CD 1
Glory for Centuries
1. Intro
2. Blasphemous Vision
3. Capri Sancti
4. Glory for Centuries
5. Into the Pentagram (Samael cover)
6. Outro
Cult of the Black Pentagram
7. Intro
8. Fallen to Arise
9. Homo Galacticus
10. Devilish
11. Outro
CD 2
Thus Spake Zaratustra
1. Conqueror
2. Coming the God Race
3. Aeon
4. Law
5. Fallen to Arise
6. Pride
7. Capri Sancti
Rok wydania: 2015.
Wydawca: Witching Hour Productions
https://www.facebook.com/XANTOTOL-192824290752856/
Xantotol, nazwa równie dziwna co ekstrawagancka, ale nie bez znaczenia
dla polskiego black metalu. Obecnie przez niektórych zapomniana, przez
innych wręcz nieznana i kojarzona bardziej z maścią na jakąś egzemę niż z
muzyką. Nic w tym dziwnego, skoro założony w 1991 roku kutnowski zespół
oficjalnie zakończył działalność dwadzieścia lat temu, a jego twórczość
nie była przeznaczona dla masowego odbiorcy. Mimo to, są jeszcze osoby,
dla których Xantotol to wspomnień czar, wzbudzający sentyment i dreszcz
emocji.
Ku uciesze tych ostatnich, zespół ponownie zaistniał na muzycznym rynku
za sprawą dość ładnie wydanego w 2015 roku dwupłytowego albumu. Nie jest
to jednak zapis nowych kompozycji, lecz reedycja „Glory for Centuries”
(1992), „Cult of the Black Pentagram” (1993) i materiału „Thus Spake
Zaratustra” (1995).
Pierwsze z nich („Glory for Centuries”), otwiera pompatyczne intro,
niczym wyjęte wprost z upiornej opery lub starego horroru. Po chwili zaś
uderzają proste, lecz dosadne riffy, dopełnione wokalem brzmiącym
niczym grobowy bulgot z piekielnych otchłani. Niezbyt skomplikowane
kompozycje, niespieszne tempo i dźwięk brudny niczym zatęchła piwnica
potęgują posępny nastrój utworów. Chociaż za sprawą tytułowego utworu
płyta nabiera ponurej żwawości, to potem zespół serwuje swoją wersję
„Into the Pentagram” Samaela, idealnie wpasowującą się w klimat tego
dema, zwalniając tym samym, by po chwili zakończyć muzyczne zmagania w
tej części i przejść tym samym do „Cult of the Black Pentagram”,
spiętego niczym klamrą w dwa krótkie i trochę nijakie instrumentalne
kompozycje. Pomiędzy nimi zaś trzy utwory, utrzymane w tej samej
konwencji, moim zdaniem trochę lepsze i ciekawsze niż te z pierwszego
dema. Co prawda brzmią nadal podle, ale nie tak źle jak w przypadku
„Glory of Centuries”, przypominającego nagrania ze zjechanego Stilona
C-60.
Znajdująca się na drugiej płycie kompilacji „Thus Spake Zaratustra”, to
zbiór siedmiu zdecydowanie bardziej dynamicznych i mocnych kompozycji
(oprócz instrumentalnego przerywnika w postaci półtoraminutowego
„Aeon”), lecz prawie równie kiepsko nagranych, jak te na pierwszej
płycie. Mimo to niezłych. Ciut dłuższych i okraszonych ma poły smętnymi,
na poły posępnymi wstępami.
Chociaż dźwięk całości jest fatalny, a kompozycje nie są na najwyższym
poziomie, to jednak słuchając tej płyty z należytą uwagą, trudno odmówić
jej swoistego uroku. Wydaje mi się, iż nagranie tych kompozycji na
nowo, w sterylnych studyjnych warunkach obecnie nie miałoby kompletnie
sensu, ponieważ surowe kompozycje i kiepski dźwięk, dokładnie oddają
siermiężny klimat muzycznego undergroundu i wbrew pozorom stanowią
dodatkowy atut tej płyty, nadając jej charakteru.
Można się pokusić o marketingowe stwierdzenie, że to unikatowe
wydawnictwo dla specjalnie wyselekcjonowanej grupy słuchaczy o
wysublimowanym guście, zawierające kwintesencję nonkonformistycznego
black metalu, bliższemu raczej staremu Samaelowi czy Hellhammerowi niż
scenie norweskiej. Nie jest to bowiem płyta dla melomanów i audiofilów.
To muzyka dla metalowych ortodoksów, lubujących się w muzycznej
ekstremie, a także dla tych, którzy twierdzącą, że kutnowska ekipa to
prekursorzy black metalu, kult i legenda sama w sobie. To do nich
właśnie (przede wszystkim) skierowany jest ten album. Pozostali zaś,
pewnie wrzucą tę płytę do szuflady.
Robert Cisło