Votum – 2009 – Metafiction

1. Falling Dream
2. Glassy Essence
3. Home
4. Faces
5. Stranger Than Fiction
6. Indifferent
7. December 20th

Rok Wydania: 2009
Wydawca: Mystic


Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie grupa Votum swoim drugim albumem. Nie w sensie rewolucji czy odmienności. Bowiem w ramach zaakcentowanego na debiucie stylu zespół nabrał ogłady, a nowe utwory brzmią po prostu dojrzalej.
To co bardzo podoba mi się w nowych kompozycjach, to mniej wysiłkowe górki serwowane nam przez wokalistę. Kolejny element, który w moim odczuciu uległ poprawie to brzmienie i produkcja. Metafiction brzmi idealnie. Dynamicznie, a w we fragmentach klimatycznych wręcz ulotnie.
Tak naprawdę nie podlega dyskusji, że czas pieniądze i pasja zainwestowana w Votum, przynosi efekty. Nie sposób się nie zgodzić, że zespół przekroczył pewne bariery i rozwinął się od pierwszej płyty. Tak naprawdę jedyne co może zadecydować czy sięgniecie po ten album, to wasz gust, to czy lubicie klimat podszyty ciężarem, kapitalne melodie wraz ze smaczkami klawiszy, jak i ciężkimi metalowymi riffami, zmiany nastrojów, temp… jeśli tak – po ten album musicie sięgnąć.
Jeśli nawet nie z zamiarem kupna, weźcie go w sklepie na odsłuch i poświęćcie kilka minut, wystarczy kilka fragmentów, by zatracić się w muzyce Votum.

Falling dream utwór bardziej klimatyczny, dobry jako otwieracz albumu. Dzięki niemu przekonać do grupy mogą się zwolennicy art rocka spod znaku Collage czy Quidam.
Glassy essence, chyba trafny wybór na pierwszy kawałek, zaprezentowany z tego albumu Nie dość, ze reprezentatywny i zmienny, to jeszcze zawierający pewne elementy wspólne z płytą debiutancką – w prostej linii kontynuacja stylistyczna. Piękne patenty ciepłego dudniącego basu i soczyste solówki, to moje ulubione elementy tego utworu.
Home to chyba bardziej nacisk na klimat niż na melodie, a płacząca gitara solowa korelująca z klawiszowymi fx-ami sprawia bardzo pozytywne wrażenie.
Faces to utwór nieco zbyt poukładany i najspokojniejszy na albumie, najmniej też zmienny, ale posiadający pewien urok. Kolejny Stranger than fiction, stanowi jego przeciwieństwo, od elektronicznych klawiszy przez urozmaiconą sekcję ciężkie gitary i ciekawe linie melodyczne, co zaskakujące pojawiają się również wokale bliskie growlom…
Indifferent rozpoczyna piękne pianino, a charakterystyczne dla całego utworu są polot i melodia. Jest to kolejny spokojniejszy kawałek ze świetnymi partiami płaczącej gitary. Mimo, że później pojawiają się cięższe gitary, nie zmienia się tempo, przez co kawałek jest charakterystyczny. W spokojniejszych fragmentach zwróciłem uwagę na kapitalne soczyste brzmienie perkusji…
Na szczególną uwagę zasługuje zmienny i podszyty ambitną sekcją utwór zamykający album… posiada subtelną, acz czytelną linię basu. A gitarowe przyspieszenie i niesamowite chóry, pozostawiają niezatarte wrażenia.

Votum ewoluowało, muzycy rozwinęli się, co słychać w kompozycjach… najbardziej chyba jednak postęp słychać w wokalizach, nie sposób również nie odnieść się do bardziej świadomych motywów basowych… Na krążku nie brakuje świetnych linii melodycznych, wydawać by się mogło, że jest więcej melodii charakterystycznych i chwytliwych niż na poprzedniej płycie…
Zdaję sobie sprawę, że dla wielu album będzie zbyt spokojny, może się zdarzyć że ktoś będzie go uważał nawet za monotonny, ale wówczas wtedy, jeśli się w niego nie wsłucha… Ja wolałbym na Metafiction więcej zrywów i ciężkich szybszych patentów. Mimo, że na płycie nie brakuje takowych, w tym i stricte metalowych riffów, wrażenie co do całokształtu jest nieco odmienne. Odnosimy w sumie dość oczywiste wrażenie, że obcujemy z albumem spokojnym.

Drugi album Votum to kapitalna płyta. Zespół jako jeden z niewielu lawiruje własnym stylem między wpływami… nie sposób jednoznacznie wskazać w ich muzyce na kim się wzorują… bardzo to dobrze rokuje u grupy z bądź co bądź niewielkim stażem…

8,75

Piotr Spyra

Dodaj komentarz