W to, że Kat & Roman Kostrzewski zagrają w Skierniewicach to chyba
nikt do końca nie wierzył…a jednak udało się ich ściągnąć, dzięki
znajomości z zespołem organizatorów tej imprezy: Kasi i Darka
Gołębiewskich. Impreza rozpocząć się miała o 19:00 w klubie AFERA ale
tradycyjnie, jak przy wszystkich koncertach zaczęło się z lekkim
poślizgiem (ok. 45 min.).Dopisała też frekwencja i jak na tak małe
miasto na koncert przybyło jakieś dwieście osób. Przyszło naprawdę dużo
starych wyjadaczy i fanów Kata, co nas ucieszyło bo do młodzieży juz tez
się chyba nie zaliczamy :-). Mimo wszystko zabawa była wyśmienita.
Nie pamiętam od jakiego kawałka zaczęli, ale to nie ważne. Usłyszeliśmy
wszystkie hiciory Kata, ze wszystkich płyt (tych z Romanem za
mikrofonem) jak: „Noce Szatana”, „Bramy Żądz”, „Diabelski Dom” jak i coś
specjalnie dedykowane dla panienek czyli „Purpurowe Gody”. Kawałki
naprawdę były dobrze dobrane. Kat ma w sobie niesamowitą energie i
potrafi rozgrzać do czerwoności. Sprawili że wszyscy szaleli i koncert
na długo pozostanie w pamięci jego uczestników. Przy dźwiękach „Odi
Profanum Vulgus” nie można ustać w miejscu trzeba iść poszaleć pod sceną
a tam kocioł niesamowity. Niejednemu przypomniały się stare dobre
czasy. Jeszcze jedno piwo i juz wiedzieliśmy, że nie prowadzę auta do
domu, chyba bym do niego nie trafił? Nie jedna osoba tego wieczoru miała
podobny problem, ale nikt chyba zbytnio się tym nie przejmował :-).
Wracając do Kata. Mimo rozbicia na dwa obozy ten z Kostrzewskim trzyma
się nieźle i tylko czekać na płytę, choć tu można się spierać czy jest
sens ja wydawać…?…Weźmy ich kolegów z „Kata 2”, nagrali płytę i co?
Kat bez Kostrzewskiego to nie jest Kat, i to pewnie nie tylko moja
opinia. Czy są wstanie nagrać cos w stylu „Oddechu Wymarłych Światów”?
Jeśli nie to ludzie i tak będą słuchać tylko starych rzeczy.
Skierniewicki koncert zakończył się o 22:00, w skali od 1 do 10 dajemy
mu 9, to wysoko, bo był to znakomity występ i niech żałuje ten kto nie
był.
Poison & Mercedes