1. Złość
2. Słowa
3. Ewa
4. Intelektualny szajs
5. Maszyny
6. LKS
7. Garbus
8. O tym co ważne
9. Agata
10. Bohater
11. Nocny świat
12. Mur
13. Czasami
14. Słońce
15. Kolejny…
Rok wydania: 2013
Wydawca: Agencja Artystyczna Mruku
http://www.zmz.pl
Nadal można grać z punk rockowym wigorem w rytmie ska, reggae i bardzo
interesująco brzmieć. Jeżeli dodać jeszcze odrobinę chwytliwej melodii,
powstanie muzyczny zestaw który zawsze miał dobre notowania nad Wisłą.
Taki wariant artystyczny na nowej płycie przyjęła kapela nazywająca się
Zabili mi Żółwia. Sposób na szyld grupy także wpisuje się w tradycję
rodzimej punk rockowej sceny, zdradzając jednocześnie poczucie humoru
ujawniające się również momentami w tekstach. Nie zawsze jednak jest
wesoło i płyta „Wniebowzięci” zaczyna się od utworu „Złość” będącego
wyrazem niezgody na otaczający świat i deklaracją świadomej alienacji
jako manifestacji buntu. Wszystko przy dźwiękach punkowej rebelii.
Opozycyjne nastawienie do wszystkiego co jest falsyfikatem prawdy
przejawia się w większości tekstów ZmŻ i to na różnych poziomach.
Czasami wchodząc w publicystykę niemal polityczną „Słowa”, czasem
komentując sprawy społeczne „O tym co ważne”. Pojawia się także motyw
sprzeciwu wobec odwiecznie znienawidzonego Babilonu; „Maszyny”.
Brzmi poważnie prawda? Ale jakby nie spojrzeć Zabili mi Żółwia bardzo
poważne podchodzą do swojego zadania. Album został bardzo starannie
wyprodukowany. Brzmienie jest dopracowane niemal we wszystkich
detalach. Muzycznie został dość zróżnicowany choć najczęściej pojawiają
się wspomniane rytmy ska i reggae okraszone mocnymi gitarowymi riffami.
Znowu muszę się powołać na znajome dźwięki , bo gdyby zastanowić się
nad pewnym analogiami wtedy można usłyszeć pokrewieństwo ze sposobem w
jaki tworzył Grabaż wraz kumplami w zespołach Pidżama Porno czy Strachy
Na Lachy („Intelektualny szajs”, „Agata”). Momentami bywa bardziej
frywolnie podobnie jak na płytach Big Cyca („Ewa”) . Oczywiście że
potrafią zadbać o własne niepowtarzalne pomysły jak „hip hopowe”
zwrotki w „O tym co ważne” lub heavy metalowa gitara w rozwinięciu
„oBohater” czy latynoski fortepianowy wstęp w piosence „LKS” i gdy już
jesteśmy w tym miejscu, trzeba dodać że za sprawą nośnego refrenu jest
to koncertowy pewniak. Interpretacja przez publiczność tytułu
śpiewanego wielokrotnie będzie zależała od miejsca występu. Gdybym miał
wytypować murowany przebój wskazałbym na „Mur”. Świetny numer który od
początku mknie do przodu, z wbijającą się w umysł melodią i bardzo
ciekawym tekstem. Płyta od samego początku przez większość utworów
trzyma szybkie tempo by zwolnić na samym końcu i żegnamy się z ZmŻ
trochę gorzkim „Kolejnym..”
Jedno jest pewne słuchając albumu „Wniebowzięci” nie sposób się nudzić.
Pomimo że rewolucyjnych dźwięków tutaj nie znajdziemy, to bywają wierni
post punkowej rewolcie. Zespołów i płyt które niosą w sobie treść z
przesłaniem nigdy za wiele.
7/10
Witold Żogała