01. The Haunting
02. 24/7
03. Carpathian Wolves
04. Train’s Gone
05. Now or Never
06. Mutation
07. Howling with the Banshee
08. Our New Mediaevil World
Rok wydania: 2010
Wydawca: ProgRock Records
http://www.myspace.com/wolfspringband
WolfSpring to francuska formacja założona przez JP Louvetona gitarzystę i
wokalistę progresywnego bandu Nemo. Skrzyknął on kilku muzyków i tym
sposobem mamy okazję zapoznać się z debiutanckim wydawnictwem tej
formacji. Jako swoje inspiracje członkowie grupy podają zespoły
Porcupine Tree, Pain of Salvation, Led Zeppelin, Opeth, Black Sabbath,
Iron Maiden oraz Muse. …a jak to wypada w bezpośrednim kontakcie z
muzyką wykreowaną przez WolfSpring?
Album zaczyna akustyczny wstęp (przywodzący mi na myśl ostatnie
wydawnictwa nieodżałowanego Death). Już po chwili jednak muzycy odpalają
instrumenty „elektryczne” i rozpoczyna się prog rockowa uczta. No z tym
prog rockowa to może nie tak do końca. Sporo tu wpływów prog metalu czy
hard rocka do tego nieco przesterów i nowoczesnych brzmień klawiszy.
Interesująco wypadają partie instrumentalne (choć wokaliście niczego nie
brakuje – dysponuje on dość ciepłym i delikatnym głosem) ze wskazaniem
na zupełnie pozbawione partii śpiewanych kompozycje „Carpathian
Wolves” oraz „Howling with the Banshee”. Pierwszy z nich zwraca na
siebie niesamowitym feelingiem i wyważeniem pomiędzy techniką a melodią
(mówiąc prościej, nie jest przekombinowany a forma nie przerasta
treści). Drugi z nich urzeka swą klasycznością z czyściutkimi gitarowymi
solówkami. Skoro wilk w nazwie to i w muzyce. Słyszymy wycie tego
zwierzęcia a pojawia się ono w dość ciekawym, pokręconym „Mutation” z
fragmentem a’la Rammstein. W pierwszej partii „Train’s Gone”
pobrzmiewają echa Blackfield, zakończenie to już jednak dość intensywne
metalowe rzemiosło. Sporo tu nawiązań. Jak się okazuje moje skojarzenia
nie do końca (a właściwie w ogóle) pokrywają się z muzycznymi
inspiracjami członków zespołu, choć na upartego coś by się znalazło.
Całkiem przyjemna to płyta. Może i nie rzuca na kolana ale potrafi
zaintrygować i „chodzi” za słuchaczem. Wiele tu niezłych patentów i
motywów, całkiem niezłe melodie i dobry wokalista. Dla mnie mocne 7/10.
7/10
Piotr Michalski