WASZCZYŃSKI, MAREK – 2012 – Somwhere In Between

1. Song 4U
2. 200 Lat W Akwarium
3. Eireannach
4. The Beach Melody
5. Outward Bound
6. Good Influence
7. Shapes Of Things
8. Soundtrack
9. Highland Dance

Rok wydania: 2012
Wydawca: –
http://www.waszczynski.pl/



Wydawnictwo „Somwhere In Between” od dawna leżało na stosiku, który od jakiegoś czasu staram się sukcesywnie uszczuplać odkopując się z zaległości. W końcu nadszedł czas, by bliżej poznać dźwiękową wizję Marka Waszczyńskiego – podjął on próbę wyrażenia swoich uczuć za pomocą muzyki, w której prym wiedzie gitara.
Po pierwsze trzeba dodać, że Marek nie odwalił fuszerki. Album od strony wydawniczej robi jak najlepsze wrażenie. Płyta gnieździ się w schludnym, rozkładanym opakowaniu, które zdobi fachowa oprawa graficzna. Do tego moja wersja została wzbogacona o plakat i wizytówki – dla fanów rarytas jak nic 😉

Jednak opakowanie to nie wszystko – istotna jest kwestia zawartości i tutaj również nie ma powodów do wstydu – gitarzysta wie co robi. Nie jest to co prawda nic odkrywczego czy też mega porywającego, ale też nie jest to muzyka pt. „szkoda czasu”. Gitarowo oraz aranżacyjnie jest czego posłuchać. Czasem jest „ostrzej”, innym razem klimatycznie i nastrojowo, a ogólnie z pomysłem i wyczuciem. Nie znajdziemy tu fałszywych dźwięków, muzycznych nieporozumień. „Somwhere In Between” jest albumem świadomym, na przyzwoitym poziomie – to słychać.

Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie jeden potężny minus – Marek powziął na swoje barki ogromny ciężar nagrania wszystkich instrumentów w pojedynkę i prawie by się udało gdyby nie pewien NIUANS. Przy tego typu muzyce brak żywych bębnów kładzie całą dynamikę, groove, napięcie, przez co kompozycje tracą na klimacie, sile przekazu. Pocieszający jest fakt, że wrocławski gitarzysta poszedł po rozum do głowy i obecnie zgromadził wokół siebie żywych instrumentalistów, czyli powołał zespół z krwi i kości. Można się również przyczepić do „zabawkowego” brzemienia gitar, którym niestety zabrakło głębi, pazura.

Jednak kto uwielbia instrumentalne klimaty z gitarą na pierwszym planie, ten z pewnością powinien zaprzyjaźnić się z „Somwhere In Between”. Przez blisko 40 minut będzie wystawiony na przyjemne, w głównej mierze delikatne dźwięki osadzone w luźnej rockowej stylistyce. Polecane szczególnie miłośnikom Satrianiego czy Vai’a. No i przecież od czasu do czasu każdy z nas pozwala sobie na mały skok w bok (nie myślcie sobie za dużo cholerni zbereźnicy – to o muzyce). Wówczas sięgamy po coś z zupełnie innej beczki, coś odmiennego od tego, czego słuchamy na co dzień, więc wizja Marka może stanowić idealną alternatywę.

6,5/10

Marcin Magiera 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *