2009.01.21 – Twelve Moons – Piekary Śląskie

21. 01. 2008r. w Piekarskim Ośrodku Andaluzja odbył się kolejny akt nie kończącej się (miejmy nadzieję) sagi, z cyklu „Progresywna Andaluzja”, i oby cykl ten trwał dłużej niż sławetny serial telewizji amerykańskiej pt. „Moda na Sukces”, a tak nawiasem mówiąc wielu zespołom występującym w tym właśnie miejscu, tego sukcesu bym bardzo życzył.

Tym razem gościł u nas nowy, bo powstały w listopadzie 2008 roku, pochodzący z Krakowa, projekt muzyczny o bardzo baśniowej nazwie – Twelve Moons.
To że jest to właściwie nowo powstała grupa, nie oznacza że należy traktować ich jako nowicjuszy muzycznego rzemiosła, bo grupę stworzyło grono muzyków związaną wcześniej z innymi, uznanymi muzycznymi markami, a mianowicie:
– Michał Worgacz „Matragon” – gitara/wokal – (PiKANTiK)
– Filip Wyrwa „Goddard” – gitara – (Hipgnosis),
– Rysiek Wilk „Wilu” – bas – (Vademecum)
– Łukasz Marek „Maras” – perkusja – (Śmiałek, Present Perfect)

Skąd taka a nie inna nazwa tego projektu muzycznego? Wytłumaczył nam to wokalista Michał Worgacz. Każdy z muzyków wywodzi się z innego świata, jakby z innej bajki, innego księżyca, ale razem próbują stworzyć nowe ciało niebieskie na muzycznego wszechświata, nowy układ planetarny – Dwanaście Księżyców, krążących wokół jednej planety wspólnych muzycznych fascynacji.
Michał Wargacz zdementował też błędną informację jakoby w dniu tym, miały występować dwa zespoły: a mianowicie Pikantik i oczywiście Twelve Moons, po prostu zespół Pikantik, który Michał również współtworzył, po prostu już nie istnieje.

Ta zabójcza księżycowa konstelacja chyba zbyt krótko funkcjonuje na muzycznym firmamencie aby mogła zaprezentować tylko i wyłącznie swój autorski materiał, dlatego byliśmy świadkami wyjątkowej mieszanki muzycznej, na którą złożyły się utwory wcześniejszych formacji członków Twelve Moons chociażby świetna kompozycja Pikantik -” The Sacred Chao”, a także własne interpretacje znanych, klasycznych kompozycji rockowego kanonu, w głównej mierze King Crimson, mogła się również podobać ciekawa interpretacja znanej piosenki The Beatless – „Come Together”. Z repertuaru King Crimson, w wykonaniu zespołu mogliśmy usłyszeć m.in.: tytułową kompozycję z płyty Red (podobno ulubiona kompozycja basisty – Ryśka Wilka), „Easy Money” z płyty „Larks’Tongues in Aspic”, a także spokojniejszy, jakże piękny utwór „Walking On Air”, z bardzo cenionej przeze mnie płyty – „Thrak”. Na bis zabrzmiał natomiast utwór legenda – „Epitaph”, z jednej z najważniejszych płyt w historii muzyki rockowej, a mianowicie, „In The Court of The Crimson King”.

Bis był więc najkonkretniejszy jaki można było sobie wymarzyć, chociaż niestety bardzo krótki. Przyczyną takiego stanu rzeczy była niedyspozycja głosowa Michała „matragona” Worgacza, spowodowana infekcją gardła, która mu w tym dniu doskwierała. Pragnąłbym Go jednak pocieszyć, jego niedyspozycja głosowa była niczym, w porównaniu z niedyspozycją głosową człowieka, którego partie wokalne miedzy innymi wykonywał, mowa oczywiście o Johnie Wettonie (swego czasu basista i wokalista King Crimson). Miałem okazję podziwiać tego artystę na koncercie, który odbył się w Teatrze Wyspiańskiego w Katowicach. Wetton był wtedy w bardzo słabej kondycji głosowej, spowodowanej chorobą, i niestety aż przykro było wówczas słuchać klasycznych utworów które zaprezentował. W porównaniu z niedyspozycją człowieka który jest dla Twelve Moons z pewnością źródłem wielkiej inspiracji, niedyspozycja głosowa Michała stanowiła pewien dyskomfort, ale nie wpłynęła aż tak znacznie na walory artystyczne.
Mimo braku w składzie Twelve Moons klawiszowca, zespołowi udało się uzyskać pełne, przestrzenne brzmienie dzięki znakomitym partiom dwóch gitarzystów i świetnej sekcji rytmicznej.

Jedynie można ubolewać nad faktem, że koncert ten wzbudził tak małe zainteresowanie, zespół Twelve Moons zasługuje bez wątpienia na większe audytorium. Rozważałem co mogło wpłynąć na tak małą frekwencję, doszedłem do wniosku że była to wypadkowa kilku czynników, a mianowicie: niefortunna data koncertu (21 styczeń- Dzień Babci) to przesympatyczne, jakby nie było rodzinne święto, nie jednemu zwolennikowi dobrej muzyki pokrzyżowały plany ukulturalnienia się, drugi czynnik to grypowa aura, niesprzyjająca wychylenia nosa z domu społeczności internetowo- telewizyjnej, a po trzecie bądźmy szczerzy, jeszcze mało kto słyszał o zespole Twelve Moons, grupa nie jest znana szerszemu gronu odbiorców dobrej muzyki, ale jestem przekonany że sytuacja ta szybko się zmieni, Twelve Moons wyrobi sobie niebawem markę na rynku muzycznym, a słysząc co ma do zaoferowania jestem przekonany że kolejna wizyta w Piekarach Śląskich spowoduje, że pod obecną liczbą publiczności można będzie postawić znaczek silni.

set lista
The Sacred Chao
Come Together
DB (M. Raduli)
Prosta Piosenka o M.
Wherever The Angels Fall
Tomorrow Never Knows
Heartbeat
Red
Walking on Air
Easy Money
Epitaph

Marek Toma

Dodaj komentarz