…czyli armageddon w Piekarach….
To co wydarzyło się w piekarskim Ośrodku Kultury „Andaluzja” na długo pozostanie w pamięci osób, które odwiedziły to miejsce w ten zimny i nieprzyjemny wieczór. Chyba nie przesadzę jeżeli powiem, że miał tam miejsce jeden z najlepszych koncertów, z tych które odbyły się w „Anadaluzji”. Po prostu Mistrzostwo Świata, a tak rozentuzjazmowanej i licznie zgromadzonej publiki dawno nie widziałem.
Na pierwszy ogień zawsze idzie support, a w tej roli występował pochodzący z Włocławka After… Był to pierwszy występ tej formacji na Śląsku i mam nadzieję, że po wydaniu drugiej płyty powrócą, gdyż zespół jest to wyśmienity i najwyraźniej spodobał się publiczności (świadczy o tym chociażby ilość płyt, które sprzedano po występie). Grupa miała niewiele czasu na zaprezentowanie się, ale to co zagrali robiło wrażenie. Mogliśmy usłyszeć głównie utwory z nadchodzącego albumu i stwierdzam, że będzie to zdecydowanie ostrzejsze, bardziej gitarowe wydawnictwo. Niesamowite wrażenie zrobił utwór „Fingers”, który chwilami ocierał się o niemal metalową stylistykę. Bardzo dobry wokalista, świetni instrumentaliści, do tego zgrabne i przemyślane kompozycje to elementy, które muszą zaowocować sukcesem. W tym zespole tkwi ogromny potencjał i jeżeli After.. jest dla Was tylko nazwą to czym prędzej sięgnijcie po ich płytę!!
Po krótkiej przerwie przyszła pora na „danie główne” – Galahad. Zaczęli od kultowego „Sleepers”, a cały występ zespołu można nazwać swoistym „the best of”. W porównaniu do występu w katowickim Teatrze Wyspiańskiego sprzed dwóch lat, kiedy to zespół skoncentrował się na materiale z albumu „Empires Never Last”, tym razem mieliśmy klasyczną „przekrojówkę”. Z każdym kolejnym utworem granym przez zespół atmosfera w „Andaluzji” stawała się coraz bardziej gorąca, a pod koniec występu udało im się dokonać rzeczy wydawałoby się niemożliwej – publika (przynajmniej część) zerwała się ze swych krzeseł i szalała pod sceną!! Stuart i pozostali muzycy chyba nie spodziewali się aż tak entuzjastycznego przyjęcia. Widownia po prostu oszalała na ich punkcie i świetnie się bawiła. Uśmiechy na twarzach muzyków nie znikały ani na chwilę i widać było, że są szczęśliwi i chyba nieco zaskoczeni tak owacyjnym przyjęciem. Nie zabrakło mojej ulubionej kompozycji zespołu – „Sidewinder”, był „Bug Eye”, klasyczne już „Aqaba” czy „Room 801”.
Na bis zespół zagrał rewelacyjny „Termination” i o zgrozo koncert dobiegł końca. Rozpoczęło się skandowanie nazwy zespołu, krzyki, publika nie odpuszczała – wszyscy chcieli więcej. Jak się okazało, po chwili zespół powrócił na scenę aby w już niemal rodzinnej atmosferze odśpiewać razem z publicznością a’capella fragmenty kompozycji Queen i Genesis. Niestety, po tym występ definitywnie dobiegł końca.
Piekarski koncert Galahad to sukces pod niemal każdym względem. Liczna publika (na oko 350-400 osób), niesamowita atmosfera, świetny występ obydwu zespołów, bez gwiazdorstwa, bez puszenia się – totalny luz i zabawa. Nie było tego w stanie popsuć nieco kiepskie brzmienie, ale taki to już urok tego miejsca. Występ Galahad i After.. zapisał się złotymi zgłoskami w kronikach ośrodka kierowanego przez pana Piotra Zalewskiego. Wielkie brawa dla Agencji OSKAR, która po raz kolejny zagwarantowała nam niesamowite przeżycia przy wyśmienitych, progresywnych dźwiękach – TAK TRZYMAĆ!!!
W swoim życiu byłem na wielu koncertach, ale to co miałem okazję przeżyć w „Andaluzji” jeszcze długo będzie mi się po głowie kołatać. Po prostu absolutne Mistrzostwo Świata. Mini trasa po Polsce, którą otwierał piekarski koncert rozpoczęła się od wysokiego „c” i gdyby nie pewne zobowiązania, to najchętniej wsiadłbym w samochód, pociąg, autobus….rowerem bym mógł nawet pojechać i ruszyłbym w drogę aby zobaczyć pozostałe występy!!
Set lista Galahad:
Sleepers
Aqaba
Bug Eye
Sidewinder
Lady M
Exorcising Demons
Empires Never Last
Room 801
This Life Could Be My Last
Termination
[supsystic-gallery id=22]
Piotr Michalski