1. Black Hills
2. Open Grave
3. All the Time
4. Drive Angry
5. Evil Clown
6. Venom Tears
7. Out of Brain
8. March or Die
Rok wydania: 2018
Wydawca: Time to Kill Records
https://www.facebook.com/walkyryaband/
Przyczynkiem do sięgnięcia po nowy album WALKYRYA była ich trasa
koncertowa i fakt że w jej ramach zagoszczą w naszym kraju dzięki M-ART.
Drugi pełny krążek włoskich thrasherów bardzo przypadł mi do gustu.
Płyta zawiera osiem kompozycji, ale każda z nich to konkretny cios.
Kwartet para się muzyką, którą przyrównałbym do klimatów TESTAMENT z
domieszką heavy i groove pokroju naszego BLACK RIVER. Wrażenie to
pogłębia głos wokalisty, który operuje między głęboką chrypą prawie
growlową a’la Chuck Billy, a bardziej melodyjnymi frazami które
przyrównałbym do Maćka Taffa. Całkiem fajnie się tego słucha. Mięsiste
ciężkie riffy, soczysta sekcja, a wraz ze wspomnianym porządnym wokalem,
wszystko dobrze zmiksowane. Wsłuchałem się też w kilka samodzielnych
partii basu, które potrafią przykuć uwagę. Zresztą solówek też nie mają
się co wstydzić. Są sporą ozdobą kompozycji.
Od pierwszego strzału spodobało mi się kilka kawałków, to istne
headbangery. Na otwarcie jest naprawdę nieźle, ale już drugi „Open
Grave” należy do moich faworytów (melodia przypomina mi SENTENCED, może
też zasugerowałem się tekstem). Następnie „All the Time” powoduje że
uśmiech aprobaty nie schodzi z twarzy. I tak jest z kolejnymi kawałkami.
Najbardziej jednak wyróżniłbym „Evil Clown” który wprowadza nieco
niepokoju. Ciekawie brzmi samodzielna gitara na otwarcie, jak i melodia w
refrenie.
Przyznam się, że lubuję się w gatunku, ale niezbyt często coś jest w
stanie tak mile mnie zaskoczyć. Jeśli chodzi o thrash, to najfajniejszy
nowy band, jaki do mnie trafił odkąd odkryłem LEECH.
Sztos!
8,5/10
Piotr Spyra