2007.10.26 – ANIMATIONS – Jaworzno

ANIMATIONS - animations

Nie było łatwo… dojechać do Jaworzna… w nocy, nieznaną drogą z kiepska mapą. Zawracaliśmy jedynie dwa razy – i to już w samym mieście… Mimo, że na koncert wybraliśmy się z bratem z dużym wyprzedzeniem czasowym, na miejsce dotarliśmy zaledwie kwadrans przed koncertem.
Sala teatralna Miejskiego Centrum Kultury w Jaworznie zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Widownia zorganizowana w formie amfiteatru jest w stanie pomieścić jakieś 150 osób. Przyszło sporo więcej gości w związku z tym niektórzy siedzieli na schodach…
Już samo rozłożenie instrumentów zapowiadało, że będzie to niesamowite widowisko… między innymi za sprawą bliskości muzyków i fanów… (nawet czasem się zastanawiałem czy wychodzące do wc dziewczynki nie szturchną Tomka – klawiszowca zespołu). Kolejna rzecz która intrygowała jeszcze przed koncertem, to sporej wielkości ekran umieszczony na ścianie za muzykami… na ekranie obracała się dzielnie literka „a”… mogliśmy domniemywać, że Animations uraczy nas pewnymi wizualizacjami do swoich utworów.

Przygasło światło, zaczęło się sączyć intro… na scenę weszli członkowie zespołu i zajęli swoje miejsca. To co nastąpiło chwilę później – można określić jako swoiste tornado dźwięków. Materiał z debiutanckiej płyty „Animations” jest rewelacyjny – ale może wydawać się niemożliwy do zagrania na żywo i to z jedną gitarą… jeśli ktoś tak myślał… jest w błędzie. Chłopaki z Animations pokazują nam na swoich koncertach, że można być wymiataczem nie tylko w studio… a warsztat każdego muzyka z osobna sprawia opadanie szczęki niedowiarków.
Jeśli chodzi o wspomniany ekran – spodziewałem się jakiś rytmicznych skaczących wzorków… i w zasadzie w pewnym stopniu miałem rację. Jednak do utworów „911” i „912” przygotowano sekwencje filmów związane w atakami na WTC. Muszę przyznać, że wcześniej wiedziałem o czym traktują te utwory, ale w połączeniu z tymi wizualizacjami – robią wrażenie wręcz piorunujące… Młodszym widzom zapewne umknęło kilka smaczków wprowadzonych do utworów… „Sonic Maze” w pewnym momencie przerodziło się w „Master of puppets”, a wcześniej wydawało mi się, że słyszałem motyw z… „Reksia”.

Tego wieczoru w roli konferansjera wystąpił perkusista grupy, Paweł Larysz, który przywitał publiczność, przedstawił zespół i błyskał dowcipem. Animations rozpoczął swoje bisy od perkusyjnej solówki Pawła. Musiałem przyznać, że mimo kilku „wypadków” podczas solówki Paweł zaskoczył opanowaniem i potrafił niepostrzeżenie wyplątać się nawet z problemów związanych z uciekającą pałeczką… Jasny gwint! Ten facet to wulkan energii i wydaje się, że charyzmą nie ustępuje samemu Portnoyowi!
Zauważyłem, że kilka osób zwraca uwagę, na opanowanego i powściągliwego w okazywaniu emocji basistę – Bartka… (słyszałem nawet w pewnym momencie z tyłu szept – „zobacz – uśmiechnął się”). Sceniczne opanowanie Bartka rekompensuje nam zupełnie jego gra na basie. Po pierwsze bas jest bardzo miło wmiksowany w całość… po drugie same partie i solówki przyprawiają o wypieki na twarzy miłośników basówek…
Nie będę rozpisywał się nad samymi kompozycjami – odeślę was do recenzji.
Na tym koncercie zespół rejestrował swoje kolejne DVD. Kiedy tylko zostanie wydane – ustawiam się w kolejce po ten krążek… i zaraz zafunduję sobie w domu namiastkę koncertu Animations… a Was zapraszam na koncerty… naprawdę warto.
Ja widziałem zaledwie dwa razy Animations na żywo… ale chcę jeszcze!

Piotr Spyra

Dodaj komentarz