VIENNA CIRCLE – 2013 – „Silhouette Moon”

1. Strangers
2. Envy
3. Dreams Presage
4. Scarlet Dance
5. Woven Wings
6. Ballad of Night
7. Sea
8. Eternity
9. Together
10. Departure

Rok wydania: 2013
Wydawca: Audio Treehouse
http://www.viennacircle.co.uk/


Vienna Circle to rodzinny projekt Brytyjczyków, braci Paula Davisa (wokal, gitara, fortepian, instrumenty klawiszowe) i Jacka Davisa (gitara basowa, fortepian, wokal). W 2008 roku samodzielnie wydali swój debiutancki album „White Clouds”. W roku, który mamy właśnie za sobą, stworzyli kolejne swoje dzieło -„Silhouette Moon”. Płyta jest w pewnym sensie koncept albumem, poruszającym tematykę śmiertelności i egzystencjalizmu, dotyczy zarówno rzeczywistości, jak i marzeń.

Grafika zdobiąca płytę zaprojektowana została osobiście przez zespół. Już sama okładka sugeruje nam, co jest dużą inspiracją dla braci Davis. Bez wątpienia jest nią grupa Camel. Zacne „camelowe” wpływy słychać zwłaszcza w kompozycjach okraszonych brzmieniem fletu (w szczególności „Dreams Presage”). Jednak nazwać Vienna Circle kalką grupy Camel, byłoby bez wątpienia krzywdzące. Nie tylko brzmienie fletu jest tutaj takim muzycznym klejnotem ubogacając całość, czasami pojawiają się równie piękne dźwięki saksofonu, oraz klarnetu (na instrumentach dętych zagrali gościnnie: Dave Waller, Jess Shute i Patch Morrison). Największą siłą tej płyty jest ogromna muzyczna wrażliwość, która przejawia się zarówno w pięknych melodiach, uroczych gitarowych solówkach, delikatnej klawiszowej aurze, w kojącej barwie głosu Paula Davisa, jak również w pewnym usymfonicznieniu (jeżeli chodzi o muzyczne tła). Płyta urzeka jako całość, jednak ważnym jej momentem jest bezwątpienia najdłuższy, 13 minutowy „Dreams Presage”, no i nie można nie wspomnieć o wyjątkowo uroczej kompozycji „Ballad of Night”, oraz o cudnych fortepianowym motywie, który otwiera tą płytę -„Strangers”. Motyw ten powraca i rozwinięty zostaje w kompozycji „Togerther”.

„Silhouette Moon” to niespełna 50 minut przepięknych dźwięków, które powinny urzec każdego prog-rockowego wrażliwca. Chociaż w minionym roku ukazały się całe tabuny ciekawych progresywnych produkcji, jednak „Silhouette Moon” ma to „COŚ”, co wyróżnia ją spośród „płytowego tłumu”. Wyjątkowy muzyczny klimat sprawia, że jest to jeden z tych albumów, po które w ostatnim okresie sięgałem chyba najczęściej?

9,5/10

Marek Toma

Dodaj komentarz