WHITESNAKE – 2011 – Forevermore

1. Steal Your Heart Away 5:19
2. All Out Of Luck 5:28
3. Love Will Set You Free 3:52
4. Easier Said Than Done 5:13
5. Tell Me How 4:40
6. I Need You (Shine A Light) 3:49
7. One Of These Days 4:53
8. Love And Treat Me Right 4:14
9. Dogs In The Street 3:52
10. Fare Thee Well 5:18
11. Whipping Boy Blues 5:01
12. My Evil Ways 4:33
13. Forevermore 7:27

Rok wydania: 2011
Wydawca: Frontiers Records
http://www.myspace.com/whitesnake



Z nowymi płytami – wciąż aktywnych legend – bywa różnie. Jedni odcinają kupony minionej popularnością tworząc nieudolne kopie wcześniejszych dokonać. Inni próbują się odnaleźć w nowej rzeczywistości, na siłę rozpychając się, by pozostać w pierwszych szeregach – przypomina to reklamę batonów Mars. Jeszcze inni nie wiedzą, co ze sobą począć tworząc coś, co nie nadaje się do niczego – najlepszym tego przykładem może być ostatni twór autorstwa Iron Maiden. Są też i tacy, którzy robią swoje ze świadomością, że czas ich świetności przeminął. Mimo to z podniesionym czołem idą do przodu, nie oglądając się na innych. Do tego grona z pewnością można zaliczyć żyjącą legendę – Whitesnake!

Zespół od lat trzyma pewien poziom, poniżej którego raczej nie schodzi i ta tendencja została utrzymana przy okazji ostatniego „Forevermore”. Płyta z powodzeniem kontynuuje klimat wcześniejszego „Good To Be Bad”. Już od pierwszych taktów panowie dokładają do pieca prezentując gorący „Steal Your Heart Away”, który charakteryzują amerykańsko brzmiące zdobniki. Ten jak i kolejny oraz promujący całe wydawnictwo „Love Will Set You Free” po prostu jadą do przodu jak się patrzy. Ten ostatni to istna petarda, której eksplozja niszczy na miazgę – innymi słowy swoisty majstersztyk rockowego grania. Zadziorny, silny wokal, mięsiste gitary oraz perfekcyjna, dynamiczna sekcja rytmiczna – tego nie brakuje. Jest tu wszystko za co lubimy twórców sprofanowanego (przez pewną niewiastę) „Here I Go Again”. Chwytliwe melodie, ekspresyjne gitarowe sola, charakterystyczne motywy z typowym ridem na „i” oraz ballady. O tak, takowe akcenty to wizytówka Whitesnake i byłoby dziwne gdyby zabrakło ckliwych fragmentów. W tej materii można usłyszeć „wylightowany”, wręcz ogniskowy „One Of These Days”, bardziej urozmaicony „Fare Thee Wall” oraz ujmujący „Forevermore”, tyle że ten tylko początkowo prezentuje się balladowo. Potem atmosfera tężeje i robi się coraz goręcej – apogeum wprowadza eksplodujące solo. Świetny utwór – trochę przypomina „Stairway To Heaven” Led Zeppelin.

Whitesnake mimo upływu czasu, wciąż potrafi ukąsić, czego najlepszym dowodem mogą być jadowity „My Evil Ways”, buzujący „Dogs In The Street”, czy genialny w każdym calu „Love Will Set You Free”.
„Forevermore” z pewnością nie przeciera nowych szlaków oraz nie próbuje spychać zespół w inne rejony muzyczne. To rzetelne rockowe granie pełną gębą, bez – jak to mawiają – „pie….nia i zbędnych ceregieli”. Dla fanów zespołu oraz entuzjastów rasowych odmian rocka – rzecz z pewnością obowiązkowa!

8/10

Marcin Magiera

Dodaj komentarz