Już po raz drugi grupa z Łodzi zawitała do Siemianowickiego Centrum
Kultury, jak można było się spodziewać i na ten koncert bilety zostały
wyprzedane dość wcześnie więc na samym początku chciałbym podziękować
Michałowi za możliwość zobaczenia tego zespołu.
Na sali pojawiliśmy się parę minut po 18 (koncert miał się rozpocząć o
18) ale Comy na scenie jeszcze nie było, (wcale mnie to nie zdziwiło).
Więc chwilę poświęciłem na oszacowanie liczby fanów zespołu. Jak na moje
oko arena występu zespołu zapełniła się co do miejsca, 400 osób na
pewno przyszło oglądać swoich faworytów. Zająłem miejsce z samego końca
sali i już po jakiś 10 minutach napłynęły pierwsze dźwięki, widać od
razu było że fani tylko na to czekali, zaczęła się świetna zabawa którą
jednak moim zdaniem trochę zepsuli panowie odpowiedzialni za
nagłośnienie, już w pierwszym kawałku wyłączyli mikrofon Piotrowi
Roguckiemu. Większość osób może nie zwracało uwagi na to co się działo
dalej ale moim zdaniem owi panowie zaczęli mieszać dalej.
Zespół grał materiał z obu swych płyt zarówno z : ” Pierwsze wyjście z
mroku” jak i „Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków”.
Niestety dla bardziej selektywnego słuchacza ten koncert z minuty na
minutę robił się coraz bardziej nieudany, w pewnym momencie nawet
opuściłem salę i stanąłem w „przedsionku” aby bas nie wybił moich
zębów.
Natomiast zespół nie bacząc na problemy techniczne grał dalej swoje,
takie utwory jak „Tonacja”, „Listopad” czy „Zbyszek” porwały dość liczny
tłum bawiący się na sali. Na koniec zespół niestety nie zagrał mojego
faworyta czyli „Leszka Żukowskiego” co nie tylko ja przyjąłem ze
zdziwieniem.
Podsumowując koncert mógł się podobać bo i zachowanie sceniczne i
kontakt z publicznością Piotra robił wrażenie, nie pisząc już tu o
światłach które Coma wozi z sobą na każdy koncert robiąc wielki show.
Niestety panowie odpowiedzialni za nagłośnienie się nie popisali o czym
nawet mówiła mina menago zespołu nerwowo poruszającego się w okolicach
szatni. Miejmy nadzieje że następnym razem będzie lepiej i tak jak mawia
mój kumpel z pracy odlecę przy Comie.
Mariusz Spyra