Mijający rok wybitnie będzie kojarzyć się miłośnikom muzyki z zespołem
Genesis. Jeszcze nie opadły emocje związane z występem w katowickim
Spodku zespołu The Musical Box, a tutaj doskonałym dopełnieniem tego
wydarzenia jest koncert włoskich fanatyków genesisowej spuścizny – grupy
The Watch, który wystąpił jeszcze bliżej mego miejsca zamieszkania.
Piekarski Dom Kultury „Andaluzja” staje się powoli miejscem kultowym,
nie tylko dla zwolenników bluesa ale również dla sympatyków
progresywnych klimatów, skupiając na swoich deskach coraz liczniejsze
grono znakomitych artystów.
W dniu 12 grudnia piekarski Dom Kultury stał się prawdziwą muzyczną
skrzynką z racji swego kształtu jak i zawartości (cieszę się że nie
zabrakło utworu The Musical Box, w repertuarze grupy The Watch, utwór
ten jest mi bowiem szczególnie bliski).
Trudno nie porównać tych dwóch koncertów grup których repertuar odnosi
się do klasyki rocka jaką jest muzyka wczesnego Genesis. O ile grupa The
Musical Box w katowickim Spodku dała profesjonalne show podparte
niesamowitymi efektami audiowizualnymi odzwierciedlając klimat koncertów
Genesis z okresu powstania płyty „A trick of The Tail” (1975) a więc
już okresu jakby nie był collinsowskiego, tak grupa The Watch w
piekarskiej „Andaluzji” przeniosła nas jeszcze dalej w czasie, punktem
wyjścia dla tego koncertu był bowiem album „Nursery Crime” z 1971r. a
nie zabrakło również materiału z jeszcze wcześniejszej, przepięknej
płyty Trespass z 1970 r. Wspólnym mianownikiem obu koncertów była suita
„Supper’s Ready” z płyty „Foxtrot” której nie mogło zabraknąć i w
Piekarach, a która do dziś wzbudza w słuchaczach wielkie emocje. Tak
więc koncert włoskich genesisowców był przepysznym uzupełnieniem tamtego
koncertu. Piekarski koncert z racji miejsca był bardziej kameralny ale
dzięki temu czuć było że obcowanie z muzyką Genesis daje wiele
przyjemności nie tylko publice ale i samemu zespołowi który wykonuje
utwory swoich klasycznych idoli z wielka pasją.
Grupa The Watch nie jest jednak zwykłym coverbandem, ci włoscy fanatycy
Genesis oprócz doskonałego odwzorowania wczesnych utworów tej grupy
tworzą również swój własny repertuar, który swym klimatem nie odbiega od
kompozycji ich wzorów. Na rynku muzycznym funkcjonuje wiele zespołów na
których muzyka Genesis odbiła swoje piętno, między nimi są covebandy
takie jak Musical Box, są też zespoły dla których muzyka Genesis jest
inspiracją, bazą wyjściową i na ich wzór tworzą własny repertuar,
przykładem takich zespołów mogą być Citizen Cain czy Unifaun, jednak ten
włoski fenomen który miałem przyjemność oglądać – The Watch, łączy
jakby oba nurty, potrafi doskonale odwzorować klimat wczesnych utworów
Genesis jak i tworzyć własny repertuar który staje się jakby
kontynuacją tego stylu i doskonale współgra z klasycznymi utworami
Genesis. Zespół The Watch ma już na swoim koncie 3 płyty studyjne z
własnym repertuarem: „Ghost” z 2001 r., „Vacuum” z 2004 r. oraz wydana w
ubiegłym roku płyta „Primitive”. Podczas koncertu rozbrzmiewały więc
zarówno ich własne utwory jak i genesisowe klasyki. Barwa głosu Simone
Rossettiego do złudzenia przypomina gabrielowski wokal, ponadto artysta
jest postacią bardzo charyzmatyczną, wesołą, umie nawiązać doskonały
kontakt z publicznością, oprócz umiejętności wokalnych starał się
pokazać swoje zdolności lingwistyczne zapowiadając niektóre z utworów w
języku polskim (z przygotowanej wcześniej ściągi). Ciekawostką może być
fakt że The Watch ma w swoim składzie swojego własnego Gabriela, jest
nim grający na gitarze Giorgio Gabriel. Wielkie wrażenie robił również
archaiczny lecz jakże pięknie brzmiący zestaw instrumentów klawiszowych
obsługiwany przez Valerio De Vittorio.
Jestem szczęśliwy że zabrzmiało kilka utworów co do których miałem
nadzieję że zabrzmią: był „Looking For Someon” z „Trespass”, była The
„Foutain of Salmacis” z Nursery Cryme, ale punktem kulminacyjnym
koncertu było chyba odegranie wspomnianego wcześniej „The Musical Box” i
oczywiście Supper’s Ready” który miał zakończyć oficjalną część
koncertu – nie, to nie mogło się tak skończyć. Licznie zebrana w
Piekarach publiczność sprawiła zespołowi owację na stojąco i nie
zamierzała ich tak szybko wypuścić ich z ziemi polskiej do włoskiej.
Na bis zespół uraczył nas „Powrotem Wielkiego Chwasta” (Nursery Crime) i
świetnym wykonaniem utworu „The Knife” (Trespass), i znowu owacje na
stojąco, lecz tym razem był to już rzeczywiście koniec. Dało się odczuć
że zespół nie spodziewał się aż tak ciepłego przyjęcia.
Szczerze obawiałem się frekwencji na tym koncercie, i niezmiernie się
cieszę że się pomyliłem, publiczność nie zawiodła, a andaluzyjska sala
wypełniła się dosyć szczelnie, co należy uznać za duży sukces. Koniec
znakomitego wieczoru lecz nie koniec wrażeń w piekarskiej Andaluzji, w
nowym roku, dyrektor andaluzyjskiego Domu Kultury – pan Piotr Zalewski
szykuje bowiem dla nas szereg niesamowitych atrakcji muzycznych…
Tekst: Marek Toma
Zdjęcia: Piotr Michalski