1.Fabryka marzeń
2.Cała biała
3.Stylowe ramy
4.6.22
5.Chcę zapomnieć
6.Nie będę Julią
7.Bilet na dno
8.Zgrywa
9.Poczta pantoflowa
10.Do szpiku kości
11.Hi-Fi
Rok wydania: 1984
Wydawca: Polskie Nagrania „Muza”
We wrześniu 1982 grupę Lombard postanowiła opuścić jedna z wokalistek, a była nią Wanda Kwietniewska. Już w listopadzie tegoż roku uformowała własny zespół Banda i Wanda, w skład którego weszli doświadczeni muzycy: Marek Raduli (gitara), Jacek Krzaklewski (gitara), Andrzej Tylec (perkusja) i Henryk Baran (gitara basowa). Wanda Kwietniewska była i jest nie tylko wokalistką i liderką zespołu, ale ma w nim również istotny wkład kompozytorski.
Debiutancki album grupy to iście dziarskie i chwytliwe rockowe granie. Dominują tu zadziorne gitary Raduli i Krzaklewskiego, ostra sekcja rytmiczna oraz mocny wokal Kwietniewskiej, która, kiedy trzeba, potrafi zaśpiewać też subtelnie i melodyjnie. Na sam początek otrzymujemy solidny, nośny otwieracz „Fabryka marzeń”, mający w sobie nutkę rock’n’roll’a. Ciekawa jest historia powstania tej kompozycji. Jest to bowiem „pół-cover” utworu pewnej amatorskiej grupy, który wokalistka zobaczyła na lokalnym przeglądzie zespołów rockowych. Piosenka spodobała jej się do tego stopnia, że zaproponowała kapeli włączenie jej do swego repertuaru nieco ją modyfikując i zmieniając tekst, dopisując przy tym oryginalnego autora kompozycji w ZAIKS. „Cała biała” to prawdziwy dynamit o wręcz heavy metalowym zabarwieniu. Rozpoczyna się szybką i zadziorną zagrywką, po czym wkracza dynamiczna sekcja rytmiczna. Utwór jest znacznie szybszy od poprzedniego, a i Kwietniewska śpiewa tu ostrzej. Zdecydowanie jest to killer na płycie. Jakby na złagodzenie klimatu grupa serwuje finezyjną balladę „Stylowe ramy”. Kompozycja ta robi wrażenie ze względu na poetycki tekst i stopniowo narastające w nim emocje. Nabiera on energii i wręcz eksploduje po drugiej zwrotce. Ciekawe są tu sola gitarowe. „6.22” to tempo i klimat jak z „Fabryki marzeń”, czyli riffowanie w rock’n’rollowym stylu. „Chcę zapomnieć” to nostalgiczna kompozycja, w której największe wrażenie robią finezyjne sola gitarzystów. Następnie mamy jeden ze sztandarowych przebojów grupy „Nie będę Julią”. Nośny riff i chwytliwa melodia spowodowały, że ten numer po prostu musiał się udać. Wszystko jest tu dopracowane, a piosenka została napisana wedle przepisu na przebój. „Bilet na dno” to kolejny utwór mający heavy metalowy charakter. Najlepiej słychać to w refrenie, gdzie ostre gitary oraz zadziorny wokal Wandy Kwietniewskiej mogą kojarzyć się nieco z twórczością takich gigantów jak Judas Priest.
Słabszym, choć nie słabym momentem albumu jest „Zgrywa”. Kawałek posiada balladowy i nostalgiczny charakter. Nie przyciąga jednak zbytnio uwagi i daleko mu do „Stylowych ram”. Podobną rzecz można powiedzieć o „Poczcie pantoflowej”. Ten kawałek usiłuje już być zadziorny i przebojowy. Zabrakło jednak w tym wszystkim ikry.
Prawdziwą perełką jest ballada „Do szpiku kości”. To doskonały utwór o niezwykłym ładunku emocjonalnym. Trudno wskazać kto tu najlepiej wykonał swoją robotę, bowiem wszyscy muzycy są tu rewelacyjni. Interesujące jest to jak utwór stopniowo nabiera tempa i energii. Na koniec kolejny wieki przebój – galopujący „Hi-Fi”. Henryk Baran ma tu pole do popisu, ponieważ ten galopujący bas jest tu szczególnie istotny i to dzięki niemu utwór jest tak charakterystyczny.
Album okazał się sukcesem dzięki takim hitom jak „Nie będę Julią”, „Hi-Fi” czy „Chcę zapomnieć” i uzyskał on status złotej płyty. Ponadto pokazuje, że Banda i Wanda to niedoceniony zespół o wysokim potencjale i pomimo sukcesów w latach 80-tych zespół szybko się rozpadł.
8,5/10
Tomasz Raszko