1. Prism
2. You Came Here
3. 22
4. Inevitable
5. Nothing`s Ever Over
6. Sing The Breath
7. I`m No Remedy
8. Unfolded
9. Moments
10. All – Out Sight
11. Cover The Fall
Wydawca: Anomalia Records
Rok wydania: 2015
Fenomenalnie zaczyna się debiutancki krążek Zimowej . Do środka „Prism” wchodzi się elektronicznym pasażem przy akompaniamencie gitar. Muzyka rozpływa się w powietrzu. Gdzieś, jakby z oddali słychać kobiecy śpiew. Całość tworzy intrygujący klimat tajemniczości, wieje chłodem. Bez wątpienia płyta „Cover The Fall” muzycznie nawiązuje do chlubnej przeszłości wytwórni 4AD. Absolutnie słyszalne w tych dźwiękach są uniesienia Cocteau Twins czy niesamowity nastrój This Mortal Coil. Takich debiutów nigdy nie jest dość. Z resztą wielu sympatyków twórczości Zimowej pomyślało w ten sposób, bowiem płyta została wydana dzięki finansowemu wsparciu fanów zrzeszonych przez wspieramkulturę.pl.
„You Came Here” jest kontynuacją udanego wstępu, choć w tym przypadku skojarzenia biegną w stronę The Cure. Oczywiście mam na myśli depresyjną odsłonę zespołu Roberta Smitha. Zbiór wspólny nie dotyczy już w tym przypadku tylko podobieństw brzmień ale słychać wręcz bliźniacze, tak charakterystyczne szarpanie strun, które na zawsze będzie się kojarzyć z „Lulluby”.
Niestety zdarzają się też momenty nie do końca przemyślane. Do takich należy wysunięcie na pierwszy plan sekcji rytmicznej w utworach „Inevitable” czy Nothing’s Ever Over” . Wzniosła atmosfera piosenek została skutecznie zabita nachalnie wybijanym rytmem. W tym pierwszym z wymienionych utworów ma się wrażenie, że przyjemność ze słuchania psuje nam natrętny sąsiad próbujący przez kilka minut wbić gwoździa w mieszkaniu obok. Jeżeli już jestem przy marudzeniu to dodam jeszcze że „ukrycie” świetnego głosu Anety Maciaszczyk za ścianą dźwięków, też nie do końca jest trafione, ma się wrażenie że potencjał wokalistki nie został w pełni wykorzystany. Mocny rytm i tajemniczy śpiew – świetnie potrafili te dwa elementy niegdyś zbalansować wspomniani Cocteau Twins.
Szczęściem momentów które przemawiają za atrakcyjnością „Cover The Fall” jest więcej. „Sing The Breath”, “ I`m No Remedy” czy “ All – Out Sight” unoszą i przenoszą do krainy w której nie ma granic dla wyobraźni. I zostawiam sobie na koniec utwór tytułowy, bo jest najlepszy, po prostu crème de la crème, wisieńka na torcie. Kończący całość „Cover The Fall” zdecydowanie definiuje zawartość płyty, jest szyldem z którym zespół Zimowa ruszył w świat. Słusznie trafił na okładkę. Skupia w sobie wszystkie najlepsze elementy, metafizyczny nastrój, tajemniczość , instrumentalną delikatność, melodię. I całość w końcu idealnie zmiksowana.
7/10
Witold Żogała