Insanity Prog Festiwal jest chyba jednym z najbardziej pechowych przedsięwzięć z jakim mieliśmy okazję się zetknąć w ostatnich miesiącach. Od samego początku byliśmy świadkami perturbacji związanych z obsadą tego koncertu. Odpadły dwie ważne grupy ( Division By Zero i Animations ), które stanowić mogły magnes przyciągający publiczność a gdyby tego było mało to w ostatniej chwili okazało się ,że nie wystąpi także Reload i Symphony. Organizatorzy nie poddali się jednak i dzięki temu impreza odbyła się.
Gdy 24 pazdziernika – pierwszego dnia Festiwalu – przybyłem pod Progresję, przeraziły mnie pustki przed klubem. Niestety w środku nie było lepiej. Na małej scenie trwały już próby, pod sceną kręciło się zaledwie kilka osób. Wśród nich dostrzegłem Piotra Kozieradzkiego – perkusistę Riverside, Rafała Adamkiewicza z Insanity Records oraz Prezesa. Zamieniłem z nimi parę słów i po chwili rozpoczął się koncert.
Jako pierwsza wystąpiła Tarnowska grupa Perihellium. Ich muzyka to oryginalne połączenie rocka, metalu i muzyki progresywnej. Grupa wystąpiła w składzie:Gerard Wróbel – gitara i wokal, Bartek Bachuła – bas, Seweryn Błasiak – perkusja i Marcin Sułek – wokal. Wspomagani komputerem zaprezentowali materiał ze swojej pierwszej płyty oraz dwa utwory które na niej się nie znalazły. Ich występ był był bardzo udany, szczególne wrażenie zrobiła na mnie ośmiostrunowa gitara Gerarda i jego umiejętność grania na niej. Wokalista zespołu ma bardzo ciekawą barwę głosu i doskonale nim operuje, a energia roznosiła go po całej scenie i poza nią. Zostali bardzo ciepło przyjęci przez nieliczną publiczność.
Set Lista Perihellium:
Chrome
Unreality
Redd
The Machines
Dream Within a Dream
Beyond The Time
Po występie Perihellium nastąpiła krótka przerwa na zainstalowanie się
kolejnego zespołu. W międzyczasie na dużej scenie pojawił się projektor.
Na małej scenie pojawili się: Maciej Kosiński – wokalista, gitarzyści
Alek Salamonik i Adam Kaczmarek, basista Bartek Turkowski i klawiszowiec
Zbigniew Szatkowski czyli warszawska grupa Votum. Jak wiemy grupa od
swoich początków przeszła dużą metamorfozę swojej muzyki by w końcu
zadomowić się w rocku progresywnym. W takim też klimacie powstała ich
płyta którą mogliśmy w całości ( z drobną zmianą kolejności dwóch
utworów) odsłuchać w wersji live. Muzyka grupy Votum jest już
trudniejsza w odbiorze niż utwory Perihellium. Brzmienie jest bardziej
rozbudowane o klawisze i drugą gitarę. Oba zespoły zaprezentowały się
jednak z jak najlepszej strony, Votum zaserwował nam dodatkowo
wizualizację która dodatkowo spotęgowała efekt odbioru ich muzyki.
Set Lista Votum:
Me In The Dark
The Hunt Is On
The Pun
Train Back Home
Passing Scars
Away
Look At Me Now
Time Must Have a Stop
Po krótkiej przerwie na scenie pojawił się zespół Terminal pochodzący z
moich rodzinnych stron czyli z okolic Poznania. Szczerze mówiąc
oczekiwałem na ich występ ponieważ chciałem usłyszeć nowego wokalistę
grupy. Nowym wokalistą został Daniel Moszczyński który poprzednio
zasilał skład nieistniejącego już boysbandu Just 5. Poza nim w zespole
grają również Greg Dziamka na perkusji, Daniel Grupa na klawiszach,
Patryk Zukowski i Jacek Rychły na gitarach oraz Bartez Pietsch na basie.
Jako zespoły, które mają wpływ na muzykę muzycy Terminala wymieniają m
innymi Dream Theater, Planet X, Linking Park a ja jeszcze dołożyłbym do
tego P.O.D. W ich występie mogliśmy doszukać się praktycznie klimatów
wszystkich tych zespołów. Zagrali bardzo ostro i dynamicznie. Daniela
niczym wokalistę Red Hot Chili Peppers nosiło po całej scenie, nie było
siły która utrzymała by go w miejscu. Doskonale dogadywał się z
publicznością i wszyscy świetnie się bawili na tym występie. Po tym co
zobaczyłem, nie dziwię się że Terminalem zainteresowały się już
wytwórnie zagraniczne. Tego wieczoru zespół dał z siebie wszystko,
wokalista schodził ze sceny mokry od potu ale za to zebrali największe
brawa i okrzyki uznania od publiczności.
Set Lista Terminal:
After Life
Brand New Sin
Nowy (bez tytułu roboczego)
Dreamland
Memories
Di
Tree Of Lie
Mind Destruction
The Mare
Never
Blinded
Nowy 2 (również bez tytułu roboczego)
Występ grupy Terminal zakończył pierwszy dzień. Frekwencja wyniosła na moje oko ok 20-30 osób.
Drugi dzień Festiwalu przyniósł tylko niewielką jej poprawę. Duża w tym
zasługa dość sporej grupy sympatyków Radia ProRock którzy właśnie tutaj
święcili urodziny Radia.
Jako pierwszy na scenie pojawił się zespół Newbreed z Bielska Białej.
Grupa ta to starzy wyjadacze, istnieją od 1999 roku i czuć to doskonale
było w ich występie. Mieliśmy okazję obejrzeć czwórkę ludzi którzy w
doskonały sposób zaprezentowali swój warsztat muzyczny i umiejętności
oraz swój sposób na granie prog-metalu. Wystąpili w składzie:Tomasz
Wołonciej – gitara i wokal, Szymon Fiuk-gitara, Stanisław Wołonciej –
gitara i Adam Semla – bas. Ich ciężkie riffy i muzyka przypadły
szczególnie do gustu długowłosej części publiczności. Mnie również.
Set Lista Newbreed:
So Far Away From Here
Red
Cloudy-Colored Window
Horison
Dancing Trees
By The Sea
Shelter
Po krótkiej przerwie technicznej na scenie pojawił się zespół z
Warszawy: White Crow w składzie: Aleksander Jankiewicz – perkusja,
Maciek Klasiński – wokal, Wojciech Piłat – gitara, Remigiusz Górecki –
bas i Tomasz Ziehn – klawisze. Maciek przełamał konwenanse koncertowe
tego wieczoru i pierwsze utwory zaśpiewał nie ze sceny ale przed nią.
Ich muzyka to rock progresywny z dużym wpływem zespołów takich jak Dream
Theater, Whitesnike, Art, Judas Priest i Deep Purple. Dużo w niej
solówek gitarowych, organów Hammonda a do tego bardzo fajnie wpasowuje
się wokal Maćka.
Set Lista White Crow
The Last Sunrise
Something Of My Soul
Jester In A Forgotten Play
Driven To The Edge
Deep Inside Me
6:00
Not Alone
Hear Me Calling
The Other Side
Connection
Po występie White Crow przyszła kolej na najcięższy kaliber tego
dwudniowego maratonu. Na scenę wkroczyli Sado – bas, Banan – perkusja,
Tom The Storm – wokal, Gajdek – gitara i Hadro – gitara czyli krakowska
grupa Whitchking. Tego wieczoru to właśnie oni zgromadzili największą
publiczność pod sceną. Kanonada perkusji, ogłuszające riffy i solówki
gitar oraz pulsujący bas w połączeniu z demonicznym wokalem Tomka
spowodowały że na chwilę musiałem opuścić salę. Po prostu moje bębenki
bardzo boleśnie zareagowały na taką liczbę decybeli. Mimo tego że heavy
metal nie jest moim ulubionym gatunkiem muzycznym muszę przyznać, że ich
występ obejrzałem z dużym zainteresowaniem. Warsztatowo zaprezentowali
się wyśmienicie. Tomek obdarzony bardzo ciekawym, idealnie pasującym do
klimatu muzyki wokalem raz po raz zeskakiwał ze sceny i śpiewał
wmieszany w publiczność zgromadzoną pod sceną. W pewnym momencie udało
mu się nawet napędzić pogo. Widać było że właśnie tego widowni
brakowało. Ale zaznaczam, że wszystko przebiegało bardzo grzecznie i bez
żadnych oznak agresji.
Set Lista Whitchking:
Intro
Magic Number
Return
Hand Of Justice
M Impact
Mental Trap
Whitchking
The Third One
Metal Grail
Drums (Intro)
Flame Of Udun
Greed And Fear
Po ich występie na scenie zaczął instalować się ostatni już tego dnia
zespół. Jako że chwilkę to trwało w międzyczasie udało mi się zamienić
parę słów z Michałem Łapajem – klawiszowcem Riverside. Uchylę rąbka
tajemnicy i powiem tylko że wymieniliśmy się odczuciami związanymi z
projektem Lunatic Soul w którym to Michał również brał udział. Zespołem
który miał zakończyć drugi dzień Festiwalu jak i całość imprezy był
pochodzący ze z Dąbrowy Górniczej Kruk. Gdy na mikrofonie pojawiła się
przywiązana pomarańczowa chusta, od razu domyśliłem się że cofniemy się w
czasie. Grupa Kruk czerpie swoje fascynacje muzyczne z twórczości
między innymi Uriah Heep, Deep Purple, Led Zeppelin, Thin Lizzy i
słychać to doskonale w ich utworach przepełnionych organami Hammonda.
Jako jedyni byli grupą która swoją twórczość zaprezentowała w języku
polskim (poza dwoma utworami) i trzeba przyznać, że mocno podgrzali
temperaturę na widowni. Wszyscy bawili się pod sceną.
Wystąpili w składzie: Tomasz Wiśniewski – wokal, Piotr Brzychcy –
gitara, Krzysiek Walczyk – organy Hammonda i syntezatory, Piotr Kowalski
– perkusja i Piotr Wierzba – bas.
Set Lista zespołu Kruk:
Kameleon
Poza ciałem
Gilotyna
Rzeczywistość
Ucieczka
Cios
Stormbringer
Ręką po zimnej ścianie
Cień
Knockin’
Taki sen
Całość imprezy zakończyła się po godz 24.00. Mimo zmęczenia tym
trzydniowym maratonem ( w czwartek udało mi się także obejrzeć Fisha i
After w Poznaniu) czułem się mocno naładowany i szczęśliwy że jednak
dotarłem do Progresji. Miałem okazję porównać 7 zespołów prezentujących
swój punkt widzenia na muzykę.
7 różnych zespołów, 7 różnych klimatów, 7 odmiennych odczuć. Jednak
wszystkie jak najbardziej pozytywne. Insanity Fest pokazał, na jak
wysokim poziomie stoi krajowa muzyka prog-rock-metalowa. Szkoda że
niestety nie przedkłada się to na frekwencję. Na tą imprezę sprzedano ok
40 biletów.
Pod względem technicznym, wszystko przebiegło perfekcyjne. Zespoły
bardzo sprawnie zmieniały się na scenie, rewelacyjnie dobrano i
sterowano oprawą świetlną. Scena tonęła we wszystkich możliwych barwach
dobieranych wedle klimatu muzyki jaką akurat słuchaliśmy. Dużo momentów
wzruszało przybyłych. Każdy zespół zadedykował jakiś utwór Rafałowi
Adamkiewiczowi z Insanity Records w podziękowaniu za pomoc w realizacji
swoich marzeń i za zorganizowanie koncertów. Dużo było podziękowań dla
przybyłych na te koncerty. Jak dla mnie to zabrakło może jednej osoby
która zapowiadałaby zespoły i przybliżała je trochę widzom. Ale
wokaliści grup i z tym dawali sobie radę.
Ze strony przybyłych na Insanity Fest myślę że należą się duże
podziękowania dla Rafała za to że mimo takich problemów z doborem
występujących grup nie poddał się. Przede wszystkim duże słowa uznania
dla zespołów, które przybyły w niektórych przypadkach z bardzo odległych
miast, że nie zrezygnowały z występów mimo nieciekawej frekwencji i
stworzyły bardzo kameralne ale ciekawe widowisko.
Z mojej strony chciałbym również podziękować Rafałowi za całą okazaną mi
pomoc i wielką życzliwość z jego strony, Karolowi Wróblewskiemu za
nocleg, a jego wspaniałym rodzicom i Mirkowi Gilowi za mile spędzony
czas w oczekiwaniu na koncerty.
Pozdrawiam i dziękuję za poświęcenie mi chwilki czasu
Irek Dudziński