Właśnie wróciłem z koncertu KAT & ROMAN KOSTRZEWSKI z MEGACLUBU w
Katowicach – mieście Romka i reszty składu (oprócz jednego gitarzysty
który jest z Sosnowca). Koncert promował DVD z koncertem z kwietnia
tego roku, zatytułowane „Życie po życiu”
KATA supportowały dwa zespoły WITCHKING oraz ISCARIOTA. Zrobiły na
mnie niesamowite wrażenie i jak tylko dowiem się o ich koncertach na
pewno wybiorę się ponownie. Koncert trwał prawie cztery godziny z czego
KAT grał ponad dwie i o to chyba wszystkim chodziło. Atmosfera koncertu
rewelacyjna dużo lepsza od tej z poprzedniego koncertu (Kata w Mega) w
kwietniu. Chyba zbliżający się koniec roku tak nastraja. Publika do
pozazdroszczenia od młodocianych fanów po starych wyjadaczy. Myślę, że
każdy znalazł na tej imprezie coś dla siebie. Takiego tłumu w Megaclubie
dawno nie widziałem, jeśli w ogóle kiedykolwiek widziałem. Zaskakujące a
zarazem krzepiące, że ludzie jednak wciąż potrafią entuzjastycznie
podejść do takiej imprezy, w co wielokrotnie zdarzało mi się wątpić na
prawie pustych, podczas często znakomitych koncertów, salach. Romek jak
na swój wiek pokazał doskonałą wokalnie formę. Dziwi mnie to, że
publiczność nie krzyczała „Nie ma Kata bez Romana” co zdarzało się na
koncertach w innych regionach kraju. Ja natomiast jestem przekonany, że
KAT to wokal Romana plus reszta i niech tak zostanie a Luczyk niech…
KAT zaprezentował tylko jeden utwór ze swojej nowej (dopiero w
produkcji) płyty lecz niestety (jak dla mnie) po angielsku, ale zaraz po
wykonaniu Roman rozwiał wątpliwości i powiedział: te utwory oczywiście
zaśpiewam w ojczystym języku . Jest to jednak dość inny styl niż to co
do tej pory mogliśmy usłyszeć dość krzykliwa i bardzo ostra forma
metalu, ale przekonamy się o tym dopiero po wyjściu i wysłuchaniu płyty.
Moim zdaniem twórczość Kata i jego fenomen w znacznej mierze leży w
niepowtarzalnych tekstach Kostrzewskiego i jego barwnym słownictwie.
Tego się nie da zrozumieć w obcej mowie.
Program był bardzo zróżnicowany i nie dyskryminował żadnej płyty. Dość
długi koncert ale upłynął bardzo szybko. Teraz pozostaje czekać na płytę
i na kolejne koncerty KATA oby tak wspaniałe jak ten.
Mikmet