2009.03.31 – Crystal Lake – Poznań

Grupę Crystal Lake miałem okazję poznać gdy supportowali występ zespołu Point Of View w poznańskim Johnny Rockerze. Materiał który zaprezentowali już wtedy pokazał mi, że grupa ma swój ściśle wytyczony cel i wie czego chce. A i sposób jego wykonania świadczył o dobrym zgraniu członków zespołu. Minął rok i mogłem obejrzeć ich ponownie na żywo promujących swój świeżo wydany album „Safe”.
W klubie Blue Note pojawiłem się jak zawsze ze sporym zapasem czasowym, miałem więc okazję zamienić z muzykami parę słów. Widać było od razu po nich, że są bardzo dobrze obyci z występami na żywo. Ani grama stresu, jakiegokolwiek poddenerwowania czy tremy. Mimo ,że koncert miał rozpocząć się o godzinie 20 nastąpiła mała obsuwa czasowa. Spowodowana była tym, że poznańska publiczność ma dziwny zwyczaj przychodzenia na koncerty na ostatnią chwilę. Tak było i tym razem. Koncert rozpoczął się ok. godziny 20.30 .
Na scenie ustawili się w kolejności od lewej Piotr Wypych – instrumenty klawiszowe, Adam Płotnicki – wokal, upchnięty z tyły ze swoją perkusją Krzysztof Grzelak oraz przed nim Łukasz Bieńkowski – bas i Marcin Gawełek – gitara. Występ rozpoczął się charakterystycznym wstępem na pianinie znanym nam z utworu „Way Of Dream” z debiutanckiego krążka grupy. Jeszcze wtedy nie miałem możliwości porównać brzmienia zespołu na żywo z brzmieniem studyjnym, ponieważ nie miałem okazji wysłuchać płyty „Safe”, teraz jednak z całą stanowczością muszę stwierdzić, że wersje koncertowe utworów nie różnią się praktycznie wcale od tych z płyty. Może trochę inne brzmienie ma wokal Adama ale różnica jest raczej w tonacji jego głosu. Po prostu na koncercie jego wokal sięga dużo niżej niż na płycie. Zespół wypada na żywo doskonale, chłopaki tworzą zgrany team i doskonale się uzupełniają. Po pierwszym instrumentalnym utworze na scenie pojawił się Adam Płotnicki i po serdecznym przywitaniu się z poznańską nieliczną niestety publicznością przeszedł do następnego utworu, kolejnego z płyty czyli „We’ll be Safe”. Adam bardzo łatwo nawiązał kontakt z nami i bardzo ochoczo poddawaliśmy się jego sugestiom co do czynnego włączenia się w ich występ. Następny kawałek to już spokojniejszy „Rose”. Między utworami wokalista zawsze znalazł czas, by wtrącić jakiś żartobliwy komentarz. Mnie najbardziej utkwił w pamięci jeden z nich, który wywołał ogromny wybuch śmiechu pod sceną : „Jesteśmy z Torunia, też mamy swoje zamki, jakąś tam tradycje no i w ogóle to jesteśmy fajni”. Dzięki jego charyzmie kontakt między zespołem a publicznością nabrał bardzo przyjacielskiej atmosfery. Kolejny utwór to przepiękna kompozycja „Flame of Soul”. Rewelacyjnie brzmiała w nim gitara Marcina Gawełka. „Za chwilę zagramy numer zatytułowany Crystal Lake. Jak ktoś przeżyje ten numer to przeżyje wszystko” – zapowiedział Adam kolejny kawałek. Przeżyliśmy wszyscy a zespół zebrał za niego naprawdę ogromne zasłużone brawa. Kolejny utwór to kończący płytę „Safe” I’m Free. Po nim Adam przedstawił nam muzyków zespołu, zaprosił wszystkich do stoiska z płytami i koszulkami zespołu i grupa opuściła scenę. Jednak z nami nie było tak łatwo. Długie i głośne owacje zmusiły zespół do powrotu. „Słuchajcie, to dla nas duże zaskoczenie, nie byliśmy przygotowani na bisy zagramy więc coś z repertuaru grupy Boys” powiedział do nas Adam Płotnicki. Wybuch śmiechu na sali. „A może jednak nie” dokończył i zespół zaprezentował nam utwór, który nie pochodził z płyty czyli „Alone”. Niestety była to już ostatnia kompozycja jakiej mieliśmy możliwość wysłuchać tego wieczoru.
Crystal Lake zebrał zasłużone brawa. Zagrali bardzo dobry koncert co potwierdzili w późniejszej rozmowie ze mną znajomi, którzy wraz ze mną go oglądali. Po koncercie można było porozmawiać z muzykami, zakupić płyty, koszulki, zdobyć autograf czy też strzelić sobie pamiątkową fotkę. Na duże uznanie zasługuje akustyk klubu. Wszystko brzmiało tak jak powinno, nie działo się nic nad czym nie panowali by i czego nie chcieliby muzycy zespołu. Jeszcze przed koncertem miałem okazję oglądać jak pomaga muzykom zainstalować sprzęt i widać było ile serca wkłada w swoją pracę. Szkoda tylko, że zawiodła frekwencja. Pojawiło się może ok. 30 osób, ale wiem na 100 procent, że wszyscy wychodzili zadowoleni z koncertu. Wiem z późniejszej rozmowy, że i dla zespołu był to udany wieczór. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejne występy grupy. Najbliższy już 18 kwietnia w Toruniu.

IrekDudziński

Dodaj komentarz