„Jeżeli tylko mam okazję, wracam do Poznania. Na naszym ostatnim
koncercie latem nie było tak wielu ludzi jak dziś, było jednak miło dla
nas. Dziękuje że mamy okazję być razem” Tymi słowami Ryan Socash,
wokalista i założyciel grupy Let Me Introduce You To The End rozpoczął
koncert w poznańskim klubie Meskal. Jeżeli chodzi o sam klub, to jest to
zdecydowanie jeden z najmniejszych lokali w jakich dotychczas miałem
okazję oglądać koncert. Oglądałem set akustyczny Ryana i Wojtka
Szupelaka w klubie Johnny Rocker który również do największych nie
należy, ale przynajmniej tam muzycy mają do dyspozycji scenę a tutaj
czwórka ludzi: Ryan Socash – gitara akustyczna i wokal, Wojtek Szupelak –
gitara elektryczna i wokal, Jakub Mędrek-perkusja i wokal oraz Kuba
Pęcak – gitara basowa; ulokowani zostali w miejscu gdzie normalnie stoją
stoliki dla gości które na czas trwania ich występu zostały upchnięte w
głąb sali. Ale może w tym szaleństwie jest metoda, może właśnie dlatego
siedząc przy pierwszym od sceny stoliku mając przed sobą Ryana Socasha
na wyciągnięcie ręki (a także laptop sterujący pokazem wideo który
miałem uruchomić w odpowiednim momencie ale niestety nie chciał
zadziałać na żadną moją prośbę i dopiero Wojtek który doleciał do mnie
ze sceny magicznie go uruchomił)i słysząc niemalże oddechy muzyków tak
świetnie się tam czułem. Zwłaszcza że muzyka jaką gra zespół nie wymaga
ani eksplozji fajerwerków ,ani tandeciarskiego dymu ani też nawałnicy
świateł reflektorów. Ta muzyka wymaga delikatnego oświetlenia sceny,
spokoju i skupienia się na każdym dzwięku. Zestawienie tego wszystkiego
wraz z umiejętnościami muzyków grupy pozwala oderwać się choć na parę
chwil od nawału spraw codziennych i całej tej nerwówki. Co do samego
występu. Nie zabrakło w nim żadnego dzwięku. Wszystko przepięknie
zgrane, umiejętnie tonowany wokal Ryana, spokojnie prowadzona linia basu
Kuby i Jakub który umiejętnie dozował klimat dźwięków perkusji poprzez
dobór różnych pałeczek i regulację naciągów, do tego delikatne brzmienie
dzwonków rurowych i rury deszczu używanej przez Wojtka i jego gra na
gitarze stworzyły czarujący i wciągający spektakl. Co do samego Wojtka
Szupelaka. Na poprzednim koncercie Letmeend widziałem co potrafi wydobyć
z gitary akustycznej i byłem pod dużym wrażeniem jego umiejętności. Ale
dopiero tutaj pokazał nam cały swój kunszt i wirtuozerię. Jego solówki i
umiejętnie dobierane efekty powalały. Zdecydowanie bardziej wolę
koncertowe oblicze grupy od płyt i przyznam że główna tego zasługa to
solowe popisy Wojtka. Obserwując do tego wyraz jego twarzy i to jak
bardzo wczuwa się w to co robi, widać jak bardzo wczuwa się w muzykę i
jak wiele sprawia mu ona przyjemności. Natomiast jego gra sprawia wiele
przyjemności ludziom przybyłym na koncerty. Cały występ zespołu,
wszystkie utwory przyjęte zostały przez nich gorącymi owacjami (a dodam
że klub był pełen).
„Naprawdę szkoda że ja tak źle znam język polski, bo ja mam dużo na
myśli ale nie mam słów jak opisać jak ważne jest dla mnie doświadczenie
bycia tutaj. Niestety wszystko się kończy i to będzie nasza ostatnia
piosenka dzisiaj”. Tymi słowami Ryan zapowiedział ostatni utwór tego
wieczoru. Gorące owacje zmusiły muzyków do zagrania bisu. Niestety tylko
jednego. Szkoda, bo koncert był wyjątkowy. Ze względu na kameralność
tego miejsca, ze względu na delikatne światło świec oświetlające
skupione twarze słuchających tej nietuzinkowej muzyki, ze względu na
zgranie i umiejętności muzyków. Wypada mi tylko podziękować za ten
magiczny wieczór i też niniejszym to czynię. Myślę że w imieniu
wszystkich którzy tam byli.
P.S. Po raz kolejny byłem świadkiem tego, że zespół musi w pośpiechu
opuszczać klub bo na godz 22 przewidziano w nim imprezę o zgoła
odmiennych klimatach muzycznych. To bardzo żenujące i przykre. I nie
tylko dla muzyków. Na szczęście całokształt występu zaciera takie
przykre niuanse
Set Lista:
Kasia
A Love Of The Sea
Trail In The Dust
Upon Ending
The Brightness
Who Will Save Me
The Faithless Daze
God’s Above God
I Lay Down My Life
Sitting Alone
I’ve Been Down
Of Ghost
The Ways We Dream
Times Of Growing Grimmer
Bis
Between The Sky And The Sea
Irek Dudziński