1. That’s Why I Play The Blues
2. The Blues Just Got Sadder
3. Empty Rooms
4. Still Got The Blues For You
5. Texas Strut
6. Nothing’s The Same
7. The Loner
8. Torn Inside
9. Don’t Believe A Word
10. Story of The Blues
11. This One’s For You
12. Power of The Blues
13. Parisienne Walkways
Rok wydania: 2018
Wydawca: ear Music
W lutym minęło siedem lat od nagłej, przedwczesnej śmierci jednego z
najbardziej charakterystycznych gitarzystów w historii bluesa i rocka.
Kwestią czasu było pojawienie się na rynku muzycznych płyt w hołdzie dla
artysty. „Moore Blues For Gary” nie jest pierwszym wydawnictwem tego
typu, jednak z paru powodów to album szczególny…
Przede wszystkim „spiritus movens” całego przedsięwzięcia, czyli Bob
Daisley. Znakomity basisita, znany z wielu rockowych składów, wieloletni
współpracownik Gary’ego. Co tu kryć: gość stanął na wysokości zadania
przy kompletowaniu ekipy. Nazwiska muzyków, którzy wzięli udział w sesji
nagraniowej może przyprawić fanów rocka o szybsze bicie serca. Doug
Aldrich, Don Airey, Glenn Hughes, Steve Lukather, Steve Morse, Joe Lynn
Turner, Eric Singer, John Sykes… A to nie jest jeszcze kompletna lista
gwiazd… W przedsięwzięcie zaangażowali się również synowie Gary’ego –
Gus i Jack (którego mogliśmy podziwiać na koncertach w Polsce.
Najbardziej imponujące konfiguracje personalne? „The Loner”, w którym
przepiękną partię gitary wykonuje Aldrich, a partnerują mu Airey, Singer
i oczywiście szef całego zamieszania. Dalej… „The Blues Got Sadder”,
gdzie spotkali się Turner i Lukather oraz finałowe „Parisienne
Walkaways” z udziałem Morse’a i Ricky’ego Warwicka – wokalisty i
gitarzysty Black Star Riders, czyli … reinkarnacji legendarnego Thin
Lizzy. Z repertuaru legendarnej irlandzkiej grupy trafił na płytę słynny
„Don’t Believe A Word”, zresztą w aranżacji różniącej się od oryginału.
Generalnie jednak Daisley i jego silna grupa pod wezwaniem starali się
trzymać klimatu pierwowzorów.
Na krążku przeważają nastrojowe kompozycje z dorobku Artysty. Od
swoistego credo „That’s Why I Play The Blues” po wspomniane wyżej
„Paryskie wędrówki”. A pod numerem sześć ukrywa się prawdziwa perełka:
ballada „Nothing’s The Same” w oszczędnej, akustycznej aranżacji,
wspaniale zaśpiewana przez Glenna Hughesa. Magia!
Zapewne doczekamy się w kolejnych płyt w hołdzie irlandzkiemu muzykowi.
Jednak poziom tego wydawnictwa trudno będzie przeskoczyć…
10/10
Robert Dłucik