1. April Skies [5:36]
2. Lex the Fly [5:58]
3. Mr. Chairman [5:31]
4. Take Me Home [4:26]
5. In Memorial of… (Taj Mahal, Part I) [5:38]
6. By the Golden River (Taj Mahal, Part II) [6:01]
7. Waves of the Sea (Taj Mahal, Part III) [6:15]
8. Green Mile [4:14]
9. Cosmic Virus [4:23]
10. Material World [5:17]
11. A Snake in Paradise [6:03]
12. Xsavior [5:28]
Rok wydania: 2005
Wydawca: Atenzia Records
Zapewne większość z was sięgnęłaby po płytę Xsavior z powodu jednego
nazwiska: Goran Edman. I oczywiście byłby to powód w zupełności
wystarczający. Dla miłośników zespołów ze stajni Lion Music
niebagatelnym atutem składu zespołu będą jeszcze nazwiska Bennyego
Janssona i Daniela Floresa. Zresztą pozostali muzycy również
współpracowali ze wspomnianymi artystami… w różnych konfiguracjach.
Jeśli ktoś gustuje w mieszance prog rocka i metalu charakterystycznej
dla Mind’s Eye, albumu Xsavior nie trzeba będzie mocno rekomendować.
Kompozycje są bowiem autorstwa całego zespołu, a wpływy
charakterystyczne dla utworów Daniela Floresa z Mind’s Eye są tu chyba
najbardziej słyszalne. W zasadzie najistotniejszą odmianą są wokalizy.
Goran Edman popuścił na albumie Caleidoscope wodzy swoim prog rockowym
fascynacjom, a znalazło się również kilka motywów z pogranicza opery i
parodii, wyraźnie słyszalne w liniach melodycznych są również wpływy
grupy Queen. Jeśli już przy wokalach jesteśmy, to wiele tu chórów i
nakładanych smaczków. Pojawia się także wokal kobiecy.
Raz po raz rockowe instrumentarium przeplatane jest orkiestralnymi
uderzeniami, ale nad wszystkim dominują typowo progresywne,
nieprzewidywalne pasaże klawiszowe. Podkłady te często można potraktować
na pograniczu tła a solówki… efekt bardzo intrygujący.
Oczywiście znajdziemy tutaj wiele kompozycji i motywów bardzo prostych,
melodyjnych i wpadających w ucho… ale są to fragmenty większych w
zamyśle przedsięwzięć…
Caleidoscope nie jest albumem łatwym w odbiorze. Po raz pierwszy
usłyszałem go tuż po premierze, czyli ponad dwa lata temu. Potraktowałem
płytę jako ciekawostkę i długo do niej nie wracałem. Dopiero niedawno
powróciła do mnie ze zdwojoną mocą oddziaływania. Od kilku dni nie mogę
się uwolnić od tych kompozycji… dlatego też zdecydowałem się napisać
tę recenzję.
Świadomy jednak skomplikowania i trudności w przyswojeniu tego materiału
podchodzę do całokształtu z pewnym dystansem. Może podsumowanie zabrzmi
nieco dziwnie, ale mimo, że uwielbiam ten album nie mogę go polecić
każdemu słuchaczowi. Jest to muzyka bardzo wymagająca i należy poświęcić
jej nieco więcej uwagi. Dopiero po kilku przesłuchaniach, co zaręczam –
zawładnie słuchaczem.
8,5/10
Piotr Spyra