1. Invincible
2. One Love
3. Brothers In Arms
4. Come Down Like Rain
5. Running From The Heartache
6. I’ll Be There
7. Damage Is Done
8. Put Your Money Where Your Mouth Is
9. One Day At A Time
10. Just Go
11. My Everything
12. If I Fall
Rok wydania: 2009
Wydawca: Frontiers Records
W zasadzie ze sporą nieufnością podchodzę do sztucznych tworów czy
projektów zaprojektowanych przez wytwórnie. Na scenie hardrockowej w
kreowaniu takich dream teamów przoduje włoski Frontiers. Oczywiście
jedne z powołanych przez nich do życia hybryd są bardziej udane niektóre
mniej. Najlepszą taką płytą od czasu The Codex czyli owocu współpracy
Magnusa Karlssona i Marka Boalsa, jest krążek W.E.T.. Rozszyfrowanie
tego skrótu nie będzie trudne dla wielbicieli gatunku. Głównymi
postaciami w zespole są Robert Säll, (Work of Art), Erik Martensson
(Eclipse) i Jeff Scott Soto (Talisman).
W.E.T. prezentuje nam muzykę, którą swobodnie można zaliczyć w ramy
hardrocka czy dokładniej A.O.R.. Od pierwszych dźwięków album powala
jakością brzmienia. Samo tło, które narasta na początku pierwszego
utworu i soczyste klarownie brzmiące gitary – to elementy, które o
jakości powiedzą nam prawie wszystko. Oczywiście jednym z
najważniejszych elementów składowych grupy jest wokal Jeffa Scotta Soto,
który z biegiem lat nie traci swojego charakterystycznego matu.
Erik Martensson dzierży na albumie sporą część instrumentarium,
odpowiedzialny jest również za produkcję. Jednak fanom jego wokaliz
zabraknie jego głosu, niestety pojawia się jedynie w chórkach.
Niesamowita w tym materiale jest jego świeżość. Chwytliwe melodie,
świetne refreny, rockowe riffy, ale i kapitalne solówki, to cechy
każdego dobrego albumu hard rockowego. Jednak płyta W.E.T. zawiera w
sobie to „coś”, co nie pozwoli nam oderwać się od krążka bez
kilkukrotnego odtworzenia.
Jest w utworach zawartych na płycie pewien charakterystyczny pazur,
który towarzyszy szczególnie utworom szybkim. Słucha się tego krążka
jednym tchem, a krew zaczyna krążyć szybciej…
Jeśli o mnie chodzi, wiele albumów A.O.R.-owych po prostu mnie nuży, w
przypadku tej płyty, nie dotknęło mnie takie odczucie ani przez sekundę.
Nawet mimo to, że wiele utworów balansuje na granicy ballady, linie
melodyczne prowadzone są w ciekawy, niebanalny – po prostu mistrzowski
sposób. Jeśli miałbym wskazać utwory faworyzowane, to mimo że nie jestem
zwolennikiem ballad, wśród wymienionych przeze mnie kawałków znalazłyby
się i takowe. To kolejny atut płyty – utwory są bardzo wyrównane (mimo,
że odmienne) i to na bardzo wysokim poziomie.
Mam nadzieję, że projekt odniesie sukces, a muzycy nagrają kolejny równie dobry krążek.
Jeśli sięgnę wstecz pamięcią, to ostatni hardrockowy album wydany przez
Frontiers, który tak przypadł mi do gustu, to ostatni studyjny Eclipse –
Are you ready to rock.
A wracając do W.E.T. – jeśli gustujecie w melodyjnym rocku – musicie sięgnąć po tą płytę, jest po prostu świetna!
9/10
Piotr Spyra