Równo rok minął od ostatniego koncertu COMY w łódzkim klubie Dekompresja
i ponownie można było się spotkać w tym samym miejscu podczas trasy
promującej nowy album zespołu – Hipertrofia.
Przed klubem znalazłem się znacznie wcześniej, aby nie mieć problemu z zajęciem z góry upatrzonych pozycji.
Spory tłum fanów kłębił się pod drzwiami z nadzieją zakupu biletów, ale z
tego co się zorientowałem w sprzedaży była niewielka ilość, ponieważ
popyt zdecydowanie przerósł podaż.
W drodze z samochodu do klubu nawet kilka osób pytało czy nie mamy biletów na sprzedaż.
Najpierw, czekając na otwarcie sali udaliśmy się do sklepiku, gdzie wraz
z towarzyszami zakupiliśmy koszulki z najnowszej kolekcji, poza tym
dostępne były także starsze wzory koszulek oraz płyty i plakaty zespołu.
Koncert rozpoczął się od występu trójmiejskiej formacji ZIEMIANIE, grającej ciekawego ekspresyjnego rocka.
To co mnie zaskoczyło, to nie najgorsze ( poza wokalem ) nagłośnienie suportu , co nieczęsto się zdarza.
Chętnie posłuchał bym tej grupy w korzystniejszych warunkach.
ZIEMIANIE zagrali kilka utworów z tekstami zarówno po polsku jak i po
angielsku i odpowiednio nastroili publikę przed występem gwiazdy
wieczoru. Jednak wiadomo dla kogo zjawiła się taka rzesza fanów i
panowie z Trójmiasta opuścili scenę dziękując wcześniej COMIE za
możliwość grania przed taką gwiazdą. Wiem, że niektórzy zaraz oburzą się
za tą gwiazdę, ale prawda jest taka, że to właśnie COMA gromadzi teraz
największą rockową publikę w Polsce i zbiera na ogół dobre opinie za
swój najnowszy album.
I zaczęło się…
Najpierw miękki wstęp, a następnie na rozruszanie publiczności zespół
zagrał utwory z pierwszej płyty, którymi były: „Sierpień” i „Pierwsze
wyjście z mroku”. Wszyscy czekali oczywiście również na utwory z nowej
płyty i zespół wypalił wtedy z grubej rury zaczynając „Trasfuzją” przy
której młodsza część publiczności szalała pod sceną, dalej fantastyczna
„Ostrość na nieskończoność”, oraz jeden z lepszych kawałków nowej płyty
-„Trujące rośliny”.
Łódzka publiczność była w tej dobrej sytuacji w porównaniu do pierwszych
koncertów trasy, gdyż występ miał miejsce już po premierze nowej płyty i
zaznajomiona z tekstami mogła śpiewać wraz z Piotrem Roguckim.
Cały czas można było oglądać ciekawe wizualizacje ( często nawiązujące
do grafik z okładki Hipertrofii ) na znajdujących się po bokach sceny
ekranach.
Dalej zespół zagrał między innymi kawałki znane z poprzednich płyt,
podczas których Piotr Rogucki zachęcał publiczność do wspólnej zabawy,
gdzie zwłaszcza w utworze „Skaczemy” pod sceną trwała niesamowita
zabawa.
Charyzma frontmana COMY w połączeniu z dynamitem dźwięków jaki tworzą
pozostali muzycy sprawia, że koncerty zespołu są swoistym
przedstawieniem zawierającym w sobie ogromny ładunek emocji.
Bardzo ciekawie zespół zagrał utwór „Schizofrenia”, w którym na końcu pojawiły się elementy z ”Ekhart”.
Kawałek „Zero osiem wojna” tylko utwierdził w przekonaniu, że utwory z
nowej płyty fantastycznie wypadają na koncertach. Niedługo po tym lider
przedstawił zespół i powoli koncert zmierzał ku końcowi, jednak
publiczność wywoływaniem zaprosiła swoich ziomków do ponownego wyjścia
na scenę.
Po chwili powrócili i zaprezentowali klasyczne dla siebie numery, a były
to uwielbiane „Zbyszek” i „Leszek Żukowski” zaśpiewane wraz z zespołem
przez niemalże całą salę, natomiast po nich zabrzmiał długo oczekiwany
„Ekhart” z pięknymi partiami gitar Dominika Witczaka i Marcina Kobzy. Na
pożegnanie COMA zagrała ”Sto tysięcy jednakowych miast” fantastycznie
kończąc swój występ siedząc na scenie.
Negatywne opinie dotyczące wokalu Piotra Roguckiego po poprzedniej
trasie okazały się kompletnymi bzdurami, zespół jest w dobrej formie co
udowodnił dość długą jak na polskie warunki trasą koncertową.
Bardzo dobry obraz zburzyła tylko jakość nagłośnienia wokalu Piotra w
kilku utworach, ale pozostałe elementy wypadły dobrze. Oświetlenie nie
było złe, jednak mnie bardziej do gustu przypadło to które było używane
na poprzedniej trasie. Brakowało mi także kilku utworów bardzo
charakterystycznych dla zespołu, ale niestety nie można zagrać
wszystkiego w trakcie jednego koncertu, ponadto dostanie się pod scenę
graniczyło z cudem, więc niestety był problem ze zrobieniem zdjęć, ale
te które się udały może choć w niewielkiej części oddadzą atmosferę tego
widowiska. Nie wiem także czy udało mi się spamiętać całą setlistę,
więc jeśli ktoś z czytelników zapamiętał więcej to proszę o wpis.
Była jeszcze jedna sprawa, która przykuła moją uwagę.
Niestety były to jednostki pijanych małolatów, które jak zerwane ze
smyczy rodziców koniecznie chciały udowodnić swoją dorosłość poprzez
ilość spożytego alkoholu. Więc zamiast cieszyć się muzyką swoich idoli
woleli z niesamowitą wręcz pasją obejmować muszlę klozetową. Przykre to i
mam nadzieję ze następnym razem organizatorzy i rodzice bardziej
zadbają o bezpieczeństwo i zdrowie tej grupy fanów.
A teraz czekam na kolejny COMCERT. Dziękuję.
SETLISTA.
Sierpień / Pierwsze wyjście z mroku / Transfuzja / Ostrość na
nieskończoność / Trujące rośliny / Spadam / Pożegnanie z mistrzami /
Tonacja / System / Skaczemy / Świadkowie schyłku… / Schizofrenia /
Zero osiem wojna / Zamęt .
BIS.
Zbyszek / Leszek Żukowski / Popołudnia bezkarnie cytrynowe / Ekhart / Emigracja / Sto tysięcy jednakowych miast.
Michał Walczak