Ten październikowy wieczór zapewne na długo pozostanie w mej pamięci, a
to za sprawą dwóch wspaniałych zespołów, których koncert odbył się tego
dnia w warszawskim klubie Proxima.
Pierwszy z nich to młoda francuska formacja o nazwie Demians, natomiast
drugi to już niemal dwudziestoletnia brytyjska grupa z tradycjami –
Anathema.
Przyznam, że było to moje pierwsze zetknięcie z muzyką obydwu zespołów
na żywo i o ile na Anathemę wybierałem się już od dłuższego czasu (lecz
zawsze coś stawało na przeszkodzie), to bardzo byłem ciekaw występu
grupy Demians, którą znałem z recenzji i opinii znajomych.
Koncert pierwotnie miał się rozpocząć o godzinie dwudziestej, jednak
kilka dni przed nim w eter poszła informacja o przesunięciu tego
wydarzenia na godz. 21:00. Ja przed klubem zjawiłem się po godzinie
dziewiętnastej i czekało już tam kilka osób, po krótkim spacerze
wróciłem przed klub około godziny dwudziestej, gdzie zebrała się już
spora grupa fanów zespołu. Z moich informacji wynikało, że bilety są
wyprzedane, więc spodziewałem się sporej publiki w klubie.
Wszystkich dziwił brak autokaru, który zazwyczaj towarzyszy trasom
koncertowym zespołów, a także brak dźwięków „rozgrzewki” z klubu.
Moje przypuszczenia co do nieobecności zespołów rozwiał pewien znajomy
perkusista ze znanej warszawskiej formacji na literę R, który w drodze
na koncert widział jadący autokar z gwiazdami wieczoru.
Wszystko to się potwierdziło i autokar z muzykami dotarł do klubu
dwadzieścia minut przed planowanym rozpoczęciem, co niestety zwiastowało
znaczne opóźnienie występu.
Wśród czekających dało się zauważyć lekkie podenerwowanie, a niektórzy
nawet sprzedawali swoje bilety co było spowodowane brakiem możliwości
powrotu do domu po zakończeniu opóźnionego koncertu.
Tłum napierał i w końcu w okolicach godziny 22:00 bramy klubu zostały
otwarte, a ponieważ byłem jednym z ostatnich wchodzących niestety
niezbyt długo było mi dane cieszyć się dźwiękami grupy Demians, która ze
względu na opóźnienie zagrała tylko trzy kawałki ze swojej
debiutanckiej płyty (stąd brak zdjęć). Niestety jak to zwykle bywa
support miał bardzo kiepskie nagłośnienie, ale płytkę z ciekawości
zakupiłem i umilała mi ona długi powrót do domu (zdecydowanie polecam
ten album).
CZAS ANATHEMY.
Zespół ostatnio dość często bywał w naszym kraju, więc bardzo mnie
zdziwiła ilość (klub był wypełniony po brzegi) zgromadzonych fanów w
przewadze ich młodszej wiekowo części.
Zespół zagrał przekrojowo materiał ze swoich wszystkich płyt, co powinno
zadowolić wszystkich uczestników tego koncertu, zarówno wolących
mocniejsze i bardziej mroczne oblicze Brytyjczyków, jak i zwolenników
późniejszych dokonań zespołu, w tym piszącego tę relację.
Anathema zagrała z godnym siebie polotem, fantazją, mocnym uderzeniem,
oraz z pełnym zaangażowaniem, czego niestety nie można było powiedzieć
po ostatnich wizytach grupy w Polsce. Profesjonalne podejście do tematu
dało nad wyraz pozytywny efekt w postaci dwugodzinnego seta, który na
długo pozostanie w pamięci zgromadzonej publiczności. Owa publiczność
nie była dłużna i bardzo żywo reagowała na to co płynęło z głośników, a
szczególnie na słowa wypowiadane przez lidera – Vincenta Cavanagh,
szczególnie te w języku polskim (wszystkich przytaczał nie będę). Swoją
drogą to ciekawe jak szybko zagraniczne gwiazdy uczą się
„staropolskiego” słowa „zajebiście”.
Jak wiadomo trasa promowała ostatnią płytę zespołu, więc nie zabrakło
utworów w nowych akustycznych aranżacjach, które na koncercie sprawiają
bardzo dobre wrażenie.
Doskonałe nagłośnienie, oraz bardzo dobre oświetlenie było tylko
dopełnieniem tego wspaniałego koncertu, a nie jest to tylko moje zdanie,
lecz zasłyszane także pośród zadowolonej publiki. Poza opóźnieniem (nie
spowodowanym przez organizatora) należą się słowa uznania dla firmy
Rock Serwis za zorganizowanie tego nad wyraz udanego koncertu. Dla
zbieraczy pamiątek był sklepik z koszulkami, płytami (niestety nie ze
wszystkimi), oraz z innymi gadżetami zespołu.
Odbiór muzyki na żywo potrafi nieco inaczej na nią spojrzeć, więc po
koncercie postanowiłem uzupełnić swoją kolekcję płyt o wcześniejsze
dokonania zespołu. Niestety ścisk pod sceną uniemożliwił mi ustrzelenie
setlisty, więc przytoczę tę która była w Krakowie, jednak dużych zmian
nie zauważyłem.
Kiedy Anathema ponownie zawita do Polski na pewno będę chciał się wybrać na taki koncert.
Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam czytelników RA.
SET LISTA:
Deep
Closer
Far Away
Angels Walk Among Us
A Simple Mistake
Anyone, Anywhere
Empty
Judgement
Panic
Shroud of False
Lost Control
Regret
Hope
Temporary Peace
Flying
Are You There?
One Last Goodbye
Angelica
A Dying Wish
Sleepless
Hindsight
Fragile Dreams
Michał Walczak