Korzystając z dodatkowego dnia wolnego jaki przypadł na 15 sierpnia
ponownie wyruszyłem do Warszawy aby obejrzeć koncert grupy
Believe.Poznań żegnał się ze mną bardzo wylewnie albo raczej ulewnie.Nim
dobiegłem z samochodu na peron mokrą miałem już nawet bieliznę tak
lało.Troszkę zacząłem obawiać się czy koncert w ogóle się odbędzie gdyż
miała to być impreza na dworze a na telebimach dworcowych prezentowano
akurat Defiladę w Stolicy i padało tam jeszcze bardziej jak w
Poznaniu,ale kto nie ryzykuje ten w Rawiczu nie siedzi więc zapakowałem
się do pociągu w którym trafiłem akurat na przedział z nie domykającym
się oknem.Mimo że miałem miejscówkę dyskretnie przeniosłem się do
przedziału obok licząc że nikt mnie nie wygoni.I tu mi się udało.Gdy
dojeżdżałem do Warszawy mocno się rozpogodziło co bardzo uradowało moją
przemoczoną garderobę.
Koncert miał odbyć się w Galerii Handlowej „Złote Tarasy” mieszczącej
się obok słynnej „Hard Rock Cafe”.Galeria ta to przepotężny i bardzo
ekskluzywny obiekt natomiast scena przy nim umieszczona to już obiekt
mikroskopijny.Po dotarciu na miejsce spotkałem siedzącego na schodach
Karola Wróblewskiego i ucieliśmy sobie dość długą przyjacielską
pogawędkę o naszych gustach muzycznych,które okazało się że są bardzo
zbliżone (przy okazji-Karol gratulacje za Studia).Po chwili dołączył do
nas Tomek Różycki,Satomi oraz reszta zespołu i nadszedł czas
zainstalowania i podłączenia sprzętu.
Koncert rozpoczął się ok. godz 20.W składzie po raz kolejny nie
zobaczyłem Adama Miłosza ale tradycyjnie już absolutnie nie miało to
wpływu na całokształt odsłuchu gdyż Karol i Satomi doskonale wpasowują
swoje instrumenty w miejsce klawiszy Adama.Pierwsze utwory wysłuchaliśmy
przy w miarę przyzwoitej pogodzie.Miniaturowość sceny na pewno dawało
się we znaki muzykom co doskonale odczuł Przemas Zawadzki który próbując
w pewnym momencie „zaszaleć” przy jednej z partii solowych na basie
przygrzmocił w jeden z talerzy zestawu perkusyjnego Vlodiego Tafla
gryfem swojej gitary co z resztą rozbawiło ich obu.W połowie koncertu
niestety stało się to czego się obawiałem.Zerwał się wiatr,i zaczęło
padać.Najpierw delikatnie ale po chwili rozpętało się
piekło.Kapuśniaczek przerodził się w deszcz zgoła monsunowy.Mimo tego że
scena znajdowała się pod plandeką,porywisty wiatr sprawił że wszystko
latało.Set listy fruwały po całej scenie i jej okolicy,stojak na nuty
Satomi giął się i wywracał,sam zająłem się asekurowaniem parasola który w
założeniu miał chronić stojące na stole miksery a de facto wściekle
atakował misterną fryzurę Satomi nie pozwalając jej grać.Zespół jednak
dzielnie dotrwał do końca koncertu,pod sceną pozostała grupa młodzieży
której niczym na pamiętnym festiwalu w Woodstock deszcz nie przeszkadzał
wcale a pozostała grupa wiernych fanów włącznie ze mną skryła się po
pobliskich knajpkach i tam dotrwała do końca występu.
Dziękuję Zespołowi za to że nie ulegli wichurze i ulewie i doprowadzili ten fajny pewnie na długo zapamiętany koncert do końca
Set lista koncertu na jednej z fotek poniżej
Pozdrawiam i dziękuje za poświęcenie mi chwilki
Irek Dudziński
remik-73
Irek Dudziński