2008.04.23 – POINT OF VIEW, CRYSTAL LAKE – Poznań

Wczorajszy koncert grupy POINT OF VIEW dla przybyłych (niestety w niezbyt licznej grupie)wiernych fanów muzyki daleko odbiegającej od tego co usłyszeć można w radiu, był bardzo dużym zaskoczeniem.Oczywiście pozytywnym.Do występu w charakterze supportu grupa zaprosiła swoich znajomych z Torunia – grupę CRYSTAL LAKE. Zespół ten powstał w roku 2003 i przechodził liczne zmiany w swoim składzie,które ustabilizowały się praktycznie dopiero w roku 2006. W tej chwili grupa koncertuje w składzie Adam Płotnicki – wokal, Krzysztof Grzelak – perkusja, Piotr Wypych – klawisze, Marcin Gawełek – gitara i debiutujący w składzie na gitarze basowej – Łukasz Bieńkowski. Na scenie zaprezentowali się bardzo dobrze, nie można było wyczuć że występują jako przystawka lecz raczej jako pierwsze danie posiłku. Grają muzykę z gatunku prog rock metalowy. Wokalista o bardzo oryginalnej fryzurze (jeśli pamiętacie Sala Solo z grupy CLASSIC NOUVEAUX? to wiecie o co mi chodzi) bardzo dobrze radził sobie z prowadzeniem występu i z kontaktami z niewielką niestety publicznością. A i wokalnie również bardzo pasował do klimatów muzycznych stwarzanych przez zespół. Grupa jest bardzo dobrze zgrana, na żywo doskonale się uzupełniają muzycznie i bardzo dobrze radzą sobie warsztatowo przy muzyce w której często zmienia się zarówno klimat, szybkość i dynamika grania. Bardzo przypadli mi do gustu. W rozmowie z wokalistą -Adamem Płotnickim dowiedziałem się, że planują wydanie EP-ki. Myślę, że warto byłoby, żeby Rockarea zainteresowała się bliżej tą Toruńską grupą gdyż drzemie w nich olbrzymi potencjał i wiedzą jaką drogą podążać (może jakiś patronat?).

Po CRYSTAL LAKE nastąpiła krótka przerwa techniczna i na scenie pojawili się muzycy POINT OF VIEW szykując swoje instrumentarium do drugiego dania tej wieczornej prog-wyżerki. Zaczeli swój występ tak jak swój debiutancki album-utworem „Disillusioned” i poczułem się jak gdybym po raz kolejny odsłuchiwał ich album. Na żywo zespół brzmiał równie dobrze (pomijając aspekt kiepskiej akustyki pomieszczenia – cegła i liczne wnęki). Następnie po tej krótkiej rozgrzewce mój absolutny faworyt z płyty”Reborn”. Jest to utwór, który jest dla mnie przejrzysty na płycie. Za każdym razem gdy go słucham coraz bardziej mnie nakręca. I znowu perfekcyjne wykonanie. Zgranie chłopaków, płynne przejścia i łączenie ze sobą całego instrumentarium dowodzi tylko o wielkim profesjonalizmie scenicznym tego zespołu. Następny kawałek to”Bleak”. Muzyka zespołu sprawia, że każda osoba będąca na tym koncercie lubiąca i szanująca ten gatunek muzyczny nie jest w stanie usiedzieć spokojnie na krześle, nogi sme pukają w podłogę w rytm dwustopowej centralki perkusisty grupy (choć strasznie ciężko nadążyć. Łukasz-respect). Kolejny kawałek to utwór instrumentalny który nie znalazł się na płycie ale ukazał się na demo grupy i także klimatycznie bardzo dobrze wpasował się w klimat koncertu „Zero transmision”. Swój kunszt zaprezentował w nim przede wszystkim grający na klawiszach Andrzej Frolow. Następnie wysłuchaliśmy”Shame”. Kanonada gitar i perkusji, dynamiczny zajadły wręcz bas i kosmiczny momentami dzwięk klawiszy powodowały drżenie żołądka. Bardzo pozytywny objaw. Niewielka publiczność bardzo żywo i gorącymi oklaskami reagowała na popisy wirtuozerii ze sceny. Po raz kolejny sprawdziła się zasada, że liczy się jakość a nie ilość. Póżniej tempo trochę zelżało. To za sprawą ostatniego kawałka z płyty. „Out of the blue”. Przepękny kawałek idealny na uspokojenie rozdygotanych przytupywaniem kolan. Doskonały melodyjny wokal Bartka Kurkowskiego w połączeniu z jego gitarą oraz partnerujący mu na drugiej gitarze Tomek Grabowski wprawiły mnie w sielankowaty nastrój. Nie na długo jednak. Druzgocąca mózg perkusja Łukasza Ferenca i ostre riffy gitarowe wyrwały mnie z tej zadumy. „Mercy killing” uruchomił ponownie moje kończyny i stopy. Przy końcu tego utworu gitarzysta-Tomasz Grabowski przedstawił zespół. Przypomnę:
Bartek Kurkowski – wokal i gitara
Andrzej Frolow – klawisze
Łukasz Ferenc – perkusja
Mariusz Leśniewicz – nowy basista zespołu.
Tomasz Grabowski – gitara.
Zespół szykował się do zejścia ale owacje zmusiły ich do powrotu. Bartek zapowiedział, że na koniec zagrają utwór który znają wszyscy. Po tych słowach Tomek zaintonował pierwsze akordy „Chcemy być sobą” pewnej starej dobrej polskiej grupy, natomiast Bartek nie na żarty postraszył widownie, że będą to o zgrozo „Te czarne oczy” niejakiego Ivana i Delfina lecz Andzrej charakterystycznym wejściem na organach rozpoczął jeden z moich ulubionych kawałków z lat 80-tych. Ze sceny zabrzmiał „Perfect Strangers” grupy Deep Purple. Idealny deser dla uraczonych dwoma wyśmienitymi daniami biesiadników.

Jestem pełen podziwu temu jaką frajdę mieli członkowie obu zespołów i w to, ile energii wkładali w to co robią dla tak niewielkiej przecież grupy widzów. I za to bardzo im wszystkim dziękuje w imieniu własnym, tych co byli i także tych co chcieli być ale z różnych przyczyn nie dotarli. Myślę, że duże brawa należą się również pewnej niepozornej osobie odpowiedzialnej za dzwięk i nagłośnienie za doskonałą współprace i szybkie reagowanie na wszystkie dyskretne znaki muzyków. Dzieki temu Bartek mógł uwagę swoją skupić na to co robić a nie na walką z mikserem. To był bardzo dobry koncert i czekam na następny krążek POINT OF VIEW ale także na to co pokażą dalej chłopaki z CRYSTAL LAKE. Gorąco jeszcze raz wszystkich pozdrawiam i dziękuje.

[supsystic-gallery id=27]

Irek Dudziński

Dodaj komentarz