1. Gary
2. The birth
3. Carefree fields
4. Centimeter of time
5. SD&RR
6. Falling in love
7. Behind the Windows
8. Journey to the end
9. Confession by the window
10. In the line to God
11. The photographs
Rok wydania: 2015
Wydawca: Kubicki Entertainment
http://www.facebook.com/wojciech.hoffmann
Kiedy jesteś fanem zespołu i jego instrumentalistów, na premierę
wydawnictwa solowego swojego idola czekasz z wypiekami na twarzy. W
zależności od tego czego oczekujesz, lub jak daleko posuniesz się w
domniemaniach, twoja reakcja może być różna. Dotyczy to każdej dziedziny
i każdego instrumentu. Przecież mamy do czynienia ze „skokiem w bok” w
końcu gdyby muzyk chciał nagrać album w stylistyce swojej macierzystej
formacji – uczyniłby to pod jej szyldem. Z nową płytą Wojciecha
Hoffmanna – gitarzysty TURBO, chyba nikt nie uświadczy takich
rozterek… być może nieliczni niedomyślni. Nie dość, że nie jest to
pierwsza solowa produkcja Pana Wojtka, to jeszcze osoby, które wiedzą o
jego zaangażowaniu w warsztaty i promocję instrumentów, mogą spodziewać
się albumu na wskroś gitarowego… tymczasem płyta przynosi nieco
pozytywnego zaskoczenia.
Nie ma wątpliwości. Mamy tu do czynienia z albumem zorientowanym
zdecydowanie na gitary, wiele patentów w kompozycjach to melodie szyte
przez solówki. Nie ma tu jednak za grosz zadufania, czy też muzycznego
egoizmu. Kolejne kawałki zbudowane są z dbałością ich czytelność… może
nie do końca o „piosenkową” strukturę, ale kolejne motywy rozwijają się
i nie uświadczymy tu typowo bluesowych ogrywań tematu. To dobrze, bo
dzięki temu płyta nie jest przeznaczona jedynie dla sympatyków albumów
wirtuozerskich. Co więcej incydentalnie pojawiają się tu chóralne
zaśpiewy, szepty, a w jednym kawałku nawet wokalizy (Tomasz Struszczyk w
duecie z growlami Rasta z Decapitated. W utworach, mimo że są gęsto
zaaranżowane znalazło się sporo przestrzeni i melodii… nieco
progresywny posmak dają skrzypce Jelonka czy też ściany klawiszy, które
maja za zadanie osadzić materiał a to w dusznym klimacie lat 70-tych, a
to zaprezentować potęgę orkiestralnej ściany. Duże wrażenie zrobiło na
mnie również pojawienie się fragmentów zagranych na saksofonie. Z kolei
wszelakie „piszczały” czy szczypta elektroniki zapewnia nieco
soundtrackowego klimatu.
70 minut przy słuchaniu tej płyty mija jak z bicza strzelił, słuchacz
nie nudzi się a kolejne dźwięki chłonie jak gąbka. Cisza, która pojawia
się w głośnikach po wybrzmieniu ostatnich dźwięków, była dla mnie wręcz
torturą. Czym prędzej włączyłem album ponownie!
Lubię płyty instrumentalne, często sięgam po solowe płyty gitarzystów,
czuję jednak że ta płyta może mieć sporo większy zasięg i trafić nie
tylko do osób zbieżnych mi gustem. Albumem „Behind The Windows” Wojciech
Hoffmann jest w stanie zawojować serca amatorów wszelakiego gitarowego
grania. Od sympatyków solówkowiczów po wielbicieli klimatu i
przestrzeni. Dla mnie bomba!
9/10
Piotr Spyra