VICTORIANS – 2012 – „Revival”

1. Descent of Your Destiny
2. In the End
3. Voice of Eternal Love
4. Who Never Loved
5. Siren
6. Servants of Beauty
7. Prince of Night
8. Don’t Let Them Cut My Wings
9. Juliet’s Tale
10. Creed

Rok wydania: 2012
Wydawca: –
http://www.victorians.pl


Jakiś czas temu, dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego managera muzycznego, do redakcji trafił album formacji Victorians (a właściwie Victorians Aristocrat’s Symphony) zatytułowany „Revival”. Zwiastun wydawnictwa zapowiadał, że w polskim metalu nadchodzi nowe!

Teraz już wiem, że mamy kolejną grupę, która w krótkim czasie może zawojować Europę! Tak, obserwujemy narodziny (być może) gwiazdy! Skąd te zachwyty? Tak jak Pathfinder jest naszym rodzynkiem na scenie melodyjnego power metalu, tak Victorians wraz ze swym debiutanckim krążkiem rzucili wyzwanie grupom pokroju Nightwish! To właśnie Nightwish, ale z Tarją i to z trzech pierwszych, najbardziej baśniowych albumów, jest najlepszym drogowskazem do umiejscowienia muzyki serwowanej przez pochodzący z Bielska Białej zespół (nawet czcionka, którą pisana jest nazwa zespołu jest zbliżona).

Już w pierwszym kontakcie z digipackiem, w jakim umieszczono srebrny krążek, uwagę zwraca drobiazgowość i dbałość o szczegóły. Zdjęcia członków zespołu ubranych w stroje z epoki (tu dla odmiany skojarzenia z Versailles) oraz grafiki zdobiące opakowanie i książeczkę wraz z muzyką tworzą jedną, niezwykłą i intrygującą całość.

Teraz słów kilka o muzyce, a ta zachwyca. Ogromna w tym zasługa nieziemskiej Eydis. Rudowłosa wokalistka dysponuje głosem, który powala swoją skalą i siłą! Co najważniejsze nie ma tu pisków w stylu np. Liv Kristin, jest rasowy piękny kobiecy głos o operowym zabarwieniu. Cóż jednak by znaczył nawet najlepszy głos gdyby poziomu nie trzymała warstwa instrumentalna. Pozostali członkowi Victorians: V., Utis oraz MrNice tworzą zwartą kompanię a dźwięki, które tworzą cudownie współgrają z wokalistką. Zespół potrafi zagrać i lirycznie i motorycznie (z najszybszym „Servants of Beauty”) a całość okraszana jest niezwykle udanymi orkiestracjami i iście barkową ornamentyką.

Nie będą opisywał poszczególnych utworów. To nie ma sensu. Ta płyta broni się jako całość każdą swoją sekundą trwania. Jestem na kolanach a przed Eydis biję pokłony! Jest niesamowita i oby tylko nie usłyszał o niej niejaki Tuomas Holopainen bo jeszcze skończy w Nightwish a to byłaby ewidentna próba „wycięcia” potencjalnej konkurencji.

…i pomyśleć, ze wydawało mi się iż w tym roku już mnie chyba nic nie zaskoczy…

9,5/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz