W piątkowy wieczór 28 marca br. znowu, za sprawą agencji „Art Rock
Blok” w Koninie przyszło mi się zetknąć z kolejnym wykonawcą „art
rocka”, grupą OPENSPACE z spod Warszawy. Ale myliłby się ktoś, gdyby w
tym co grają OPENSPACE figurowała tylko ta nuta wykonawcza. Czwórka
muzyków oscyluje również w „mocniejszych” brzmieniach, zaskakuje
ciężkimi gitarowymi riffami, co nie znaczy że obce są kompozycje
melodyjne z ciekawymi aranżami, wspomaganymi pięknymi dźwiękami
„klawiszy”. W sumie niezwykła gratka dla fanów tego łagodnego oblicza
progresywnego grania.
Instalowanie się na scenie muzyków pozwoliło na wymianę zdań z Robertem
Roszakiem, szefa „Art Rock Blok”, za którego sprawą odbywają się te
cykliczne koncerty:
– Robert, skąd pomysł z organizacją tego typu koncertów z muzyką rocka progresywnego ?
– Wiesz, w audycjach „Art rock blok” w „Radio Flash”, prezentowałem
wykonawców rocka progresywnego, takich jak MARILLION, GENESIS, czy PINK
FLOYD, i innych klasyków rocka, stąd też moje zamiłowanie do tego typu
muzyki wśród polskich wykonawców, których zapraszam,
– Muszę Ci powiedzieć, jestem pod wrażeniem ostatniego koncertu z tego
cyklu, mianowicie grupy QUIDAM, mam dla Ciebie niespodziankę, otóż
przekazuję w Twoje dłonie wydawnictwo dvd – „QUIDAM live”, który to
materiał z występu w „Oskard” własnoręcznie nakręciłem i zmontowałem,
– Dzięki bardzo, muszę powiedzieć że QUIDAM już 4-ro krotnie zapraszałem
do Konina, za każdym razem, gdy zespół promował nowy album i jak zawsze
spotkało się to z życzliwym przyjęciem fanów, zresztą inni wykonawcy,
tacy jak : BELIVE, ABRAXAS i inni cieszyli się świetnym odbiorem
publiczności, w planach mamy kolejne koncerty; w kwietniu All My Live, a
w maju wspomniany już BELIVE,
– Co możesz powiedzieć o dzisiejszym wykonawcy ?
– OPENSPACE ma za sobą już 1-wszy album debiutancki, o tym samym tytule
„Openspace”, z muzyką rocka artystycznego ze spokojnymi, jak również
mocniejszymi aranżacjami, a więc to co…… „tygrysy” lubią najbardziej
!!!!!! ,
– No to może na tym zakończmy i życzmy konińskiej publiczności wspaniałych wrażeń z dzisiejszego koncertu.
– Oczywiście !
Tuż przed rozpoczęciem koncertu, była jeszcze okazja na krótką pogawędkę
z 3-ma muzykami (Rafał Sulkowski- perkusista zajęty był instalowaniem
„bębnów”):
– Scharakteryzujcie rodzaj granej przez Was muzyki,
– Jest to „art rock” , ale nie tylko – mówi Marcin Zahn – gitarzysta,
– Nie chcielibyśmy się specjalnie „szufladkować”, bo można spotkać
elementy „sinfonic rock”, elementy rocka progresywnego, jak i typowej
muzyki rockowej – to z kolei mówi Marcin Korzeniewski – wokalista, a
zarazem klawiszowiec ;
– Na kim się może wzorujecie, lub na jakiej muzyce się wychowaliście?
– Moim wzorem był od zarania basista „ The Rush” – to z kolei są słowa Roberta Zahna – basisty,
– Co jeszcze, dużo słuchamy klasyki rocka, że wspomnę GENESIS, Davida
Gilmour’a, Rick’a Wakeman’a, czy też PORCUPINE TREE – ponownie Marcin
Zahn,
– Udało się nam z początkiem 2008 roku wydać własnym sumptem debiutancki
album „Openspace” i sami też organizujemy tą trasę – dodaje znowu
Marcin Zahn,
– A czy mnie się wydaje, nie macie dzisiaj z sobą żadnych płyt do sprzedania ?
– Ależ skąd, oczywiście że mamy ! Po koncercie będziemy mogli
sprzedawać, może się najdzie jakaś ładna sprzedawczyni ? – to dowcipem
popisał się Robert Zahn.
– Dziękuję za rozmowę i oczekujemy SUPER grania !
Za chwilę na scenę wszedł Robert Roszak witając ….. nielicznych
(niestety) fanów, zapraszając muzyków na scenę. Przykro bardzo, że nie
było dużej frekwencji, ale być może to jest spowodowane tym, że w
innych z klubów Konina występowała inna gwiazda „jarocińskich festiwali”
– AKURAT ?
Gdy tylko muzycy zainstalowali się, od razu na początku usłyszeliśmy na
otwarcie – „Big Wave”. Spokojny utwór, w nurcie rock ballady, podczas
którego bardzo przyjemnie wkomponował się hammond z solówkami gitary.
Przy okazji Marcin Korzeniowski wykazał się doskonałymi partiami
wokalnymi, gdzie Jego wokal brzmiał aż w kilku oktawach. No jak na
początek, to nie źle !!!!!!!!! Podziwiać też należy Marcina, jak
swobodnie radził z 3-ma zestawami klawiszy i śpiewem. W końcu utworu,
swoje umiejętności gry na gitarze, wraz ze wspomaganiem potencjometrów w
różnego rodzaju przetwornikach dźwięku wykazał się Marcin Zahn. Aż
ciarki przeszły po grzbiecie !
Kolejna prezentacja – „Paper Rose” to typowa prezentacja art- rockowa,
gdzie na przemian spokojne brzmienia gitarki komponowały się z
„anielskim” graniem klawiszy, by w pewnym momencie przejść w ostrzejsze
gitarowe granie z charakterystycznym brzmieniem hammonda. I tak w miarę
narastania nastroju emocje szły w górę !
Następny „kawałek” – „On The Edge”, to 1-wszy utwór z debiutanckiego
krążka „Openspace” zaczynał się od klasycznego brzmienia pianina, które
współbrzmiało z głosem Marcina. W tle słychać było wspaniałe wstawki
gitarki, z lekkim pogłosem. Emocje rosły ……
„Cul de Sac”, to instrumentalny utwór z typowymi dla muzyki rock’owej
„dremolami” perkusji i „brudnym” dźwiękiem gitarowym, by za chwilę
przejść w niezwykle melodyczną frazę gry na tym instrumencie.
Podczas „The Expanding Universe” głos Marcina współbrzmiał z dźwiękiem
solówek gitarowych. Warunki głosowe Marcina nieskazitelne.
Kolejna produkcja, to najstarszy utwór z ich repertuaru „So Far Away”,
jak to Marcin Zahn zapowiedział, zaczyna się spokojnie, typowo
balladowo, by potem przejść w „ostre” granie. Akordy gitary wspomagały
śpiew Marcina, by w trakcie utworu organy zabrzmiały podobnie jak u
Rick’a Wakmen’a.
Po serii utworów w j. angielskim, Zespół zaproponował 1- wszy utwór
polski – „Pogoda ducha”, i faktycznie grał w tych klimatach…………..
……….by za chwilę wejść w „Wiraż”, w kolejną polską prezentację,
niezwykle synkopowaną. Fantastycznie brzmiały organy ! I tak jak w
piosence „ …. kiedy skłaniamy się w kolejny wiraż….”
Kolejną propozycją – „Chwile”, Zespół udowodnił, że nie obce są mu klimaty tworzenia nastroju.
I na zakończenie koncertu zagrano ostatni utwór z debiutanckiego krążka
pod tytułem „1201”, gdzie właściwie było wszystko; wpadająca w ucho
kompozycja, gitara która wtórowała głosowi Marcina i do tego coraz to
nowe brzmienia strun, zawiłe solówki gitarowe i zmiana rytmu i ten
dźwięk hammonda z „biciem” w zmiennym rytmie perkusji Rafała.
Na bisy zagrano 2-ie kompozycje; 1-wsza w „starym” stylu „Let It Last”
oraz na życzenie publiczności po raz wtóry kompozycję, która otwierała
dzisiejszy koncert „Big Wave”.
Tak więc kolejne spotkanie w „Oskard” z rockiem progresywnym mamy za
sobą. Od tamtego czasu, do chwili gdy piszę tą relację, odkrywam w
„nakręconym” materiale coraz to nowe wątki.
Cóż można powiedzieć o muzykach OPENSPACE ? Przygotowanie muzyczne
poszczególnych ich członków gwarantuje wysoki poziom wykonania.
Zaangażowanie w tym co tworzą i prezentują jest ogromne, starają się
odbiorców wprowadzić we wspaniały nastrój. Podziwiam, ile energii w
granie wkłada swą grą na gitarze Marcin, który pod nogą posiada cały
arsenał różnego rodzaju przetworników. Zdarzyło się przecież, że
kilkakrotnie klęcząc z gitarą przed mnóstwem potencjometrów, szukał
odpowiedniego brzmienia, w trakcie wykonywania danego utworu. Również
2-gi z Marcinów – klawiszowiec nieźle radził sobie z całym tym zestawem,
co nie przeszkadzało Jemu zaprezentować swoje walory głosowe. Bas z
spod palców Roberta Zahna, uzupełniał swoim brzmieniem całość
kompozycji, kilkakrotnie wspomagał głosowo śpiew Marcina. Żywiołowo grał
na perkusji Rafał i czy były to „bicia” balladowe, czy „ostre” granie, w
każdym z tych momentów wyczuwał doskonale rytm.
I już po koncercie, „na gorąco” w rozmowie z Rafałem Sulkowskim
próbowaliśmy dowiedzieć się, jak ocenić należy tą trasę ? Dzisiejszym
występem OPENSPACE kończy cykl koncertów. Jest to nowe doświadczenie,
które powinno zaowocować w dalszej ich karierze artystycznej.
Najciekawsze były oczywiście rozmowy członków Zespołu z fananami, przy
„małym jasnym”, gdzie właściwie mówiono o całym nurcie rock’a
progresywnego. Oceniano najnowsze wydawnictwa muzyczne „kapel” grających
w tym nurcie. Przyjdzie teraz czekać w kwietniu za koncertem All My
Live, którzy grają w stylu „Budgie”.
Ano zobaczymy !
Ryszard Bazarnik