlling Crowds. Osobiście całkowicie nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać po koncercie w krakowskim Klubie Studio. Wszak ja, przyzwyczajony do koncertów czysto rockowych bądź jazzowych nie przywykłem do widowisk z gatunku trip hop. Ta ciekawość była silnym argumentem za moją obecnością na tym koncercie, lecz nie jedynym. Szalenie cenię zespół Archive, a nowy album uważam za ich szczytowe osiągnięcie.

Supportem był zespół Birdpen, czyli projekt jednego z muzyków Archive – Deva Pena. Koncert był bardzo przyjemny, jednak styl muzyczny nie do końca trafił w moje gusta. Warto jednak zaznaczyć, że muzycy wprowadzili ciekawy klimat i na pewno nie nudziłem się podczas ich występu.

Gwiazda wieczoru Archive pojawiła się w niedługim czasie po supporcie. Z wcześniejszych informacji udało mi się zorientować, że zespół ma w planach zagrać cały nowy album, a na koniec uraczy nas 4 numerami z poprzednich płyt. Tak też się stało. Na pierwszy ogień poszły 2 absolutnie genialne numery: tytułowy Controlling Crowds i moim zdaniem najmocniejszy punkt płyty, czyli Bullets. Klimat odgrywał tutaj niezwykle istotną rolę. Muzykom udało się wytworzyć świetną atmosferę, a dodatkowo raczyli nas bardzo interesującymi prezentacjami multimedialnymi. Nie będę tutaj ukrywał, że Controlling Crowds i Bullets to moje ulubione utwory Archive w ogóle, zatem siłą rzeczy w dalszej części koncertu przyszedł czas na pozbieranie się po 20 minutach, które całkowicie mnie oczarowały. Naturalnie nie można mówić o sytuacji, w której opadło nam napięcie. Panowie dali radę i odegrali niemal cały album (z wyjątkiem dwóch utworów) znakomicie. Utwory te na żywo wypadają rewelacyjnie i ciężko doszukać się uchybień. Tutaj weryfikacji uległa moja teza, że muzyka jaką gra Archive jest raczej przeznaczona do słuchania w domowym zaciszu, bo tylko studyjna produkcja oddaje całość ich muzyki. Okazało się, że na żywo muzycy potrafią zaczarować. Pojawił się jednak spory mankament, który miał wpływ nie tylko na ocenę fragmentu, którego dotyczy, ale przyniósł mi wątpliwości odnośnie całości. A mianowicie w bardzo przeze mnie lubianym utworze Collapse/Colide występuje kobiecy wokal, który bardzo chciałem usłyszeć na żywo. Niestety muzycy Archive ograniczyli się do prezentacji multimedialnej przedstawiającej wokalistkę i puszczeniu jej z taśmy. Tutaj wyjaśnienie, dlaczego ten utwór rzutuje na pojmowanie przeze mnie całości. Otóż zacząłem się zastanawiać, w jakim stopniu mamy do czynienia z koncertem stricte live. Ciężko jest dojść do właściwych wniosków, pozostaje zatem nadzieja, że tylko damski głos i niektóre efekty były sztuczne. Bo przecież gdy mamy zespół składający się z 4 osób (wokal, gitara, bas, bębny) to potrafmy wyczuć, czy jest to koncert zagrany szczerze, czy też nie. W przypadku Archive dochodzą 2 zestawy klawiszowe, które mogą nas zmylić. Nie chciałbym tutaj tworzyć żadnej spiskowej teorii, być może to moje nikłe doświadczenie z występami tego typu powoduje takie wątpliwości. Sam koncert toczył się dalej i utrzymywał świetny poziom. Na prawdę panowie mają masę talentu i potrafią go wykorzystać na koncercie. Brak damskiego wokalu wynagrodzić mógł raper, który jest bez wątpienia integralną częścią zespołu. W pewnym momencie na scenie było nawet 8 muzyków, co z pewnością może imponować. Na bis otrzymaliśmy 4 utwory z płyt wcześniejszych, kolejno tytułowy numer z płyty Loundinum, Numb z albumu You All Look The Same To Me, System z Lights i (tutaj zaskoczenie) Again:).

Ten wieczór zdecydowanie mogę zaliczyć do bardzo udanych. Gdy słucham w domu utworów Archive, często zdarza mi się zamykać oczy i wyobrażać sobie, że jestem w krakowskim Klubie Studio w ten piękny dzień 15 października na tym niesamowitym koncercie. Tak bardzo chciałbym tam wrócić. Na szczęście pozostają nagrania uwiecznione na płytach i nadzieja na kolejny występ brytyjskiego zespołu.


Piotr Bargieł

Dodaj komentarz