Już nie po raz pierwszy zespół Riverside serwuje swoim fanom krótkie –
nazwijmy to – mini trasy koncertowe, związane z promocją singli lub
innych wydawnictw grupy. Tak było też i tym razem, a powodem tej
krótkiej trasy obejmującej swoim zasięgiem pięć polskich, oraz sześć
zachodnioeuropejskich miast była chęć „przypomnienia” się fanom, tuż
przed mającym wkrótce się ukazać pierwszym oficjalnym DVD grupy.
I właśnie w związku z tym zespół sprawił dwie miłe niespodzianki.
Pierwsza z nich to płytka dołączana do każdego biletu zawierająca utwór
„Rainbow Box” w wersji DVD, oraz utwór „Summerland” ( CD ) z solowego
projektu Mariusza Dudy – LUNATIC SOUL. Natomiast drugą niespodzianką
była możliwość nabycia limitowanej edycji ( 1000 szt. ) podwójnego
wydawnictwa „REALITY DREAM” zawierającego zapis audio z majowego
koncertu w Łodzi na którym nagrywano materiał na DVD. Skoro jesteśmy w
temacie zakupów to dodam jeszcze, że bardzo zaskoczył mnie szeroki
asortyment koszulek i bluz przygotowanych specjalnie z okazji trasy
„Reality Dream Tour 08”.
Koncert odbył się – jak zawsze Warszawie – w kolebce „Riversów”, czyli w
znanym stołecznym klubie Progresja, a ciekawostką jest fakt, że biletów
w sprzedaży brakło już w dniach poprzedzających koncert, co jak dotąd
się nie zdarzało i zaskoczyło nawet stałych bywalców występów zespołu w
tym piszącego tę relację.
Kiedy podjechałem pod klub zauważyłem pierwszą grupkę fanów kłębiących
się pod dachem Progresji, starających się schronić przed zimnem i
padającym deszczem. Ich męki zostały szybko zakończone otwarciem drzwi
klubu.
Po wejściu do klubu w pierwszej chwili oczom ukazał się nieźle
zaopatrzony sklepik z zespołowymi pamiątkami, następnie już na sali
przykuwała wzrok mocno rozbudowana scena na której już niedługo miał się
rozpocząć spektakl czterech aktorów z pod znaku RIVERSIDE, oraz
nieodłącznego pupila czyli PTAŚKA który od długiego czasu towarzyszy
klawiszowcowi grupy – Michałowi Łapajowi.
Jak zawsze przed koncertami warszawiaków w dobry nastrój wprawiała muzyka płynąca z głośników.
Koncert rozpoczął się nastrojowo od „Reality Dream II”, który miał za
zadanie przygotować fanów na potężną dawkę emocji i dźwięków z którymi
mieli się zetknąć w przeciągu nadchodzących dwóch godzin tej muzycznej
uczty. Kolejne utwory tylko coraz bardziej rozkręcały publikę, która tu i
ówdzie dała się unosić ekstazie.
Nie chcę opisywać wszystkich utworów po kolei, lecz pozwolę sobie
opowiedzieć o tych które mnie najbardziej urzekły, a były to na przykład
„Acronym Love” z przepięknie odegranym wstępem, następujący po nim
przepiękny „Beyond The Eyelids”, który rozpoczyna ostatnią jak do tej
pory płytę zespołu. Jako dziesiąty został zagrany jeden z moich
ulubionych numerów koncertowych , którym jest „Back To The River” z
wplecionym weń motywem z repertuaru PINK FLOYD świetnie zagranym jak
zwykle przez Piotrka Grudzińskiego. Gdzieś w przerwach między utworami
Mariusz Duda znalazł czas na powitanie zgromadzonej licznej
publiczności, znajomych
( szczególnie tych z pewnego znanego portalu społecznościowego ), a także skierował pytanie do szefa klubu
Progresja, czy nie został pobity rekord frekwencji, na co uzyskał
twierdzącą odpowiedź która ucieszyła cały zespół oraz wszystkich
zgromadzonych. Liczba tysiąca osób została chyba przekroczona, co
świadczy o niezwykłej popularności, oraz o niebywałym jak na polskie
warunki sukcesie zespołu. Boję się, że na następną trasę bilety trzeba
będzie zamawiać z miesięcznym wyprzedzeniem, czego zespołowi życzę.
Wracając do muzyki, to powiem jeszcze iż sporo osób czekało na „Rapid
Eye Movement” w wykonaniu LIVE, który przed tą trasą był grany tylko w
Inowrocławiu podczas wrześniowego festiwalu INO-ROCK.
Utwór ten podczas koncertu tworzy niesamowitą magię, która nigdy mogła
by się nie kończyć, ale niestety wraz z jego ostatnimi taktami
zakończyła się główna część tego przedstawienia zakończona owacjami i
wywoływaniem zespołu do zagrania bisów.
Oczywiście RIVERSIDE pojawił się na scenie, aby odegrać jeszcze dwa
utwory, gdzie podczas drugiego z nich – „02 Panic Room” – Mariusz Duda
zachęcił publikę do wspólnego śpiewania. Być może byłby to koniec, gdyby
nie uparci fani którzy jeszcze raz zachęcili zespół do wyjścia na scenę
i ponownie mogliśmy cieszyć się muzyką graną na najwyższym światowym
poziomie. Po „Lucid Dream IV” Piotr Kozieradzki opuścił swoje miejsce
pracy i kiedy już miał zamiar się żegnać, to został wymownym gestem
nakazu skierowany przez Mariusza z powrotem za bębny, po czy sam Mariusz
przyznał żartobliwie, że za to pewnie dostanie „bęcki” na zapleczu ( po
koncercie wyszedł w całości, więc nie było chyba tak źle ).
Na zakończenie zabrzmiał „The Curtain Falls”, na końcu którego zespół w
charakterystyczny dla siebie sposób pożegnał się z warszawską
publicznością.
Pomimo tego, że był to już któryś z kolei koncert RIVERSIDE w którym
miałem możliwość uczestniczyć to jestem zadowolony. Może zespół nie
wniósł nic nowego, ale jak zawsze zafundował potężną dawkę emocji i moc
muzycznych wrażeń.
Troszkę brakowało mi utworów z pierwszej płyty takich jak Loose Heart
czy I Believe, do tego pojawiały się pogłoski ze zespół zagra coś z
mającej się ukazać w przyszłym roku nowej płyty ( ADHD ) jednak nic
takiego nie miało miejsca.
Niedosytu jednak nie było, a to także za sprawą świetnego nagłośnienia,
oraz efektów świetlnych, które coraz lepiej tworzą nastrój koncertów
zespołu. Do tego należy wspomnieć o wzorowej wręcz organizacji.
Teraz pozostaje czekać na nadchodzącą premierę DVD…
Dziękuję za poświęcenie kilku chwil.
Michał Walczak
P.S.
Pisząc tą relację przez cały czas słuchałem płyty Reality Dream i …
… jeszcze bardziej czekam na DVD.
SET LISTA:
Reality Dream II / Volte- Face / Out Of Myself / Rainbow Box / I Turned You Down / Reality Dream III /
Acronym Love / Beyond The Eyelids / Parsomnia / Back To The River / Coinceiving You /
Dance With The Shadow / Before / Repid Eye Movement
BISY:
1.Ultimate Trip / 02 Panic Room
2. Lucid Dream IV / The Curtain Falls
Michał Walczak