W sobotni wieczór 29 stycznia wybrałem się na długo oczekiwany koncert
zespołu Grendel, który był pierwszym z serii promujących debiutancki
album The Helpless. Koncert miał jakby podwójne znaczenie, gdyż warto
tu zwrócić uwagę również na jego miejsce, nowo powstałe Centrum Kultury
w Białogardzie. Sala widowiskowa na pierwszy rzut oka robi bardzo
przyjemne wrażenie, nastawia raczej na przytulne i wygodne
oglądanie/słuchanie widowisk muzycznych czy teatrów. Koncerty rockowe w
takiej scenerii były dla mnie ciekawą zagadką, gdyż wysokie fotele
zachęcały bardziej do sztywnego siedzenia niż żywiołowych tańców przed
sceną. Jednak słuchając płyty w warunkach domowych, zdałem sobie sprawę,
że komfort i akustyka koncertu zapowiadają się znakomicie. Zatopiony
głęboko w fotelu, oczekiwałem rozwoju dalszych wydarzeń.
Rozpoczęło się dosyć tajemniczo. Ogólnie panujący półmrok, scena
szczelnie zasłonięta kurtyną. Grendel postanowił nie zdradzać się
punktualnie do godz. 18, kiedy to zgromadzonych bardzo sympatycznie
przywitała Joanna Boruc, dziennikarka Radia Koszalin. Po przedstawieniu
zespołu w kilku ciepłych słowach, na sali zapadła całkowita ciemność, a
kurtyna zaczęła z wolna ukazywać widok na scenę. W tej atmosferze
rozległy się pierwsze dźwięki. Odgłosy ulicy, w tle ludzkie głosy,
rozmowy, krzyk, śmiech. I dobrze znane ostre riffowe wejście z
pierwszego kawałka- Signal. Publikę z odsłoniętej już sceny powitał dym,
a w górnej jej części ekran, wyświetlający wizualizacje. Już na wstępie
nie obyło się więc bez efektu zaskoczenia, chyba nikt nie spodziewał
się tylu doznań na raz. W ciągu kilku minut oszołomienie dźwiękiem i
kolorem lekko opadło na rzecz kolejnych spokojniejszych motywów z płyty.
Całość oddana wiernie płycie, pozwoliła na całkowite pochłonięcie
muzyką i obrazem. Dopiero w Mainie, zespół oddał się bez reszty
przyjemności improwizowanego grania i z utworu, trwającego wg płyty 4:55
minuty, zrobił prawdziwie koncertową, jedenastominutową wersję. Publika
doceniła to gromkimi brawami. Nastrój na scenie zmieniał się dokładnie
jak i na płycie, zbudowany został w bardzo przemyślany sposób. Po
melodyjnych solówkach gitary oraz partiach klawiszy, zaczął się
diametralnie różny, ostry wstęp basu i w tym już odmiennym nastroju
zaczął się numer siedem koncertu- Full Of Pride. Pobudziło to młodych do
bardziej żywiołowej reakcji, pokazało, że nawet między fotelami można
nieźle poskakać.
Cały czas śledziłem również ‘wizualną opowieść’ na ekranie. Idealnie
zsynchronizowana tematycznie z problematyką utworów, wyzwalała podwójne
emocje u widza/słuchacza. Gdy wokalista Sebastian Kowgier zapowiedział
kończący płytę Ilussions, zdałem sobie sprawę, że ta godzina minęła nad
wyraz szybko. Za szybko. Illusions również zaczął się znajomo. Znów
uliczny ruch, przejeżdżająca karetka i ostre wejście z mocnym wokalem.
Najdłuższy spośród wszystkich kawałków na płycie, łączył w sobie tak
wiele diametralnie różnych motywów, że podczas pauzy przed ostatnim z
nich, publika zaczęła klaskać. Ale to jeszcze nie był koniec. Znowu
przemyślane koncertowe przedłużenie o kilka minut dodatkowych emocji.
Końcówka z padającym deszczem i odgłosami burzy.. aż żal, że zasuwająca
się kurtyna zapowiedziała koniec. Długie brawa w zupełnej ciemności,
niekończący się deszcz, zero chęci na opuszczenie fotela. Ale czymże
byłby koncert bez bisu. Grendel wrócił z dwoma przygotowanymi coverami
Blackfielda i Alice in Chains. Z liczby braw wnioskować można było, że
widownia wciąż nie ma dość. Na koniec jeszcze raz Signal, od którego
się wszystko zaczęło. I tym utworem zespół pożegnał się z publicznością.
Patrzyłem po zgromadzonych, jeszcze długo trwały dyskusje czy ‘to był
sen czy jawa’, gdyż tak dobrego koncertu w Białogardzie od dawna nie
było. A akustyka sali po prostu wspaniała, idealna na podobne
przedsięwzięcia. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miał okazję
zatopić się w tych emocjonalnie cudownych klimatach, jakie zaserwował
podczas swojego pierwszego koncertu Grendel.
Set lista:
1. Signal
2. Matter Of Time
3. Toward The Light
4. Faded Memories
5. The Helpless
6. Main
7. Full Of Pride
8. Illusions
9. Epidemic
10. Nutshell
11. Signal
Poldek.
zdjęcia: Leszek Piskorski