2009.10.03 – Dżem, Gang Olsena – Katowice

Czy po czterogodzinnym koncercie jakiegoś zespołu może jeszcze pozostać niedosyt pod względem repertuaru? Jeśli tym zespołem jest Dżem, to okazuje się że tak. Gdyby bowiem zliczyć ważne utwory z ich bogatej dyskografii, których zabrakło podczas koncertu zorganizowanego z okazji 30 urodzin legendy polskiego bluesa i rocka, to spokojnie uzbierałoby się materiału na kolejną godzinę grania…

Katowicki „Spodek” pękał w szwach. Tłok na płycie potęgował jeszcze fakt, że jej część zarezerwowano dla ekipy telewizyjnej, rejestrującej koncert na potrzeby wydawnictwa DVD.

Solenizanci pojawili się na scenie punktualnie o 19.00. Rozpoczęli od akustycznego setu, w hołdzie Tym, których nie ma już wśród nas: Ryśka Riedla, Pawła Bergera, ale też górników z kopalni „Wujek – Śląsk”, którzy zginęli we wrześniowej katastrofie. Ballada „Zapal świeczkę” zabrzmiała tego wieczoru szczególnie… W akustycznych wersjach muzycy zaprezentowali jeszcze „Małą Aleję Róż”, „Detox”, „Poznałem go po czarnym kapeluszu”, a na zakończenie tej części pięknie rozkołysał publiczność niezawodny „Autsajder”.

Potem nastąpiło małe przemeblowanie na scenie, z tyłu estrady podniosła się czarna kotara i oczom widzów ukazała się orkiestra symfoniczna. Przez najbliższą godzinę mieliśmy więc nawiązanie do przedsięwzięcia „Dżem w Operze” (podobnie jak dekadę temu aranżacje opracował Andrzej Marko). Dobrze, że tym razem zrezygnowano z chóru, który wtedy kompletnie nie pasował do Dżemowych klasyków. Partie orkiestry dodały majestatu balladom: „A jednak czegoś żal”, „Modlitwa III – pozwól mi” i „List do M.”

Rozpoczynając trzecią część koncertu, muzycy jeszcze raz oddali hołd zmarłym kolegom z zespołu. W „Balladzie o dziwnym malarzu” słychać było oryginalny wokal Ryśka oraz brzmienie klawiszy Pawła Bergera.

Dżem – jak to ma w zwyczaju na takich nietypowych koncertach – sięgnął po prawdziwe rarytasy. – Teraz będzie coś, czego nawet ja dawno już nie słyszałem – tak Sebastian Riedel zapowiedział „Koszmarną noc”. Faktycznie, ten przejmujący utwór z płyty „Zemsta nietoperzy” od lat nie gościł w Dżemowej setliście.

Lider Cree nie był jedynym wokalistą, który towarzyszył Dżemowi w tamten sobotni wieczór. Zespół przypomniał cztery kompozycje z okresu współpracy z Jackiem Dewódzkim. Fajnie było posłuchać po latach ballady „Dzikość mego serca”, czy dynamicznego kawałka „Kilka zdartych płyt”.
Koncert rozpoczął się i zakończył nastrojowo. Na finał zabrzmiał „Skazany na bluesa”, chóralnie odśpiewany przez fanów. Bisy były dwa: „Sen o Victorii” oraz oczywiście nieśmiertelna „Whisky” zaśpiewana na trzy głosy.

Dżemowi pozostaje życzyć stu lat i świętowania kolejnych jubileuszy w tak dobrej formie.

Robert Dłucik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *