Jakby się ktoś mnie spytał dziś, co ostatnio było w moim życiu takiego,
co dało mi potężnego doładowania energetycznego, to bez wątpienia
odpowiedziałbym udział w dwóch koncertach włoskich muzyków spod znaku
The Watch; sobotni 13 grudnia w sali widowiskowej Oskard w Koninie i 14-
go w poznańskim klubie „Blue Note”.
Oba koncerty były pod względem artystycznym fantastyczne!!
Nie da się jednak obu porównać, i przecież nie o to chodzi. Ten koniński
odbywał się w sali widowiskowej Oskard, poznański był
charakterystycznym dla klubowego grania. Każdy z koncertów rządzil się
swoimi zasadami. Scena sali Oskard poza ogromną przestrzenią, posiadała
bardzo wiele elementów, pozwalających na realizację naprawdę wielkich
przedsięwzięć artystycznych, z wykorzystaniem dostepnych nowoczesnych
technologii oświetlenia i wizualizacji oraz nagłośnienia, klub Blue
Note ma swoją typową atmosferę klubową.
Pisząc relację, skupię się jednak oddzielnie na obu spektaklach …. tak,
tak SPEKTAKLACH, bo niczym inaczej tego nazwać nie można.
Koncert w sali widowiskowej Oskard w Koninie
Na wstępie zastanowić się trzeba, co takiego wyjątkowego było w
konińskim spektaklu? Po pierwsze – ta przestrzeń sceniczna, po drugie –
oświetlenie i efekty świetlne, po trzecie – świetne nagłośnienie …… I
długo by tak wymieniać!
Słowa uznania dla personelu klubu „Oskard”; akustyka – Bartka
Lewandowskiego oraz oświetleniowca – Krzysztofa Kaczmarka za rewelacyjne
oświetlenie i efekty wizualne, dzięki czemu na ekranie z tyłu sceny
pojawiały się fantaystycznie kolorowe ornamenty, figury geometryczne i
elementy z logo grupy The Watch. Świetna robota Panowie! Zresztą zdjęcia
jakby potwierdzają to, o czym piszę.
Frekewencja była wiecej niż umiarkowana, sala zapełniona w 2/3 (ok. 260
widzów), to też robi wrażenie. Przybyli fani spoza Konina. Rozmawialem z
goścmi z Warszawy, Pily, Torunia, a nawet Poznania. Wszyscy wyrażali
się z uznaniem o tych efektach scenicznych, jak i o organizacji.
Już teraz wiemy, że 3 koncerty The Watch w Polsce zrobiły na odbiorcach
kolosalne wrażenie. Uczestnicząc osobiscie w dwóch spektaklach
stwierdzam, ze było to naprawdę „magiczne”. To co lubimy i za co kochamy
ten Genesis’owski klimat, miało swoje odzwierciedlenie.
Jeszcze świeżo mam w uszach podobne wydarzenie w katowickim „Spodku” z
udzialem The Musical Box.. Pewno klimat w sali widowiskowej Oskard
zrobił swoje, że występ The Watch wypadł okazalej od The Musical Box!
Ale to jest moja opinia. W dużej mierze zasługa wspomnainego Roberta,
który zdecydował przenieść z sali klubowej na dużą salę widowiskową.
Brawa za tą decyzję!
Muzycy z THE WATCH na scenie siedzieli na siedziskach, tak jak w ”
tamtych” czasach muzycy z GENESIS. Na przodzie od lewej basista
Guglielmo Mariotti wraz z „arsenałem” gitar, w tym 12 – strunową, pod
nogami miał także bas pedałowy, po prawej stronie Giorgio Gabriel z
charaktersytyczną gitarą z pudłem rezonansowym. W środku „szalał”
Simone Rossetti – typowy “frontman” z nieodłącznym – „starym”
tamburynem i fletem. Głos łudzaco podobny do Petera Gabriela. Swoim
ruchem scenicznym nawiązywał do swego wielkiego „poprzednika”. Z tyłu
od lewej przy analogowym zestawie klawiszowym (czego tam nie było;
meleotron M400, moog, organy Hamonda, syntezatory ) siedział Valerio De
Vittorio, a po prawo perkusista Marco Fabbri. W większosci
instrumentarium posiadało cechy instrumentów z tamtego okresu, lat 70 –
tych.
Jak wspomnaiłem czołową postacią był wokalista Simone Rossetti, który
swoją charyzmą wnosił wiele w prezentacje THE WATCH. Momentami wokal
Simone wspomagali wokalnie Marco i Guglielmo. Przez cały ten spektakl
czuć było tego ducha GENESIS i tak jak to w zapowiedzi koncertu
powiedział Witek Andree; „od razu człowiekowi ubyło te .. 30 lat” …. i
trzymajmy się tej opcji!
Set lista w wiekszości GENESIS (w nawiasach wyszczegolniłem THE WATCH i
GENESIS). Ten wybór bardzo cieszy, ale wiemy że THE WATCH także uroczy
i we własnym repertuarze.
Początek występu, scena w półmroku, Simone klęczy pośrodku, tyłem do
widowni i powoli cichuteńko pojawiają się pierwsze frazy ich własnego
utworu „DNAlien”. W miarę jak muzyka rozbrzmiewa, Simone powstaje I
rytmicznym podbijaniem tamburyna wprawia w trans konińską publiczność.
Gromkie brawa!
Powitanie przez Simone i zapowiedź czym będą nas raczyć muzycy tego
wieczoru. Potwierdza się informacja z koncertu w „Andaluzji” w
Piekarach, że w większości będzie to repertuar GENESIS (jak fajnie !). I
zaraz pojawiaja się
2. Looking for someone – (genesis’ 70),
a potem już “leci”,
3.Twilight Alehouse – (genesis – 73),
4. The Fountain of Salmacis – (genesis’ 71),
5. Shepherd – (genesis’ 70),
6. Going out to get you – (genesis’ 71)
7. Seven Stones – (genesis’ 71)
8. Can Utility and the Coasliners – (genesis’ 72)
9. Happy the Man – (genesis’ 72)
10. Shining Bald Heads – ( the watch)
przed kolejną zapowiedzią widownia oszalała na sama myśl, ze za chwilę “poleci”
11. The Musical Box – (genesis’ 71)
12. The Light –( the watch)
13. Liliwhite Lilith – (genesis’ 74)
Przed kolejną zapowiedzią bylo trochę popisów lingwistycznych Simone,
czytanie z kartki tekstu po polsku, mniej wiecej tej tresci :
„ – A teraz przypomnimy się z utworem, który w latach 70-tych GENESIS
wykonywał 2- krotnie I my teraz po 36 latach wykonamy ponownie”
(nawet “szło” Mu po polsku nie źle !).
I pojawił się :
14. The Fisherman/Supper’s Ready section –(the watch/genesis 72), utwór
bardzo piękny , w którym płynnie ich utwór „The Fisherman” przeszedł w
suitę „Supper’s Ready section”. Był to najpiękniejszy I najdłuższy utwór
tego wieczoru….
Brawa na stojaco konińskiej publiczności !!!!!!!!!!!!
Nie obyło się bez bisów :
15. The Return of the giant Hogweed –(genesis’ 71)
16. The Knife – (genesis’ 70)
I znowu niekończące się brawa. Niestety, co dobre ma swój koniec !!!!!
Zaraz po koncercie i to już taka tradycja, muzycy zeszli do widzów, aby
opatrzyć autografem CD w kąciku sprzedaży płyt i gadżetów.
Były też wspólne zdjęcia.
Rozmowom nie było końca.
Na zakończenie realacji z koninskiego koncertu THE WATCH, wspomnę o
support, włocławskiej formacji AFTER. Był to ich drugi występ przed
konińską publicznoscią.
Ta coraz bardziej znana grupa swoim repertuarem wprowadziła konińską
publiczność w przyjemny nastrój. Proszę mi nie mieć za złe, że nie
rozpisuje się na ich temat, ale takie są reguly gry, w przypadku
supportu.
Set lista ;
1.The end
2. Hillside of dreams
3. Wonderful mistake
4. Cleaning from scars
5. Healing our sorrows
6. Fly on
7. Fingers
8. Senses confuse reality
9. Looking for each other
10. Reflecting me
Na koniec uwaga do promotora „polskiej” trasy, aby zrobił wszystko, by THE WATCH ponownie odwiedzili nasz Kraj. Warto !








tekst: Ryszard Bazarnik
zdjęcia: Grzegorz Kamiński i Paulina Skaziak