1. Teenage Nosferatu Pussy
2. Superbeast
3. Living Dead Girl
4. Dead City Radio
5. Drum Solo
6. More Human Than Human
7. Sick Bubblegum
8. House of 1000 Corpses
9. Meet The Creeper
10. Never Gonna Stop
11. Blitzkrieg Bop
12. Thunder Kiss ’65
13. Jesus Frankenstein
14. We’re An American Band
15. Dragula
16. Demonoid Phenomenon
17. Pussy Liquor
18. Demon Speeding
19. Ging Gang Gong De Do Gong De Laga Raga
Rok wydania: 2015
Wydawca: Universal
http://robzombie.com
Postaci Roba Zombiego chyba nie trzeba bliżej przedstawiać. Nie będzie ryzykowanym stwierdzeniem, jeśli napiszę, że to jedna (obok np. Marilyna Mansona czy Kinga Diamonda, ze względu na charakterystyczny image) z najbardziej barwnych i charyzmatycznych postaci w świecie szeroko rozumianego rocka. Muzyk, twórca komiksów, reżyser wielu horrorów, autor scenariuszy… Jednym słowem: człowiek orkiestra. Facet, który na występach przed widownią zamienia się w sceniczne zwierzę (szkoda więc, że w zeszłym roku koncert w Polsce został odwołany). Aby to sprawdzić wystarczy odpalić najnowszą koncertówkę – „Spookshow International Live”. Właśnie trafiła na półki sklepowe.
„W sumie nie planowaliśmy tego, ale nagraliśmy kilka koncertów i dźwięk był nieprawdopodobnie dobry, więc pomyśleliśmy: Pieprzyć to! Wydajmy te nagrania” – powiedział Zombie o powodzie wydania. Nie mieli niby tego w planach, ale dobrze, że materiał się ukazał. Od ostatniej płyty z zapisem na żywo („Zombie Live”) minęło osiem lat, a w ciągu tego okresu zespół wydał dwa, dobrze przyjęte studyjne krążki. Okazja nadarzyła się więc znakomita.
19 utworów, prawie 80 minut (napakowano, więc ile się tylko da) autentycznej muzyki. Właśnie – „autentyczny” to słowo klucz w przypadku opisywania „Spookshow…”. Nie mamy bowiem do czynienia z płytą dopieszczoną w studio („100% Live. No overdubs. No fixes” – czytamy we wkładce). Brak licznych poprawek, które – tak naprawdę – psują atmosferę, jaka panowała na koncercie. Tutaj wszystko brzmi, tak jakbyśmy uczestniczyli i byli w epicentrum wydarzeń. Energia bije więc z głośników. Nic dziwnego, tak jak wspominałem kilkanaście zdań wcześniej, Rob Zombie to człowiek stworzony do bycia na scenie. Świetny showman, który jak mało kto, potrafi porwać publiczność i wykrzesać z niej ostatnie poty. Tak właśnie powinien wyglądać prawdziwy rock’n’rollowy koncert. Bez zbędnego efekciarstwa. Wracając do jakości – mnie takie podejście do nieingerowania w całość bardzo się podoba. Z drugiej strony: z pewnością znajda się też tacy, którym jakość „bootlegowa” może niezbyt się podobać i będą krytykować artystę za takie posunięcie.
Muzycznie to jazda bez trzymanki. Od pierwszej do ostatniej sekundy zespół jest w znakomitej formie. Z takim repertuarem to sprawa oczywista. Są klasyki („Dragula”, „House of 1000 Corpses”, „Living Dead Girl”, „Superbeast”), bez których żaden występ odbyć się po prostu nie może. Nowości z ostatnich lat (czterech przedstawicieli z „Venomous Rat Regeneration Vendor”), nieśmiertelne kompozycje White Zombie (m.in. „More Human Than Human”) a także kowery – „We’re an American Band” z repertuaru Grand Funk Railroad i słynny „Blitzkrieg Bop” The Ramones. Wokalistę chwaliłem, słowa uznania należą się również reszcie ekipy – sekcja rytmiczna działa jak należy, solówki też niczego sobie (ukłony dla Johna 5).
„Spookshow International Live” to absolutny „must have” dla każdego fana twórczości tego nietuzinkowego artysty. Płyta, która dobrze obrazuje (wiem, że to „tylko” płyta, a nie zapis na DVD) fenomen ekipy Roba Zombiego na żywo. Od której bije swoisty autentyzm. Będzie ponadto znakomitą rekompensatą za odwołany koncert w warszawskiej Stodole zeszłego lata. A reszta? Bez obawy może po nią sięgnąć. Przy okazji, utwierdzić się w przekonaniu, że to co napisałem powyżej, to szczera prawda.
7,5/10
Szymon Bijak