2009.02.12 – Cree/ Full Light – Piekary Śląskie

Kiedy szef w pracy da Ci się we znaki, a może jesteś szefem, i dali Ci się we znaki twoi pracownicy ? Jest na to jedna rada, najlepszym miejscem na odreagowanie jest Andaluzja, i nie chodzi mi o słoneczny region południowej Hiszpanii, bo pewnie i to miejsce było by idealne do odreagowywania, mnie jednak chodzi o „Andaluzję” która znajduje się w samym sercu uprzemysłowionego Śląska, o muzyczną enklawę w której w ostatnim czasie dużo się dzieje, miejscem tym jest oczywiście MDK „Andaluzja” w Piekarach Śląskich.
W miniony czwartek właśnie tutaj odbyła się wyjątkowo skuteczna „sesja muzyko- terapeutyczna” prowadzona przez lubianą, budzącą coraz większe uznanie (co odzwierciedliła frekwencja) grupę Cree, której towarzyszył miejscowy, wywodzący się właśnie z tegoż domu kultury zespół Full Light. Ten zestaw stanowił niezwykle energetyczną muzyczną tabletkę na wszelką niepogodę ducha.

Full Light, nazwa idealnie pasuje do ich muzycznego wizerunku. Muzyka zespołu jest niezwykle spontaniczna, pełna werwy i rockowego luzu. Sceniczny image Darka Badory, śpiewającego basisty grupy, był wyraźnym ukłonem w stronę AC/DC, stylistycznie zespół jednak kojarzy mi się chyba nieco z naszym Oddziałem Zamkniętym. Muzycy nie bawili się na siłę w muzyczne zawiłości, a ich odmiana hard rocka idealnie zrelaksowała i pozytywnie nakręciła zebraną publiczność przed gwiazdą tego wieczoru – grupą Cree.

Cree, blues-rockowa formacja Sebastiana Riedla chyba już na wieki będzie „skazana na bluesa” a co za tym idzie skazana na porównania z legendą jaką niewątpliwie stanowi zespół jego ojca. Porównania są zbyteczne, mimo niewątpliwych skojarzeń, chociażby poprzez podobną barwę głosu Sebastiana, zespół Cree wypracował sobie swoją jakość, i ma własne spojrzenie na blues-rockową estetykę. Muzycy chyba jednak już przywykli do porównań, więc oprócz swojego, świetnego materiału, uraczyli nas również wykonaniem utworu z repertuaru Dżemu – „Abym mógł przed siebie iść”. Zespół Cree kroczy przed siebie swoją własną muzyczna drogą…

Podziwiając zespół w akcji, dało się odczuć autentyczną radość grania płynącą ze sceny, owa radość, niezwykle płynnie przelewała się na licznie zebraną publikę. Mnie również bardzo pozytywnie nastawiła przed nadchodzącym kolejnym ciężkim dniem, piątkiem 13-tego…

Marek Toma

Dodaj komentarz