VOYAGER – 2023 – Fearless in love

voyager - fearless in love

1. The Best Intentions
2. Prince of Fire
3. Ultraviolet
4. Dreamer
5. The Lamenting
6. Submarine
7. Promise
8. Twisted
9. Daydream
10. Listen
11. Gren (Fearless in Love)

Rok wydania: 2023
Wydawca: Season of mist
https://voyager.bandcamp.com/


Słucham australijskiego VOYAGERA od ponad dekady. Nie mogę powiedzieć zatem że ewolucja zespołu jest dla mnie zaskoczeniem. Od zawsze poruszali się zgrabnie łącząc elektronikę spod znaku pop czy nawet disco i metalowy ciężar oparty na bardzo nisko zestrojonych gitarach. Rytmika charakterystyczna dla kapel (nawet) djentowych doskonale sprawdzała się bowiem w muzyce VOYAGER połączona z patentami al’a lata 80-te. Ultra melodyjne wokalizy zawsze współgrały z growlami, ale proporcje z płyty na płytę są przenoszone w rejony muzyki popularnej. Już poprzedni krążek „Colours of the Sun” z singlowym „Brightstar” zwiastował chęć zawojowania szerszej publiczności. Fakt, że kapela spróbowała swoich sił w konkursie Eurowizji był z jednej strony zaskoczeniem, z drugiej – odważnym i sensownym krokiem. Przedsięwzięcie okazało się udanym. Jeszcze parę lat temu, na ich koncercie we Wrocławiu było zaledwie kilkadziesiąt osób, a zapowiedziana na jesień trasa zaczyna mieć coraz więcej dopisków „sold out”.

Wiele utworów posiada singlowy potencjał i chyba tylko osobiste preferencje będą powodem wybrania faworytów. Od początku mamy do czynienia z mocnymi kawałkami, ale ja na listę ulubionych dopisuję już taki „Ultraviolet” z gościnnymi wokalami Seana Harmanisa z MAKE THEM SUFFER, w którym naprawdę sporo dzieje się w sferze gitarowej i to zarówno rytmicznie jakby melodycznie. Następnie zwrócimy również uwagę na „Dreamer” z elektronicznym motywem przewodnim w stylu gier ośmiobitowych. To patent, który od strzału wywołuje uśmiech na twarzach nerdów. Następny, który zapada w pamięć to „Submarine” ze ścianą dźwięku na koniec i charakterystycznym miksem, na kilometr pachnącym Devinem Townsendem. Okazuje się zresztą, że eurowizyjny hit „Promise” niekoniecznie odstaje stylistycznie od całości. Stanowi wręcz bardzo solidny jej element. Melodie są zresztą nieodzownym znakiem rozpoznawczym muzyki zespołu. To nie tylko  mariaż stylistyczny… ciężar, przestrzeń i elektronika. To refreny które zapadają w pamięć, frazy które chętnie się podśpiewuje. Dlatego chyba nie ma sensu rozbierać albumu na czynniki pierwsze.

Może wolałbym otrzymać płytę bardziej zorientowaną na gitary, ale i tak szanuję upór i konsekwencje zespołu. Moim ulubionym albumem pozostaje „V” ale do ósmej płyty na pewno będę chętnie wracał. VOYAGER poczynił odważny krok i biorąc pod uwagę świadomość dotychczasowych fanów – niekoniecznie ryzykowny. Takim zabiegiem mogli tylko zyskać na popularności. Zresztą pierwsze wizyty na listach przebojów i podsumowaniach sprzedaży już świadczą o tym, że grupa trafiła pod strzechy. Nawet jeśli nie do odbiorcy kupującego muzykę, to na pewno do rzesz streamujących pojedyncze utwory. Sensownie byłoby zatem przenieść promocję w kolejne single i klipy, by zawojować YT. Czego zatem oczekiwać po grupie w przyszłości? Że będą bezczelnie robić swoje – to co uważają za stosowne dla swojej kariery, dla swojej sztuki. Trzymam kciuki i kibicuję.

8,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz