Kiedy szef w pracy da Ci się we znaki, a może jesteś szefem, i dali Ci
się we znaki twoi pracownicy ? Jest na to jedna rada, najlepszym
miejscem na odreagowanie jest Andaluzja, i nie chodzi mi o słoneczny
region południowej Hiszpanii, bo pewnie i to miejsce było by idealne do
odreagowywania, mnie jednak chodzi o „Andaluzję” która znajduje się w
samym sercu uprzemysłowionego Śląska, o muzyczną enklawę w której w
ostatnim czasie dużo się dzieje, miejscem tym jest oczywiście MDK
„Andaluzja” w Piekarach Śląskich.
W miniony czwartek właśnie tutaj odbyła się wyjątkowo skuteczna „sesja
muzyko- terapeutyczna” prowadzona przez lubianą, budzącą coraz większe
uznanie (co odzwierciedliła frekwencja) grupę Cree, której towarzyszył
miejscowy, wywodzący się właśnie z tegoż domu kultury zespół Full Light.
Ten zestaw stanowił niezwykle energetyczną muzyczną tabletkę na
wszelką niepogodę ducha.
Full Light, nazwa idealnie pasuje do ich muzycznego wizerunku. Muzyka
zespołu jest niezwykle spontaniczna, pełna werwy i rockowego luzu.
Sceniczny image Darka Badory, śpiewającego basisty grupy, był wyraźnym
ukłonem w stronę AC/DC, stylistycznie zespół jednak kojarzy mi się chyba
nieco z naszym Oddziałem Zamkniętym. Muzycy nie bawili się na siłę w
muzyczne zawiłości, a ich odmiana hard rocka idealnie zrelaksowała i
pozytywnie nakręciła zebraną publiczność przed gwiazdą tego wieczoru –
grupą Cree.
Cree, blues-rockowa formacja Sebastiana Riedla chyba już na wieki będzie
„skazana na bluesa” a co za tym idzie skazana na porównania z legendą
jaką niewątpliwie stanowi zespół jego ojca. Porównania są zbyteczne,
mimo niewątpliwych skojarzeń, chociażby poprzez podobną barwę głosu
Sebastiana, zespół Cree wypracował sobie swoją jakość, i ma własne
spojrzenie na blues-rockową estetykę. Muzycy chyba jednak już przywykli
do porównań, więc oprócz swojego, świetnego materiału, uraczyli nas
również wykonaniem utworu z repertuaru Dżemu – „Abym mógł przed siebie
iść”. Zespół Cree kroczy przed siebie swoją własną muzyczna drogą…
Podziwiając zespół w akcji, dało się odczuć autentyczną radość grania
płynącą ze sceny, owa radość, niezwykle płynnie przelewała się na
licznie zebraną publikę. Mnie również bardzo pozytywnie nastawiła przed
nadchodzącym kolejnym ciężkim dniem, piątkiem 13-tego…
Marek Toma