WHEN REASONS COLLAPSE – 2018 – Omen of the Banshee

1. Escape
2. Lies of God
3. Sirens
4. Omen of the Banshee
5. This Life a Curse
6. Delirium of Negation
7. The Raven
8. Δ. [Orpheus]
9. Lost

Rok wydania: 2018
Wydawca: Dooweet
https://www.whenreasonscollapse.com/


Poprzednia płyta WHEN REASONS COLLAPSE naprawdę mi się spodobała (recenzja tutaj), więc wieść o nowym albumie ucieszyła mnie nad wyraz. Ciekawy byłem jak zespół rozwinie się wydając krążek konceptualny trzy lata po premierze poprzedniej płyty i z kolejnymi dziesiątkami występów na swoim koncie.

Przede wszystkim mój odbiór płyty zdominowała otoczka. „Omen of the banshee” snuje opowieść grozy, a opatrzone licznymi grafikami wydanie albumu jeszcze bardziej pobudza wyobraźnię. Zresztą okładka bookletu ma nawet bardziej klimatyczną grafikę niż ta która zdobi digipack. Sugestia jest na tyle wyraźna, że w szalonych i opętańczych growlach z biegiem przesłuchań zacząłem wyłapywać odcienie emocjonalne, od wściekłości przez żal po melancholię.

Muzycznie niby niewiele się zmieniło, ale jest chyba o krok lepiej, zarówno produkcyjnie jak i kompozycyjnie. Rytmika powala, łamane patenty nie pozostawiają wytchnienia. Gitary wydają się wtórować sekcji ale nawet nie mamy chwili na zastanowienie się który z elementów jest bardziej zakręcony. Kapela pod przewodnictwem charyzmatycznej wokalistki wpisuje się niby w modny ostatnio nurt kapel gdzie to dziewczyny operują growlami, ale nie ma szans by porównać jej barwę czy ekspresję do znanych marek. Cristina dodaje od siebie wiele emocji a przy tym barwa jej głosu jest szorstka ale wysoka.

32 minuty mijają słuchaczowi jak z bicza strzelił. I przyznam się, że nie zdarzyło mi się odtworzyć tej płyty tylko jednokrotnie. Mimo tego że jest tak intensywna, pozostawia niedosyt. Ponownie zespół dostarczył porządny album. Nawet lepszy od poprzedniego już niezłego „Dark Passengers”. W nowej płycie jest jakiś dodatkowy element, jakiś pierwiastek który sprawia że wydaje się wybijać ponad przeciętność o którą w gatunku nie trudno. Nie dość że może podobać się jako całość a nie z powodu wyrwanych z kontekstu elementów, to pozostawia po sobie pewność, że grupa jest na fali wznoszącej. O ile znając ich twórczość, wyczekiwałem „Omen of the Banshee” raczej z ciekawością, tak kolejnej produkcji będę wypatrywał z nieskrywaną niecierpliwością.

8/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz