Po przerwie w cyklu Progresywna Andaluzja, na 27 listopada w Piekarach
Śląskich zaplanowano kolejny koncert. Tym razem w Andaluzji zagościła
grupa Quidam.
Już przed koncertem można było oszacować frekwencję, która zapowiadała
się przyzwoicie, ale nie oszałamiająco. Później na sali doliczyliśmy się
blisko setki osób. Ekipa związana z Rock Area, zaplanowała spotkanie
przed koncertem w pubie pod D.K. I tam też oczekiwaliśmy na wybicie
godziny 19.
Koncert jak zwykle został zapowiedziany przez dyrektora D.K., po czym scena należała już tylko do muzyków Quidam.
Na początek został zagrany utwór „Different”, który wraz z faktem, że w
Andaluzji mamy do czynienia z widownią siedzącą stworzył nieco senną
atmosferę. Bartek Kossowicz zaczął namawiać publiczność do podejścia pod
scenę. Nie udało się to jeszcze przez kolejny utwór. Pod sceną krążyli
jedynie fotografowie. Stwierdziliśmy więc, że być może jeśli pojawią się
pierwsi odważni i podejdą pod scenę, zachęci to więcej osób. Poza tym,
być może jeśli w pewnym sensie będziemy nieco ludziom zasłaniać, również
zdopinguje ich to do podejścia pod scenę. Kilka osób zatem podeszło
więc pod scenę i po chwili zaczęło się robić pod sceną dość gęsto. Po
chwili pod sceną powstał dość przyzwoity tłumek.
Nie umknęło to uwadze muzyków, którzy z zadowoleniem i uznaniem kiwali głowami.
Mimo, że nie wszystkich udało się poderwać z siedzeń, publiczność
reagowała na występ grupy żywiołowo. Nie było problemów z namówieniem
publiczności do klaskania, czy nawet do wspólnego śpiewania.
Wydawać się mogło że druga część trasy może mieć bardzo zbliżony set, ze
względu na promowanie albumu „Alone Together”. Na szczęście jednak set
różnił się dość znacznie. Dużo więcej pojawiło się utworów z albumu
„SurREvival”. Oczywiście nie zabrakło cytatów, które tak bardzo lubią
fani Quidam. Utwory pochodzące z ostatniego albumu, również były nieco
inaczej zaaranżowane niż podczas pierwszej części trasy… Było to nie
lada gratką szczególnie dla osób, które wiosną były na koncertach
zespołu.
W secie nie zabrakło utworów, w których instrumentaliści mogli popisać się swoim kunsztem w postaci solówek.
Po zakończeniu regularnej części koncertu, publiczność zareagowała
gromkimi owacjami i nawoływaniem zespołu. Quidam tego wieczoru bisował
dwa razy i mimo iż muzycy zapewne są do tego przyzwyczajeni, ich
zadowolone miny nie mogły umknąć uwadze publiczności.
Pod koniec publiczność domagała się utworu „Sanktuarium”, który tym
razem się nie pojawił. Czyżby zwiastowało to zamknięcie pewnego
rozdziału w karierze grupy? Zespół wydaje się bardzo pewny swojego
obecnego składu i repertuaru – moim zdaniem jest więc to krok jak
najbardziej uzasadniony.
Podczas bisów udało się poderwać z miejsc siedzących kolejną grupę osób.
Wokalista pozdrowił ze sceny serwis Rock Area, a pod koniec koncertu,
kiedy wymieniał miejsca w sieci, gdzie można znaleźć Quidam wymienił
również nasz serwis.
Trzeba przyznać, że zrobiło nam się ciepło na sercu ;).
Koncert trwał około dwóch godzin i wydawało się, wszyscy fani są
usatysfakcjonowani – nawet Ci, którzy gromko domagali się wspomnianego
„Sanktuarium”.
Po koncercie muzycy od razu wyszli do swoich fanów, by pozować do zdjęć i podpisywać płyty…
Wieczór zakończyliśmy we wspomnianym pubie, gdzie ponownie można było
spotkać się z muzykami grupy – tym razem przy drinku – i nieco
podyskutować.
Piotr Spyra
zdjęcia: Piotr Michalski